[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wyłoniła się zsamochodu i odwróciła.Przez kilka sekund Greg gapił się na nią, nic nie rozumiejąc.Trzymałacoś w rodzaju koszyka z budką.W koszyku były zwinięte jasne, miękkiekocyki.Nie, pomyślał.Po prostu.nie! Huk w jego głowie narastał, w ogóle niesłyszał głosu Sophie.Widział, jak jej wargi się poruszają, ale ani jedno słowonie przebiło się przez wściekły łomot w głowie.Wreszcie odetchnął głęboko i zmusił się do skupienia. Ten wyraz twojej twarzy mówiła Sophie. To kolejny powód, dlaktórego wcześniej nie zadzwoniłam.Czy jest tu jakieś miejsce, gdziemoglibyśmy.? Tutaj. Chwycił walizkę na kółkach, unosząc nad wyboistą drogą,która prowadziła do przystani.Po wyjezdzie obozowiczów była pusta.Zapadałwieczór, ciepła bryza marszczyła wodę.107SRGreg nie dostrzegał łagodnego piękna wieczoru.Tym razem plamyświatła na jeziorze i delikatny plusk fal o pale pomostu nic dla niego nieznaczyły.Myślał tylko o jakimś odosobnionym miejscu, żeby się ukryć ikompletnie nie zwariować, bo wszystkie jego życiowe plany stanęły na głowie,tak że już niczego nie rozpoznawał.Sophie delikatnie postawiła nosidełko.Greg wciąż nie mógł wymówić słowa.Patrzył na Sophie, jakby jej niewidział.Wystarczyło nie przyjąć tego do wiadomości, a stałoby się nierealne.To nie mogło dziać się naprawdę. Gdy zerwaliśmy przed Bożym Narodzeniem, nie wiedziałam, że jestemw ciąży powiedziała. Przysięgam, nie wiedziałam.Sądziłam, że sięrozchorowałam na grypę żołądkową czy coś.Nigdy bym nie pomyślała.Spojrzała w bok, odchrząknęła. Było dużo stresu.Miałam na głowiekońcowe egzaminy, a nam się nie układało.Delikatnie mówiąc.Pod koniec ich związku przebywanie razem stało sięwyjątkowo bolesne.Szczęśliwie przez następny semestr mieli być na różnychkontynentach, on w Granadzie w Hiszpanii, ona w Nagoja w Japonii.Znakomita okazja, by leczyć rany.Greg założył, że powrócą jesienią jako obcysobie ludzie.Wspomnienia po jakimś czasie znikną.Teraz już wiedział, że nic się między nimi nie skończyło.Coś się dopierozaczynało.Wciąż nie mógł spojrzeć na zawiniątko w samochodowymnosidełku.Ale nie mógł też go ignorować. A więc to jest moje. To nie było pytanie.Sophie może byłatajemnicza, ale nie potrafiła kłamać.I z pewnością nie sprawiałaby sobie bólu,przyjeżdżając tutaj, gdyby nie miała pewności.108SR To jest dziewczynką.Jest twoją córką.Przyjechałam ci o niejpowiedzieć, bo chcę, żebyśmy sami, bez niczyjego udziału, zdecydowali, corobić. Czyli bez udziału twoich rodziców. Anders i Kirsten Lindstromowiebyli partnerami w jednej z najbardziej prestiżowych firm prawniczych wSeattle.To była cala Sophie.Po prostu tylko ich wspominając, zastosowałaszczególny nacisk. Są więc twoim planem B, tak? Jeśli wyprę sięjakiejkolwiek odpowiedzialności.Ale okaże się, że wcale mnie nie znają.Typewnie też.Ku jego zaskoczeniu Sophie wyglądała na bliską łez. Greg, żałuję, że nie powiedziałam ci wcześniej, ale tak się bałam.Z nosidełka dobiegł jakiś dzwięk.Był jak miauknięcie, niemalniesłyszalne, jednak uderzyło w uszy Grega jak grzmot.Ten dzwięk odmieniłSophie.Zamiast niepewności na jej twarzy ukazała się duma. Ma na imię Daisy.Grega zalały uczucia, których nie umiał wyjaśnić.Nagle to nie było to",lecz dziewczynka.Jego córka.I miała na imię Daisy.Niezręcznie przykucnął obok nosidełka.Na zawiniątko padło złoteświatło wieczoru.Drżącym palcem Greg odsunął kocyk i zawiniątko przybrałoludzki kształt.Patrząc na nią, tak delikatną, maleńką, śpiącą jak księżniczka zbajki, niemal stracił oddech.Wpatrywał się w doskonałą twarzyczkę i maleńkąpiąstkę wtuloną w delikatnie zaróżowiony policzek.Twarz dziecka drgnęła weśnie, potem zmiękła i zastygła.I tak jego świat się zmienił.Greg poczuł ucisk w piersi.Jakąś częściąswojego serca, o której istnieniu nawet nie miał pojęcia, pokochał tę drobnąistotkę.Miłość spadła na niego jak burza, niespodziewana i gwałtowna, taka,109SRpo której zmienia się krajobraz.A potem spojrzał na Sophie i wiedział, że musicoś wymyślić, by pokochać i ją.ROZDZIAA �SMYLato w Camp Kioga skończyło się niespodziewanym ślubem.Niezwyklezaintrygowana Nina śledziła rozwój wypadków.Jej matka i pani Majeskyzajmowały się kateringiem na małym rodzinnym przyjęciu, podczas któregorodzina Bellamych zamieniła na krótko ośrodek w trąbę powietrzną.Kilkuprzyjaciół Sophie Lindstrom i członków jej rodziny przybyło z Seattle,zatrzymując się w Pensjonacie nad Wierzbowym Jeziorem.Dzięki temu Nina110SRdowiedziała się sporo o ślubie.Pracując jako sprzątaczka, perfekcyjnieopanowała sztukę podsłuchiwania rozmów w taki sposób, by nikomu nieprzyszło do głowy jej o to posądzać.Goście Sophie przybywali parami dwie najlepsze przyjaciółki, LucyRosetta i Miranda Sweeney, rodzice i dwie pary dziadków.To wszyscy.No idziecko.To ono było powodem całego zamieszania.Małe rodziny intrygowały Ninę.Wydawały się takie ciche, grzeczne i.odległe.Obserwowała, jak członkowie rodziny Sophie, siedząc przy jednym zokrągłych stołów pokoju śniadaniowego, podawali sobie śmietankę, dzielili sięgazetą i prowadzili ciche rozmowy.Byli tak różni od rodziny Romano.Po pierwsze, ta nigdy nie jadałaśniadań poza domem.Kto mógłby sobie na to pozwolić? Zniadanie w domuNiny było zawsze szaleństwem walczyli o następnego tosta czy ostatniąszklankę soku.Po śniadaniowym wariactwie następowało gorączkowepolowanie na klucze, sprzęt sportowy, szkolne książki, bilety, a na koniecmasowy pęd do drzwi.Po tym wszystkim kuchnia przypominała miejsce, przezktóre przewaliły się hordy wściekłych najezdzców.Ostatniego dnia lata, w poranek ślubu, Nina pracowała w hotelowejrestauracji.Inaczej niż większość dzieci, które nienawidziły letnich prac,uwielbiała pracować w Pensjonacie nad Wierzbowym Jeziorem.Choć trochęzaniedbany, wciąż był elegancki i spokojny.Lubiła witać gości, sprawiać, żeczuli się dobrze w tej przystani nad brzegiem sielankowego WierzbowegoJeziora.Dzisiaj jednak musiała wyjść zaraz po śniadaniu.Matka zatrudniła ją iJenny do pomocy przy ślubie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]