[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A po nocy spędzonej wdomu publicznym - tak.Zdecydował, że obowiązki mogą jeszcze trochę poczekać.Zniła mu sięwspaniała brunetka, która pieściła jego podbrzusze.Zmiała się i coś do niego mówiła.Nie rozumiałco.Objął ją rękami wokół talii i przyciągnął sobie na pierś.Wyglądała na drobną, ale kiedy jązłapał, poczuł wyrazną krzywiznę bioder i podniecającą miękkość skóry.Znów się zaśmiała i cośpowiedziała delikatnie zmienionym głosem.Jednocześnie nie przestawała go pieścić.Podciągnął jąwyżej, aż do twarzy, otoczył go zapach kobiecego łona.Zaczął ją pieścić językiem.Nie spieszył się.W snach nigdy się nie spieszył.W snach było zawsze lepiej i ładniej niż w rzeczywistości.Byłdelikatny i prawie jej nie dotykał.A ona nie zaprzestawała pieszczot.Wydawało mu się to dziwne,ale wiedział, że w wyobrażeniach wszystko jest możliwe.Podobało mu się.W życiu nie miał takpięknego i realnego snu.Ustami rozkoszował się jej smakiem, rękami gładził ją po biodrach ijednocześnie się z nią kochał.Krzyknęła z rozkoszy.Dwoma głosami.Led nie mógł już zapanowaćnad swoim pożądaniem.Jego i jej ruchy straciły płynność i elastyczność, były coraz szybsze igwałtowniejsze, aż się bał, że się obudzi.Zapach kobiecego łona był coraz bardziej upojny, dał sięponieść fali rozkoszy.Usłyszał potrójny jęk i otworzył oczy.Nie klęczała nad nim brunetka, ale ruda,a rękami obejmował inną kobietę.Było już jednak za pózno.Oddał się bez reszty.Kiedy znów zyskałwładzę nad swoim ciałem, zamknął oczy i leżał bez ruchu.Rezka z Nataszą przytuliły się do niego,każda z jednej strony.Kowalski związany pętami swojego purytańskiego wychowania nie widziałżadnej drogi ucieczki.Wiedział tyłko, że jeśli już spotka go jakiś straszny los, będzie zasłużony.- Nie możemy tego wymagać od niego za często, musimy go oszczędzać.Jest wprawdzie w dobrejkondycji, ale ma już przecież swoje lata - powiedziała jedna.Gdyby Led Kowalski mógł, zatkałby sobie uszy Zamiast tego usłyszał perlisty śmiech Nataszy, a naczole poczuł gorący dotyk warg.- Myślisz, że jeszcze długo będzie tak leżał? Ludzie już wstali, za chwilę powinniśmy wyruszyć wdrogę.- Musimy go obudzić.Dwa kobiece ciała przytuliły się do niego.Kowalski, starając się panować nad sobą, cicho jęknął,ale dzwięk zginął w dziewczęcym chichocie.Potem jego wola i purytanizm ponownie skapitulowały.***Z bliżej nieokreślonego powodu tego dnia karawana wyruszyła w drogę z ponaddwugodzinnymopóznieniem.***Jechaliśmy z Bonsettim jak najszybciej pozwalały nam konie.Nie umawiając się, instynktowniepodzieliliśmy obozowe obowiązki.On szedł po wodę, ja przygotowywałem ognisko, on robiłkolację, ja zajmowałem się wierzchowcami.Obaj spędziliśmy wiele lat na najróżniejszych krętychścieżkach w dziczy i wśród ludzi i wiedzieliśmy, jak się zachowywać.Straży nie trzymaliśmy.Spaliśmy lekko, przygotowani na każdą niespodziankę.Byliśmy jak wilki - razem, ale jednocześniekażdy sam.W ciągu całych dwóch dni nie wypowiedzieliśmy ani jednego słowa.Nie było po co.Niemożna powiedzieć, żeby mi to przeszkadzało, raczej odczuwałem to jako normalną rzecz. Drugiego dnia póznym popołudniem dotarliśmy do celu.Najpierw pojawił się przed nami zielonypas drzew otaczający pograniczną rzekę Luen.Po kilku następnych kilometrach drogi wzdłużnienaruszonej przez człowieka dżungli leszczyn, topoli i olch, broniących dostępu do wody,dotarliśmy do Salisbur.Chociaż Salisbur leżał na stronie dabavskiej, prawnie należał do HrabstwaRyżskiego.Strzegł jedynego bezpiecznego brodu przez Luen na długości dobrych czterystukilometrów i gwarantował w ten sposób hrabiemu stałe zródło niezłych dochodów w opłatach zaprzejście przez bród, ponieważ regularnie podróżowali tędy kupcy zmierzający do południowychpaństw Ligi Handlowej.Miasto chronił wał obronny wykonany z podwójnej palisady, wysoki namniej więcej sześć metrów, z powierzchnią wewnątrz wyłożoną iłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire