[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WydawaÅ‚o siÄ™, że jest coraz bardziej pijany.Ale Marielle byÅ‚a spokojna i caÅ‚kowicie opanowana.ByÅ‚a z Teddym i nie miaÅ‚a zamiarupozwolić Charlesowi, by ich zraniÅ‚.Bez wzglÄ™du na przeszÅ‚ość, nie mógÅ‚ już jej przestraszyć.Nie mogÅ‚a mu na to pozwolić. Nie sÄ…dzÄ™, że powinniÅ›my o tym teraz dyskutować.PrzyciÄ…gnęła Teddy ego do siebie i Å‚agodnie dotknęła jego twarzy, by go uspokoić.Ale tenruch jeszcze bardziej rozwÅ›cieczyÅ‚ Charlesa.Wciąż byÅ‚ tak pociÄ…gajÄ…cym mężczyznÄ…, żeMarielle czuÅ‚a, jak drżą jej kolana, gdy na niego patrzyÅ‚a.ZdawaÅ‚o siÄ™ jednak, że Charles niepanuje nad sobÄ…. Dlaczego masz dziecko? krzyknÄ…Å‚ na niÄ…, a ona staraÅ‚a siÄ™ nie cofnąć, by nie wystraszyćTeddy ego. A co ja mam? Nie wiem., twoje bitwy w Hiszpanii.twoje przekonania.przyjaciół.pisanie., jeÅ›li nie masz niczego innego, to może takiego dokonaÅ‚eÅ› wyboru.ByÅ‚a zdecydowana nie dyskutować o tym w obecnoÅ›ci Teddy ego, ale baÅ‚a siÄ™ tak po prostuodejść ijeszcze bardziej rozzÅ‚oÅ›cić Charlesa.Mocno trzymaÅ‚a rÄ…czkÄ™ dziecka, starajÄ…c siÄ™dodać mu odwag swoim uÅ›ciskiem. To wybór, którego ty dokonaÅ‚aÅ› siedem lat temu, kiedy mnie opuÅ›ciÅ‚aÅ› wrzasnÄ…Å‚ na niÄ…Charles. Ty dokonaÅ‚aÅ› wyboru za mnie.MogliÅ›my mieć wiÄ™cej dzieci. Musimy już iść powiedziaÅ‚a pÅ‚aczliwym gÅ‚osem.Teddy patrzyÅ‚ na nich w osÅ‚upieniu, zastanawiajÄ…c siÄ™, co to wszystko znaczy.Marielle znowu odezwaÅ‚a siÄ™ do Charlesa, tym razem Å‚agodniej. Jakie mogliÅ›my mieć życie? Ty mnie nienawidziÅ‚eÅ› i miakÅ› wtedy racjÄ™.Ja także siebienienawidziÅ‚am.może zawsze już bÄ™dÄ™.ale, Charlesie, ja nie mogÅ‚abym tego znieść.NiemogÅ‚abym spojrzeć ci w oczy, wiedzÄ…c, co o mnie myÅ›lisz.To wszystko powiedziaÅ‚a mu siedem lat temu, zanim wyjechaÅ‚a z Europy. MówiÅ‚em ci wtedy, że chcÄ™, żebyÅ› do mnie wróciÅ‚a odrzekÅ‚ uparcie. Wówczas byÅ‚o za pózno Marielle odetchnęła i wytarÅ‚a oczy, zapominajÄ…c na chwilÄ™ ÓTeddym. MyÅ›lÄ™, że zawsze mnie obwiniaÅ‚eÅ›, tak samo jak ja winiÅ‚am siebie.Wciąż go kochaÅ‚a, ale nie mogÅ‚aby z nim zostać, nie wtedy, nie po tym, co siÄ™ wydarzyÅ‚o.Charles popatrzyÅ‚ na Teddy ego, jakby w dalszym ciÄ…gu nie mógÅ‚ uwierzyć w jego istnienie.Teddy byÅ‚ piÄ™knym dzieckiem, w pewnym sensie nawet piÄ™kniejszym niż Andrć.A potemCharles znowu spojrzaÅ‚ na Marielle, groznie, zastanawiajÄ…c siÄ™, jak mógÅ‚by jÄ… najbardziejzranić. Nie zashzgiijesz na to powiedziaÅ‚ podniesionym gÅ‚osem.Przez jeden szalony moment chciaÅ‚ jÄ… spoliczkować.Dlaczego ponownie wyszÅ‚a za mąż?Dlaczego urodziÅ‚a to dziecko? Dlaczego, na Boga, opuÅ›ciÅ‚a go wtedy? Ale obydwojewiedzieli, dlaczego.Może nie mogÅ‚o być inaczej. Nie zasÅ‚ugujesz na niego powtórzyÅ‚ z okrucieÅ„stwem, które tak dobrze znaÅ‚a.To byÅ‚o drugie oblicze ich wielkiej miÅ‚oÅ›ci, oblicze, które zniszczyÅ‚o Marielle, zanim odeszÅ‚aod Delauncya. Może nie zasÅ‚ugujÄ™. Nie powinnaÅ› byÅ‚a mnie wtedy zostawiać. Nic miaÅ‚am wyboru.UmarÅ‚abym, gdybym wtedy z tobÄ… zostaÅ‚a.Charles wiedziaÅ‚, że to byÅ‚a prawda.Obydwoje wtedy tracili mysÅ‚y.Ona próbowaÅ‚a kilka razypopeÅ‚nić samobójstwo; on byÅ‚ jak oszalaÅ‚y, gdy rzuciÅ‚ siÄ™ na niÄ… tamtej nocy.Ale byli takÅ›miertelnie zranieni tym, co siÄ™ zdarzyÅ‚o. Może powinniÅ›my wtedy umrzeć?W oczach Marielle pojawiÅ‚y siÄ™ Å‚zy, a Teddy przysunÄ…Å‚ siÄ™ bliżej do matki. To okropne, co mówisz. Może dla ciebie.masz teraz nowe życie.męża.dziecko.Ale dlaczego? Dlaczego, docholery, skoro ja wciąż budzÄ™ siÄ™ każdego dnia myÅ›lÄ…c o nim.i o tobie., żaÅ‚ujÄ…c, że nieumarÅ‚em razem z nim.Czy ty kiedykolwiek o nim myÅ›lisz? PamiÄ™tasz? Czy wszystkozapomniaÅ‚aÅ›?Gdy to powiedziaÅ‚, wÅ›ciekÅ‚ość pojawiÅ‚a siÄ™ nagle w oczach Marielle.WÅ›ciekÅ‚ość, którÄ…skrywaÅ‚a przez lata peÅ‚ne bólu i udrÄ™ki, wÅ›ciekÅ‚ość, o której Charles nie miaÅ‚ pojÄ™cia. Jak Å›miesz? Nie ma dnia, żebym nie pamiÄ™taÅ‚a, nie myÅ›laÅ‚a o nim.nie widziaÅ‚a jegotwarzy, gdy zamykam oczy.nie myÅ›laÅ‚a nawet o tobie.DokÅ‚adnie tak, jak widziaÅ‚a ich poprzedniej nocy, kiedy nie mogÅ‚a zasnąć i leżaÅ‚a w łóżku,wspominajÄ…c, walczÄ…c ze sobÄ…, by nie zadzwonić do niego. Ale to go nie przywróci, nieważne, jak bardzo zniszczymy teraz nasze życie lub siebienawzajem.On odszedÅ‚.jest już spokojny., może nadszedÅ‚ czas, żebyÅ›my i my siÄ™ uspokoili. Nigdy nie zaznam spokoju bez ciebie powiedziaÅ‚ Charles z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ….Znowu wyglÄ…daÅ‚ mÅ‚odo.Tym razem Marielle uÅ›miechnęła siÄ™ do niego i potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….W pewnym sensie, pomimo że byÅ‚ od niej starszy, wydawaÅ‚ siÄ™ dziecinny.Nigdy nie dojrzaÅ‚,nie wydoroÅ›laÅ‚, nie wyleczyÅ‚ siÄ™ z ran.Po prostu pozostaÅ‚ dzieckiem, zdolnym donajwiÄ™kszych wariactw, jakie robiÅ‚, gdy byÅ‚ chÅ‚opcem, udajÄ…cwygnaÅ„ca, walczÄ…c w wojnach innych ludzi i, w pewnym sensie, broniÄ…c siÄ™ przedwydoroÅ›leniem. To niemÄ…drze tak mówić.Nawet nie wiesz, kim teraz jestem.Może nawet i dawniej mnienie znaÅ‚eÅ›.Może i tak caÅ‚a nasza miÅ‚ość umarÅ‚aby Å›mierciÄ… naturalnÄ…, jeÅ›li sprawy inaczej bysiÄ™ potoczyÅ‚y.Marielle spojrzaÅ‚a na Teddy ego, uÅ›miechnęła siÄ™ do syna i przycisnęła do siebie. Teddy, to jest stary przyjaciel mamy.Nazywa siÄ™ Charles i czasami zachowuje siÄ™ trochÄ™po wariacku, ale jest miÅ‚ym czÅ‚owiekiem.ChciaÅ‚byÅ› siÄ™ z nim przywitać?Teddy stanowczo pokrÄ™ciÅ‚ główkÄ… i schowaÅ‚ siÄ™ w faÅ‚dach jej futra.Rozmawiali przy nimzbyt swobodnie, ale chÅ‚opiec miaÅ‚ dopiero cztery lata i niewiele rozumiaÅ‚ z tego, o czymmówili.WyczuÅ‚ atmosferÄ™ rozmowy, zÅ‚ość i pasjÄ™, ale caÅ‚a historia byÅ‚a zbyt skomplikowanadla niego, by mógÅ‚ jÄ… zrozumieć. Przykro mi, jeÅ›li go wystraszyÅ‚em.Przez chwilÄ™ zdawaÅ‚o siÄ™, że żaÅ‚owaÅ‚ tego, co powiedziaÅ‚, ale wciąż jeszcze w jego oczachbyÅ‚o szaleÅ„stwo.Nie golona od poprzedniego dnia broda nadawaÅ‚a jego twarzy wyraz dziki itajemniczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]