[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie chodzi tylko o śmierć Missy.Jeszcze coś utrudniaci dzielenie życia z nami.Zwiat jest rozdarty, bo wEdenie odrzuciliście więz z nami, żeby zdobyćniezależność.Ludzie wybrali pracę własnych rąk i pot naczole, żeby znalezć swoją tożsamość, poczucie wartości ibezpieczeństwa.Ogłaszając, co jest dobre, a co złe,staracie się określić własne przeznaczenie.To był tenzwrot, który spowodował tyle cierpienia.Jezus oparł się na kiju i wstał.Zaczekał, aż Mackdokończy kanapkę, a potem razem ruszyli brzegiem jeziora.- Ale to nie wszystko.Kobieta nie pragnęła dzieławłasnych rąk, tylko mężczyzny, a jego reakcją byłoprzejęcie nad nią władzy, zostanie jej panem.Wcześniejkobieta znajdowała swoją tożsamość, bezpieczeństwo orazzrozumienie dobra i zła tylko we mnie, podobnie jakmężczyzna.- Nic dziwnego, że czuję się przy Nan jak nieudacznik.Nie wydaje się, żebym był dla niej panem.- Nie zostałeś do tego stworzony, jedynie próbujeszodgrywać Boga.Mack schylił się i podniósł płaski kamyk.Puścił nimkaczkę.- Istnieje jakieś wyjście?- Bardzo proste, ale niełatwe dla ciebie.Powrót do mnie.Rezygnacja z władzy i manipulacji. Jezus mówił takim163tonem, jakby błagał.- Kobietom na ogół trudno jestzostawić mężczyzn, przestać żądać, żeby spełniali ichpotrzeby, zapewniali bezpieczeństwo, chronili ichtożsamość, i wrócić do mnie.Mężczyznom natomiast ztrudnością przychodzi wyrzeczenie się pracy, dążenia dowładzy i pozycji.- Zawsze się zastanawiałem, dlaczego to mężczyzni rządzą- powiedział z zadumą Mack.- Wywołują tyle cierpienia naświecie.Odpowiadają za większość zbrodni, w tym wieluwymierzonych przeciwko kobietom i.dzieciom.- Kobiety - ciągnął Jezus, podnosząc kamień i puszczająckaczki - odwróciły się od nas ku innym relacjom, amężczyzni ku sobie i Ziemi.Zwiat byłby pod wielomawzględami znacznie spokojniejszym i łagodniejszymmiejscem, gdyby to kobiety rządziły.Mniej dziecipoświęcono by bożkom chciwości i władzy.- Więc lepiej pełniłyby tę rolę.- Może lepiej, ale to nadal by nie wystarczyło.Władza wrękach niezależnych ludzi, czy to mężczyzn, czy kobiet,deprawuje.Nie rozumiesz, że wypełnianie ról jestprzeciwieństwem związku? Chcemy, żeby mężczyzni i kobietybyli sobie równi.Jedyni w swoim rodzaju i różniący siępłcią, ale dopełniający się nawzajem i tak samo obdarzeniprzez Sarayu, od której pochodzi cała prawdziwa władza imoc.Pamiętaj, że nie chodzi mi o dostosowanie się dostruktur stworzonych przez człowieka, tylko o samo życie.Gdy dorastasz w relacji ze mną, jesteś naprawdę sobą.-Ale ty przyszedłeś pod postacią mężczyzny.Czy to oczymś nie świadczy?- Tak, ale nie o tym, co zakłada większość.Przyszedłemjako mężczyzna, żeby dopełnić cudownego obrazu, wedługktórego was stworzyliśmy.Na początku ukryliśmy kobietę wmężczyznie, żeby we właściwym czasie wyjąć ją z niego.164Nie stworzyliśmy mężczyzny, żeby żyłsamotnie; od razu przewidzieliśmy dla niego towarzyszkę.W pewnym sensie on ją urodził.Stworzyliśmy krąg relacji,takiej jak nasza, ale dla ludzi.Ona wyszła z niego, ateraz mężczyzni, włącznie ze mną, rodzą się z kobiety, awszyscy pochodzą od Boga.- Rozumiem - wtrącił Mack, zatrzymując się w pół kroku.-Gdyby kobieta została stworzona jako pierwsza, nie byłobykręgu relacji, a więc i związku między kobietą imężczyzną opartego na całkowitej równości.Zgadza się?- Właśnie tak, Mack.- Jezus spojrzał na niego zuśmiechem.- Naszym pragnieniem było stworzyć istoty,które będą dla siebie równymi i silnymi partnerami,mężczyznę i kobietę.Ale wasza niezależność wraz zdążeniem do władzy i spełnienia niszczy relację, doktórej tęsknią wasze serca.- Znowu to samo - stwierdził Mack, przesiewając kamyki,żeby znalezć jak najbardziej płaski. Zawsze wszystkosprowadza się do władzy, która stanowi przeciwieństworelacji łączącej was troje.Chciałbym jej doświadczyć, ztobą i z Nan.- Dlatego tu jesteś.- Chciałbym, żeby ona też tutaj była.- Och, co by mogło być - powiedział Jezus w zamyśleniu.Mack nie miał pojęcia, o co mu chodzi.Milczeli przez kilka minut.Ciszę przerywał jedynie pluskkamieni skaczących po wodzie.Jezus już zamierzał puścić następną kaczkę, alepowstrzymał się i rzekł:- Chciałbym, żebyś zapamiętał jeszcze jedno z naszejrozmowy, zanim odejdziesz.Mack spojrzał na niego zaskoczony.- Zanim odejdę?Jezus zignorował pytanie i rzucił kamyk.165- Mack, podobnie jak miłość, uległość nie jestjednostronną deklaracją.Jeśli ja nie żyję w tobie, niemożesz służyć Nan, dzieciom ani nikomu innemu, łącznie zTatą.- To znaczy, że nie mogę po prostu zapytać: Co zrobiłbyJezus?" - rzucił Mack z lekkim sarkazmem.Jezus się zaśmiał.- Dobre intencje, zły pomysł.Daj mi znać, jak to sięsprawdza, jeśli postanowisz pójść tą drogą.- Spoważniał.-A mówiąc serio, moje życie nie miało być przykładem donaśladowania.Podążanie za mną nie oznacza starań, żeby być jak Jezus", tylko gotowość na śmierć.Przybyłem,żeby dać wam życie, prawdziwe życie, moje życie.Przyjdziemy i będziemy żyć w was, żebyście mogli zacząćpatrzeć naszymi oczami, słuchać naszymi uszami, dotykaćnaszymi rękami i myśleć tak jak my.Ale nigdy niewymusimy na was tej jedności.Jeśli chcesz robić swoje,proszę bardzo.Czas jest po naszej stronie.- To musi być to codzienne umieranie, o którym mówiłaSarayu - stwierdził Mack, kiwając głową.- A skoro już mowa o czasie, masz spotkanie - powiedziałJezus, wskazując ścieżkę, która zaczynała się na końcupolany i prowadziła do lasu.- Idz tą drogą do końca.Jazaczekam na ciebie tutaj.Mack wiedział, że nie ma sensu upierać się przykontynuowaniu tej rozmowy.W zadumie i milczeniu włożyłbuty.Jeszcze nie zdążyły wyschnąć, ale nie było mu wnich nieprzyjemnie.Wstał bez słowa i ruszył przedsiebie.Zatrzymał się na chwilę, żeby spojrzeć nawodospad, a potem przeskoczył przez strumyk i wszedł dolasu dobrze utrzymaną i oznaczoną ścieżką.11Sąd idzie Ktokolwiek bierze na siebie ryzyko bycia sędzią Prawdy iWiedzy, staje się pośmiewiskiem bogów".Albert Einstein Duszo moja, bądz gotowa na przybycie Tego, Który wie,jak stawiać pytania".T.S.EliotZcieżka, którą szedł Mack, oddalała się od jeziora,omijała wodospad i biegła dalej w gęstwinę cedrów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]