[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu widziaÅ‚ skok Kr%0Å„máYaprzez pÅ‚ot i niewyobrażalnÄ… prÄ™dkość, z jakÄ… sam poruszaÅ‚ mieczem.Zwiat nie stanie siÄ™normalny tylko dlatego, że on bÄ™dzie go za taki uważaÅ‚, harmonia nie powstanie w wynikuprojekcji jego wyobrazni.Przyznanie siÄ™ do porażki zawieraÅ‚o w sobie zalążek przyszÅ‚egozwyciÄ™stwa albo przynajmniej zalążek.pogodzenia siÄ™ z tym wszystkim.StwierdziÅ‚ zzaskoczeniem, że krÄ™ci gÅ‚owÄ…, lekko uÅ›miechniÄ™ty.StojÄ…cy nieopodal Kas miaÅ‚ nieustannieten sam wyraz twarzy - pobÅ‚ażliwy i jednoczeÅ›nie obojÄ™tny.On nie musi siÄ™ zastanawiać, niemusi poszukiwać, bierze Å›wiat dokÅ‚adnie takim, jaki mu siÄ™ jawi, przyszÅ‚o Filipowi do gÅ‚owy.Sam pragnÄ…Å‚ osiÄ…gnąć taki stan, ale jego droga byÅ‚a o wiele dÅ‚uższa i bardziej krÄ™ta.RuszyÅ‚ w stronÄ™ Mariki.Twarze mężczyzn, koÅ‚o których przechodziÅ‚, przeistaczaÅ‚y siÄ™w maski zwierzÄ™cego strachu.CzuÅ‚, że to dobrze, że muszÄ… siÄ™ bać, by stawić czoÅ‚a temu, cowÅ‚aÅ›nie nadciÄ…ga od strony lasu.A czego on powinien siÄ™ bać? Co jemu miaÅ‚o pomóc?OdrzuciÅ‚ pas z zapasowymi magazynkami, odpiÄ…Å‚ kabury z pistoletami H&K.Strach wokółprzerodziÅ‚ siÄ™ w przerażenie i panikÄ™, myÅ›li mężczyzn, którzy za wirtualne tarcze mielijedynie pociski i proch strzelniczy, odczuwaÅ‚ jak poruszajÄ…ce siÄ™ w popÅ‚ochu rybki gÅ‚Ä™boko wmorskiej toni.Patrzyli na niego jak na szaleÅ„ca.Sam miaÅ‚ zresztÄ… podobne odczucia i obawy -do momentu, kiedy nie odÅ‚ożyÅ‚ na bok również zapasowej broni z kabury na kostce.I nagleÅ›wiat staÅ‚ siÄ™ o wiele mniej skomplikowany, lżejszy i bardziej przejrzysty.Filip odpiÄ…Å‚miecze, uklÄ™knÄ…Å‚ przed MarikÄ… i zaczÄ…Å‚ wysuwać z pochew obydwa miecze, krótszy i dÅ‚uższy.To byÅ‚ gÅ‚upi, bezsensowny, niemal samobójczy gest, ale Filip mimo to czuÅ‚ siÄ™ o wiele lepiej.MusiaÅ‚ to zrobić, ponieważ wszyscy jego przodkowie zrobiliby w tej sytuacji to samo, a onchciaÅ‚ przed ostatnim bojem osiÄ…gnąć peÅ‚nÄ… harmoniÄ™ wewnÄ™trznÄ….ZdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, żekrólowa nie bÄ™dzie wiedziaÅ‚a, co zrobić.Nikt nie mógÅ‚ tego wiedzieć, ponieważ wojowniktaki jak on nigdy dotÄ…d nie kÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ bogu.SpojrzaÅ‚ na niÄ…, pogodzony z losem, Å›wiadomy wÅ‚asnej niewiedzy i czekajÄ…cej gozagÅ‚ady, ponieważ rozumiaÅ‚, że nie otrzyma drugiej szansy.I nagle obok niego klÄ™czaÅ‚ Kas.WidziaÅ‚ jego toporne, prymitywne, a mimo to tak silneja.PodawaÅ‚ królowej zagiÄ™ty kindżaÅ‚.On nie odrzuciÅ‚ karabinu, pomyÅ›laÅ‚ Filip.On tego niepotrzebowaÅ‚, niemal natychmiast wyjaÅ›niÅ‚ tÄ™ wÄ…tpliwość.Marika rozpięła zamek i podciÄ…gnęła rÄ™kawy zbroi z dyneemy, a nastÄ™pnie oburÄ…cz, znajwiÄ™kszÄ… powagÄ… ujęła kindżaÅ‚.Ostrze z damasceÅ„skiej stali rzucaÅ‚o odblaski mieniÄ…ce siÄ™wszystkimi kolorami tÄ™czy.Musi mieć kilkaset lat, pomyÅ›laÅ‚ Filip i nie wiedzieć czemu wyjÄ…tkowo go ten faktucieszyÅ‚.Wszystko rozgrywaÅ‚o siÄ™ jak na spowolnionym filmie.PatrzyÅ‚ i widziaÅ‚: odsÅ‚oniÄ™te przedramiÄ™, stal bezwzglÄ™dnie rozcinajÄ…ca skórÄ™ iprzenikajÄ…ca aż do miÄ™sa, rubinowe krople krwi.SpuÅ›ciÅ‚ wzrok i zobaczyÅ‚, jak osiadajÄ… nalustrzano gÅ‚adkiej powierzchni jego mieczy, daikatany i krótszego wakizashi.Tak to wÅ‚aÅ›niepowinno wyglÄ…dać, bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo królowej przed Å›mierciÄ…; bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo boga.PowstaÅ‚, miecze byÅ‚y już w pochwach.WyczuÅ‚ w wietrze smród oleju maszynowego,skóry, Å›rodków konserwujÄ…cych i naftaliny.Nie czuÅ‚ natomiast potu, cudzych oddechów aniw ogóle nic w tym rodzaju.Czyli wszystko w porzÄ…dku - przygotowywali siÄ™ do odparciaataku, którego nie szykowali ludzie.Z ich powodu nie prosiÅ‚by królowej o bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo.PrzeskoczyÅ‚ mur i ruszyÅ‚ biegiem do góry, w stronÄ™ lasu.SÅ‚yszaÅ‚ za sobÄ… Kasa, którymiaÅ‚ kryć jego lewÄ… flankÄ™.CzuÅ‚ siÄ™ lekki i silny.BroÅ„, której nie ufaÅ‚ i która nie należaÅ‚a doniego, już mu nie ciążyÅ‚a.* * *Barbarossa wahaÅ‚ siÄ™.WedÅ‚ug wytycznych miaÅ‚ zostać na zewnÄ…trz i bronić placuprzed paÅ‚acykiem - ale Marika wyglÄ…daÅ‚a na tak wyniosÅ‚Ä…, tak okrutnÄ… i tak doskonaÅ‚Ä… jak onwtedy, kiedy najbardziej potrzebowaÅ‚ pomocy.WziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech i poczekaÅ‚, aż wszyscyprzeskoczÄ… przez mur i zniknÄ… w lesie albo za bramÄ….NastÄ™pnie wÅ‚ożyÅ‚ rewolwer z powrotemdo kabury i ruszyÅ‚ biegiem w kierunku bramy głównej.MogÅ‚a go skarcić, ukarać zanieposÅ‚uszeÅ„stwo i kiedy o tym pomyÅ›laÅ‚, po plecach przeszÅ‚y mu ciarki.Ale mimo to za nicnie chciaÅ‚ zostawić jej samej, nawet na chwilÄ™.On zostaÅ‚ sam, wÅ‚aÅ›ciwie caÅ‚y czas byÅ‚ sam,od poczÄ…tku do koÅ„ca.I ten koniec wÅ‚aÅ›nie nadszedÅ‚, wÅ‚aÅ›nie siÄ™ z nim oswajaÅ‚.Nie zamknęładrzwi, to byÅ‚o wbrew umowie.W korytarzu panowaÅ‚ mrok, ale mimo to doskonale widziaÅ‚,gdzie co stoi, zanim przyzwyczaiÅ‚ siÄ™ do ciemnoÅ›ci.Ze spuszczonÄ… gÅ‚owÄ… opieraÅ‚a siÄ™ oÅ›cianÄ™.CzuÅ‚ sÅ‚odki zapach Å‚ez.PÅ‚akaÅ‚a.Jeszcze, póki co.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ niezdecydowany.CzymógÅ‚ jej dotknąć? PrzywoÅ‚aÅ‚ z pamiÄ™ci obraz siebie sprzed trzydziestu lat i zrobiÅ‚ ostatni krok.SpojrzaÅ‚a na niego oczami peÅ‚nymi Å‚ez.- Barby, ja go zabiÅ‚am.Nie miaÅ‚ pojÄ™cia, co powiedzieć.Kiedy wyciÄ…gnęła w jego stronÄ™ rÄ™kÄ™, przytuliÅ‚ jÄ… iprzez chwilÄ™ stali nieruchomo w swoich objÄ™ciach.Już siÄ™ nie baÅ‚, czuÅ‚ jej dreszcze, ból iprzerażenie.UsÅ‚yszeli pierwszy strzaÅ‚, po nim caÅ‚Ä… seriÄ™, a potem rozpÄ™taÅ‚o siÄ™ piekÅ‚o.- ZabiÅ‚am go, zabiÅ‚am - powtarzaÅ‚a w kółko.Nowak Barbarossa zorientowaÅ‚ siÄ™, że Marika ma wilgotne wÅ‚osy.Na zewnÄ…trz chybazaczęło padać, a woda musiaÅ‚a siÄ™ dostawać do Å›rodka jakÄ…Å› szczelinÄ….Po chwili dotarÅ‚o jednak do niego, że wcale nie padaÅ‚o - to on pÅ‚akaÅ‚.- Czasami czÅ‚owiek musi zabić, ale najważniejsze, żeby ta Å›mierć nie poszÅ‚a na marne.%7Å‚eby każda sekunda odebranego życia byÅ‚a tego warta.A my wszyscy wiemy, że byÅ‚a.Niepozwolimy skrzywdzić tych dzieci, po prostu nie możemy do tego dopuÅ›cić - mówiÅ‚ kojÄ…cymtonem.W pierwszej chwili pomyÅ›laÅ‚, że jÄ… okÅ‚amuje, że próbuje jÄ… uspokoić, mówiÄ…c to, cochciaÅ‚a usÅ‚yszeć, ale potem zrozumiaÅ‚, że to wszystko prawda.Najszczersza prawda w caÅ‚ymjego życiu.Seria z jakiegoÅ› wiÄ™kszego kalibru przeoraÅ‚a Å›cianÄ™ paÅ‚acyku i wstrzÄ…snęła caÅ‚ymbudynkiem.Korytarz wypeÅ‚niÅ‚ siÄ™ pyÅ‚em z pokruszonych cegieÅ‚, zgasÅ‚y wszystkie żarówki.- Nie możemy siÄ™ zatrzymać w poÅ‚owie drogi - krzyczaÅ‚ Barbarossa.- JeÅ›li chcemy jeocalić, musimy zabijać, i to tak, jak jeszcze nigdy dotÄ…d.Musimy zamienić siÄ™ w demony!SpojrzaÅ‚ jej w oczy i o maÅ‚o co siÄ™ nie przewróciÅ‚.W jej demona nie mógÅ‚ wÄ…tpić.- ZaprowadzÄ™ je do Å›wiÄ…tyni i bÄ™dÄ™ ich ostatniÄ… strażą.Reszta zależy od was - odparÅ‚ai zniknęła w ciemnoÅ›ciach.RozdziaÅ‚ dwudziesty pierwszyKapitan Kr%0Å„máYKapitan Kr%0Å„máY szedÅ‚ w dół Å›rodkiem szosy.Na plecach niósÅ‚ lekki karabinmaszynowy, ale tylko uważny obserwator dostrzegÅ‚by cienkÄ… lufÄ™ wystajÄ…cÄ… znad jegoprawego ramienia.PeÅ‚ne przejÄ™cia relacje Grubera o zbliżajÄ…cym siÄ™ konwoju opancerzonychpojazdów brzmiaÅ‚y dla niego jak brzÄ™czenie muchy.Choć ramiÄ…czka torby wżynaÅ‚y mu siÄ™gÅ‚Ä™boko w skórÄ™, nie czuÅ‚ bólu.Nie czuÅ‚ już od dÅ‚uższego czasu.Na skraju lasu szosa Å‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ z biegnÄ…cÄ… wzdÅ‚uż Berounki drogÄ… poÅ›ledniejkategorii.Na jej Å›rodku postawiÅ‚ minÄ™, ale zamiast zapalnika naciskowego zainstalowaÅ‚czasowy.NastÄ™pnie ruszyÅ‚ w stronÄ™ Pragi.Gruber caÅ‚y czas mamrotaÅ‚ coÅ› o dziesiÄ™ciukrokach i kolumnie samochodów.Kr%0Å„máY w ogóle nie zwracaÅ‚ na niego uwagi i maszerowaÅ‚,pogwizdujÄ…c pod nosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]