[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Roxy wypatrzyła ją i zmusiła mnie do kupna.- Dobrze zrobiła.Długa spódnica i obszerna góra były z surowego jedwabiu w naturalnym kolorze i nie przypominały niczego, coJenny nosiła dawniej.Wokół talii miała przewiązany szerokipasek, pleciony jak warkocz.Stroju dopełniały pantofle, którychpaseczki oplatały kostki Jenny i które Cage podziwiał już przedtem.Włosy zaczesała do góry, z rozmyślną niedbałością, tak żemiękkie pasma wymykały się na szyję i policzki.- To taki cygański styl - powiedziała, skrępowana jego taksującym spojrzeniem.- Dałam się na nią namówić, bo góra jest długa i natyle obszerna, że będę mogła ją nosić, kiedy ciąża stanie się widoczna.- Obróć się.Okręcając się powoli, zaprezentowała mu się ze wszystkichstron i znów stanęła twarzą do niego.- Jest śliczna.- Uśmiechnął się leniwie.- Ale czy na pewnojesteś w środku? Ten strój całkiem cię maskuje.- Jestem, jestem - odparła, klepiąc się po brzuchu.- Przybyło mi prawie dwa funty.- To dobrze! Czy zdaniem lekarza wszystko jest w porządku? - Niespokojnie zmarszczył brwi.- To już połowa ciąży,a nic nie widać.- Nic nie widać? Powinieneś mnie zobaczyć bez ubrania.- Chętnie.- Chodzi o to - wyjaśniła pospiesznie Jenny - że trochę powiększył mi się brzuch.Lekarz zapewnił, że dziecko rośnie.Jestakurat tak duży, jak powinien być w piątym miesiącu.- On?- Lekarz sądzi, że to chłopiec, z powodu tętna.Zazwyczajchłopcom serce bije wolniej niż dziewczynkom.- A więc jestem nietypowy - wyszeptał Cage.- Moje sercewręcz pędzi.176 W OSTATNIEJ CHWILI- Dlaczego? - Bursztynowe oczy przyciągały ją jak magnesy.Pochyliła się lekko.- Wciąż myślę o tym, jak wyglądasz bez ubrania.Impuls popychający ją ku niemu był niemal nie do odparcia.Zmobilizowała wszystkie siły i odwróciła się ku niskim drzwiczkom prowadzącym do kuchni.- Muszę sprawdzić, co z naszą kolacją.- Co będziemy jedli? Pachnie fantastycznie.Doszedł do wahadłowych drzwiczek w samą porę, by zobaczyć, jak Jenny pochyla się i zagląda do piecyka.Ten ujmującywidok jeszcze bardziej pobudził apetyt Cage'a, apetyt, któregotak długo nie udawało mu się zaspokoić.- Nadziewane steki wieprzowe, szparagi w sosie holenderskim.Lubisz szparagi? - Kiedy skinął głową, nieco się odprężyła.- Ziemniaki z natką pietruszki i masłem, gorące bułeczkii lody Milky Way.- %7łartujesz! Lody Milky Way?- Nie, nie żartuję, tyle że ja za nie zapłaciłam.Zignorował przytyk i pchnął wahadłowe drzwiczki.Gdy tylko wsunęła blachę z bułeczkami do piekarnika, złapał ją zaramiona i obrócił twarzą do siebie.- Chcesz zrobić na mnie wrażenie?- Dlaczego o to pytasz?- Zadałaś sobie wiele trudu.- Chwycił pasmo jej włosówi owinął sobie na palcu.- Dlaczego, Jenny?- Lubię gotować.- Zahipnotyzowana patrzyła, jak unosipasmo do warg i całuje je, równocześnie przyciągając jej twarzniebezpiecznie blisko swojej.- A.a.twoi rodzice nie przepadali za eksperymentowaniem.Ja lubię wypróbowywac noweprzepisy, ale oni zawsze chcieli jeść te same.Zatrzymał to nerwowe paplanie pocałunkiem.- Czy mogę wybrać deser? - zamruczał, kiedy oderwał wargi od jej ust.- Nie.W OSTATNIE] CHWILI 177- Wybieram ciebie - powiedział, nie zważając na jej protest.- Nigdy nie kosztowałem czegoś równie słodkiego.Przysunął się bliżej, aż oparła się o blat szafki.- Cage - wydyszała Jenny, kiedy zdołała zaczerpnąć powietrza - bułeczki się palą.- A kogo to obchodzi? - zamruczał przy jej szyi.- Mnie.- Odepchnęła go.- Ciężko nad nimi pracowałam.Westchnął i odsunął się na bok, by mogła wyjąć bułeczkiz piekarnika.- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli zdejmę marynarkę?- Tak ci ciepło?- Gorąco, skarbie, gorąco - zapewnił.Dołączył do niej przy stole parę minut pózniej, w samejkoszuli.- Wygląda wspaniale - zauważył, pomagając jej usiąść, poczym zajął swoje miejsce.Obsłużyła go i czekała z niepokojemna jego werdykt po pierwszym kęsie.- Lepsze niż robi mojamatka.Uradowana pochwałą, uśmiechnęła się i również zaczęłajeść.- Widziałeś się z nimi, Cage?- Z kim? A, z mamą i ojcem? Nie.W każdym razie nierozmawiałem z nimi.A ty?- Nie.Czuję się winna, że wbiłam między was klin.Roześmiał się bez wesołości.- Jenny, ten klin tkwił między nami, odkąd zacząłem raczkować.- Moja wyprowadzka i mające przyjść na świat dziecko jeszcze pogorszyły sytuację.Nie chciałam tego.Miałam nadzieję,że zbliżycie się do siebie.Oni cię potrzebują.Błądził wzrokiem po mieszkaniu.- Wiesz, myślę, że zazdrościliby ci, gdyby zobaczyli, czegotu dokonałaś.- Zazdrościliby?178 W OSTATNIEJ CHWILI- Tak.Myślę, że chcieli, żebyś potrzebowała ich tak samojak oni ciebie.A ty ich nie potrzebowałaś.Nie potrzebujesz.Niechcieli spuścić cię ze smyczy w obawie, żebyś tego nie odkryła.A więc przywiązali cię do siebie zobowiązaniami.- To nie w porządku, Cage.Oni nie są manipulantami.- Nie zrozum mnie zle.- Przykrył na chwilę jej dłoń swoją.- Nie miałem zamiaru sugerować, że zrobili to z rozmysłem.Byliby przerażeni, gdyby zdali sobie sprawę, że są zdolni dotakiego egoizmu.Pomyśl tylko, Jenny.Nie byłem taki, jakimchcieli widzieć swego syna, więc postawili na mnie krzyżyki wybrali Hala
[ Pobierz całość w formacie PDF ]