[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pożył jeszcze trochę tylko dlatego, że po zredagowaniu jegoksiążka stała się hymnem pochwalnym na cześć Mosadu.Jazamierzałem pójść dokładnie w przeciwną stronę.- Nazwą cię zdrajcą - rzekł Ephraim.- Nazwisko Ostrov-sky będzie znaczyło tyle co Benedict Arnold w StanachZjednoczonych.- A jeśli tobie lub komuś innemu przydarzy się wpadka iodkryją, co robiłem przez ostatnie dwa lata? Jak wtedy mnienazwą?- Nic takiego się nie stanie.Niczym nie ryzykujesz.Narazie idzie nam wyśmienicie.Spojrzałem na niego.Musiał zdawać sobie sprawę z gotu-jącego się we mnie gniewu.- Wyśmienicie? Naprawdę wydaje ci się, że idzie namwyśmienicie? Ponad dwa lata strawiliśmy na prowadzeniugry twojego pomysłu i nic nie osiągnęliśmy.Chyba jużnajwyższy czas, żeby uderzyć ich prosto między oczy.Możeszrobić dalej to samo, co przedtem, nic mi do tego, ale chcę,żebyś wiedział: niezależnie od tego, jak dalej potoczą sięsprawy, zamierzam napisać tę książkę.Jeżeli zostaniesz przymnie, będę konsultował z tobą jej treść, będziesz miał wpływ346na to, co się w niej znajdzie, a co z niej wyrzucimy.Wkońcu, mamy przecież wspólny cel.Jakiś czas siedział nieruchomo, w milczeniu przetrawiającmoje słowa.Papieros powoli.dopalał się w popielniczce.Potem podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się.- Raz kozie śmierć.Dowalmy dziadom!Od dawna nie czułem się tak dobrze.Wyszedłem z całejserii ostrych zakrętów i znowu znalazłem się na prostej.Pozostało do rozwiązania tylko kilka drobnych problemów.Przynajmniej tak się nam wydawało.Im bliżej przy-glądaliśmy się temu projektowi, tym bardziej dostrzegaliśmyogrom czekającej nas pracy.Kto, tak naprawdę, miałby tęksiążkę napisać? Osobiście nie czułem się na siłach, nieposiadałem odpowiednich umiejętności.Powinien to byćktoś o świeżym spojrzeniu, ktoś zdolny opowiedzieć historięw najprostszy sposób i najcelniejszymi słowami.Ze względówbezpieczeństwa, nie mógł to być człowiek pochodzeniażydowskiego i mięczak.Pózniej trzeba było jeszcze znalezćwydawcę skłonnego wejść Mosadowi w drogę i zdolnegoutrzymać pracę nad książką w tajemnicy.Pozostawała nierozstrzygnięta kwestia wiarygodności.Co mielibyśmy zrobić,żeby ludzie zechcieli nam uwierzyć? Nie mieliśmy najmniej-szych wątpliwości, że oficjalna reakcja Mosadu na opub-likowanie książki będzie następująca: Victor Ostrovsky?Nigdy o nim nie słyszeliśmy, ale powinniście sprawdzić wkartotece ośrodka dla umysłowo chorych."Nie zdołaliśmy przewidzieć nawet połowy czekającychnas przeszkód.25Niedziela, 3 kwietnia 1988 r.Ephraim nalegał, aby pisana przeze mnie książka opo-wiadała o jak największej liczbie ludzi z kliki.Ponieważ tomoja głowa mogła polecieć, ustanowił też zasadę, że to domnie będzie należeć ostatnie słowo w kwestii tego, co wksiążce ma się znalezć i w jaki sposób ma być przed-stawione.Siedzieliśmy w pokoju hotelu Four Seasons.Oprócz mnieobecny był Ephraim, Uri (który dał jasno do zrozumienia, żemoże zostać tylko kilka godzin, więc powinniśmy najpierwwysłuchać tego, co ma do powiedzenia) oraz Eli (uważającypomysł za kompletne szaleństwo i stanowczo przeciwny jegorealizacji, co chciał udokumentować na piśmie - myślę, żetreść tego rozdziału bardzo go ucieszy).Byłem pogrążony w myślach.Uprzedziłem Bellę, żezamierzam napisać książkę o Mosadzie.Zapewniałem, żebędzie to powieść, czysta fikcja, ale mimo wszystko po-prosiłem, żeby nikomu o tym nie mówiła.Kiedy to powie-działem, popatrzyła na mnie jak na łachmaniarza wygłasza-jącego opinie na temat mody.Wiedziałem, że ani przezchwilę nie wierzyła, iż naprawdę jestem w stanie opublikowaćksiążkę.Ja jednak nie miałem zamiaru tworzyć powieści,tylko udokumentować prawdę o Mosadzie.Nie miałempojęcia, jak i kiedy jej o tym powiedzieć.Obawiałem się, żegdy zacznę z kimś współpracować, nie uda mi się ukryć,348czym będzie ta książka, a ponieważ Bella była zagorzałąpatriotką, nie miałem pewności, jak też przyjmie to dzieło.- Co będziemy dzisiaj robić? - zapytał Uri.- Potrzebny mi jakiś szkic powiedziałem - zarys tego,Tczym ma być ta książka, choćby w postaci nagłówków,motywów przewodnich, tematów.Im więcej, tym lepiej.Osoba, z którą będę pracował, powinna mieć wpływ naostateczny kształt książki.Eli chciał poznać cel przedsięwzięcia i Ephraim zgodziłsię, że od tego powinniśmy zacząć rozmowę.Potem znaj-dziemy tematy, dzięki którym osiągniemy najlepszy skutek.- Istnieją miliony tematów do poruszenia - rzekł - alewiększość z nich zanudziłaby ludzi na śmierć, a inne sąnieświeże jak odgrzewany kotlet.- Chcę pokazać, czym jest Mosad - stwierdziłem.- Daćlaikom wyobrażenie o tym, jak wygląda praca agencjiwywiadowczej.Jestem pewien, że większość będzie tymżywo zainteresowana, a jednocześnie poczuje głęboką odrazę.Co więcej, wszystkim ludziom, do których nie mogliśmydotrzeć, ludziom pracującym w agencjach wywiadowczychwspółpracujących z Biurem, chciałbym dać powód do ponow-nego przyjrzenia się układowi, w jakim się znalezli.Niesądzę, by Duńczycy lub Niemcy byli zachwyceni czytając otym, jak zostali wykorzystani.Nawet jeśli ludzie żyjący wIzraelu okrzykną mnie zdrajcą, będą musieli sprawdzićpodane w książce fakty, a wówczas osiągnę cel, który sobiepostawiłem.Po zdemaskowaniu na taką skalę ktoś będziemusiał wkroczyć i zrobić w Mosadzie porządki.%7ładna siłanie będzie w stanie zatrzymać tego procesu.- Muszę się z tobą zgodzić - rzekł Ephraim.- Proponuję,żebyś zaczął od nakreślenia własnej sylwetki, a potemprzeszedł do opisu operacji.Powinieneś wybrać taką, o którejludzie coś słyszeli albo znają jej skutki, na przykład sprawairackiego reaktora jądrowego.349- Zgadzam się - powiedziałem i zapisałem na żółtychkartkach notatnika: Operacja Sfinks".Uri zapalił papierosa.- Powinniśmy mieć po jednym epizodzie z pracy każdegowydziału, żeby dać pełną panoramę zdarzeń.Może zrobimylistę wydziałów i dobierzemy do każdego jakąś operację?Ephraim zwrócił się do Uriego z pytaniem:- Będziesz mógł skrócić pobyt w Stanach Zjednoczonychi wrócić do Tel Awiwu?- I tak miałem wrócić w tym miesiącu.Dlaczego pytasz?- Kiedy on zacznie pracować nad książką, będziemypotrzebować dobrego systemu ostrzegawczego.W przedsię-wzięcie będą zaangażowani ludzie z zewnątrz.Musimy byćgotowi i ostrzec go, gdy Biuro dowie się o książce.- Myślałem, że masz wszystko pod kontrolą.- Mam pod kontrolą wszystkich z wyjątkiem twojegoprzyjaciela Aarona Sherfa z Tsafirim.- A co on ma z tym wspólnego?- Mosad może otrzymać informacje od którejś z satelic-kich organizacji żydowskich, takich jak B'nai Brith lub UJA.Jest jeszcze mnóstwo innych potencjalnych zródełkontaktujących się przez schlichim [posłańców].Jeśli ktokol-wiek ze społeczności żydowskiej w Ameryce Północnejusłyszy o tym, co zamierzasz, natychmiast pobiegnie z do-nosem do swojej organizacji w przekonaniu, że w ten sposóbspełnia swój patriotyczny obowiązek.A Sherf zdecyduje, corobić dalej.- Rozumiem.Nie ma problemu.I tak miałem wracać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]