[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Henry doskonale znał włoski, a przynajmniej jego odrobinęarchaiczną formę.Zauważył z lekkim podziwem, że Cellucipowtarzał się tylko w przypadku przymiotników, którymiwzbogacał swoje przekleństwa.Jego zasoby słownikowe wyczerpały się akurat wtedy, gdy nakońcu alei błysnęły światła karetki.Wówczas Nadine przejęła dowodzenie.- Chmuro! Zabierz Cienia na górę i przypilnuj, żeby on iblizniaczki nie schodzili na dół.Sztormie, zostań w kudłatymkształcie, ciągle krwawi ci ucho.Aapko, ubierz się w coś. Aapka?", powtórzyła w duchu Vicki, podczas gdy Stuartwciągał spodnie od dresu. Kudłaty kształt Stuarta ma na imięłapka?."- Colin - ciągnęła Nadine, zamykając drzwi za Chmurą iCieniem - pojedziesz za nimi do miasta na wypadek, gdybypotrzebna była transfuzja.Vicki, zabierzesz się z nim karetką?Jeśli się obudzi.- Nie ma sprawy. Innym rozkazała, a ją zapytała", z lekkim rozbawieniemzauważył Henry.Kiedy sanitariusze wynosili Donalda na noszach, Celluci złapałVicki za ramię i odciągnął ją na stronę.- Jadę za wami.Musimy porozmawiać.- Już się nie mogę doczekać.- I dobrze.- Uniósł wargi w górę, odsłaniając zęby w parodiiuśmiechu.Nikt ze znajdujących się w kuchni, czy to wilkołak,czy wampir, nie zdołałby wyszczerzyć się wymowniej. ROZDZIAA 11Bo szpital musi zgłaszać rany postrzałowe.Powinieneś o tymwiedzieć.Colin spojrzał na Barry'ego i dwóch innych funkcjonariuszyrozmawiających nieopodal pokoju pielęgniarek.- Mówiłaś, że to rykoszet.Vicki wywróciła oczami.- Colin.- No dobra, przepraszam.Tylko co ja im, do cholery, powiem?- Ty nic im nie powiesz.- Zakryła ręką ziewnięcie.- Ja tozrobię.Zaufaj mi.Siedziałam w tym dłużej niż ty, wiem, copolicja chce usłyszeć i jak im to powiedzieć.- Vicki.- Celluci poklepał ją po ramieniu.- Przykro mirozwiewać twoje radosne złudzenia, ale je-steś najgorszymkłamcą, jakiego znam.Odwróciła się w jego stronę, poprawiając okulary.- Kłamać policji? Nawet by mi to przez myśl nie przeszło.Każde słowo, jakie wypowiem, będzie w stu procentachprawdziwe.- Więc ktoś jakiś czas temu ćwiczył strzelanie w tym lesie?- Nie jestem pewna, czy trzy strzały można nazwaććwiczeniami.- Należało to jednak zgłosić, proszę pani.Jeśli ktoś strzela naterenie rezerwatu, chcielibyśmy o tym wiedzieć.- Zdaniem rodziny to tylko dlatego, że Arthura Fortrina nie materaz w mieście - wtrącił się Colin.Kiedy się nim lekko pokierowało, Colin zdumiewająco dobrze radził sobie z mówieniem półpraw-dy. Ale tak na dobrą sprawę nie ma innego wyjścia",uświadomiła sobie Vicki.Funkcjonariusz wyglądał na nieprzekonanego.- Nie sądzę, żeby nieobecność jednego leśniczego miała tu cośdo rzeczy.A ty powinieneś lepiej wiedzieć, co należy robić -zamknął notatnik.- Powiedz rodzinie, że następnym razem, gdyusłyszą strzały, mają do nas zaraz zadzwonić.Może uda nam sięzauważyć strzelca albo jego samochód.- Powiem im, ale.- Colin wzruszył ramionami.- Tak, wiem, ale czy oni posłuchają.- Funkcjonariusz westchnąłi spojrzał na Vicki.Nie podobało mu się, że prywatny detektywz Toronto pęta się po kawałku lasu, za który on odpowiadał, alepolicyjnaprzeszłość dodawała jej wiarygodności.Ostrzeżenie, żeby nasiebie uważała, utknęło mu w gardle, kiedy spojrzał jej w oczy.Wyglądała na kogoś, kto potrafi zadbać o siebie i o wszystko,co stanie jej na drodze.Odwrócił się do Colina.- Czy ma to cośwspólnego z wyjazdem twojej ciotki Sylvii? Colin prychnął.- Cóż, powiedziała, że wynosi się stąd na dobre.- Pojechała na Yukon?- Tak.Jej brat, wuj Robert, ma dom tuż pod Whi-tehorse.Powiedziała, że u nas robi się zbyt tłoczno.- Wuj Jason też wyjechał, prawda?- Tak.Ojciec oskarżył ciotkę Sylvie o zapoczątkowanie exodusui zagroził, że zamknie Petera, Rose i mnie w domu, pókiwszystko się nie uspokoi.- Szczerze mówiąc, dziwię się, że mieszkał z wami tak długo.Mężczyzna potrzebuje własnych czterech kątów.-Funkcjonariusz żartobliwie szturchnął Co-lina w żebradługopisem.- A ty kiedy się wyprowadzasz?- Kiedy uznam, że jestem gotów popełnić samobójstwo,zjadając to, co sam ugotuję.Obaj roześmiali się, a rozmowa zeszła na tematy kulinarne.Do Vicki dotarło, że łaki nie są aż tak odizolowane od świata,jak jej się wydawało.Colin, podejmując pracę, sprawił, żeludzie zaczęli na nich zwracać uwagę.Na szczęście policjazwykła troszczyć się o swoich.Ale w sprawie strzałów mogli zrobić niewiele.Pozostawało liczyć na to, że zwiększenieliczby patroli w rejonie da Vicki więcej czasu na znalezienietego psychopaty, zanim jeszcze ktoś zginie.Aaki będą musiałypogodzić się z tym, że są obserwowane, i przez jakiś czasbardziej uważać, kiedy się przemieniają.To nie była wielkacena.-.w każdym razie z Donaldem wszystko w porządku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire