[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może zbytrealnego.Nie miałem nic do dodania i poczułem, że Savannah bierze mnie za rękę.Jej dotyksprawił, że coś we mnie drgnęło.- %7łałuję, że musiałeś przejść przez to wszystko.Uścisnąłem jej dłoń i poczułem, żeodwzajemnia uścisk.Kiedy w końcu puściła moją rękę, czułem go nadal.I gdy tak jak kiedyś odgarnęławłosy za ucho, poczułem ból.- Dziwne są zrządzenia losu - powiedziała bardzo cicho.- Czy kiedykolwiekprzyszłoby ci do głowy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło?- Nigdy - odparłem.- Mnie też nie.Kiedy po raz pierwszy wróciłeś do Niemiec, wiedziałam po prostu, żepewnego dnia ty i ja się pobierzemy.Byłam tego bardziej pewna niż czegokolwiek innego wżyciu. Wpatrywałem się w kieliszek, ona zaś mówiła dalej.- A potem, podczas twojego drugiego urlopu, byłam chyba jeszcze pewniejsza.Zwłaszcza po tej nocy, kiedy się kochaliśmy.- Nie.- pokręciłem głową.- Nie mówmy o tym.- Dlaczego? - spytała.- %7łałujesz tego?- Nie.- Nie odważyłem się spojrzeć na nią.- Oczywiście, że nie.Lecz teraz jesteśmężatką.- Ale to się stało - powiedziała.- Chcesz, żebym o tym zapomniała?- Nie wiem.Może.- Ja nie potrafię.- W jej głosie brzmiało zdumienie i żal.- To był mój pierwszy raz.Nigdy tego nie zapomnę i pod pewnym względem zawsze będzie to dla mnie cośwyjątkowego.To, co się wydarzyło między nami, było piękne.Bałem się otworzyć usta i po chwili Savannah chyba się opanowała.Pochylając się doprzodu, spytała:- Co sobie pomyślałeś, gdy dowiedziałeś się, że wyszłam za Tima?Zwlekałem z odpowiedzią, pragnąc jak najstaranniej dobrać słowa.- Moją pierwszą myślą było, że poniekąd jest to zrozumiałe.Tim był w tobiezakochany od lat, domyśliłem się tego dawno, już wówczas, gdy go poznałem.- Przesunąłemdłonią po twarzy.- Potem targały mną sprzeczne uczucia.Z jednej strony cieszyłem się, żewybrałaś człowieka jego pokroju, ponieważ jest miłym facetem i macie ze sobą wielewspólnego, lecz z drugiej było mi.smutno.Nie czekalibyśmy już długo.W tej chwilibyłbym już prawie od dwóch lat cywilem.Savannah zacisnęła wargi.- Przykro mi - szepnęła.- Mnie również.- Spróbowałem się uśmiechnąć.- Jeśli chcesz usłyszeć moją szczerąopinię, to myślę, że powinnaś była na mnie zaczekać.Roześmiała się niepewnie.Zaskoczył mnie wyraz tęsknoty malujący się na jej twarzy.Sięgnęła po swój kieliszek wina.- Ja również o tym myślałam.Gdzie bylibyśmy, gdzie mieszkalibyśmy, corobilibyśmy w życiu.Zwłaszcza ostatnio.Wczoraj wieczorem po twoim wyjściu mogłammyśleć wyłącznie o tym.Zdaję sobie sprawę, jak okropnie brzmi to w moich ustach, leczprzez ostatnie dwa lata usiłowałam przekonać sama siebie, że nawet gdyby nasza miłość byłaprawdziwa, nie miała szans na przetrwanie.Ty naprawdę ożeniłbyś się ze mną, prawda? -spytała z żałosną miną. - W okamgnieniu.I nadal bym to zrobił, gdybym mógł.Przeszłość spiętrzyła się naglenad nami, przytłaczając nas intensywnością naszych przeżyć.- To było autentyczne, prawda? Ty i ja? - Głos jej zadrżał.Szare światło zmierzchu odbijało się w jej oczach, gdy czekała na moją odpowiedz.Chwile płynęły, a ja czułem ciężar złego rokowania w chorobie Tima wiszący nad naszymigłowami.Moje kłębiące się myśli były niezdrowe i podłe, nie potrafiłem ich jednak odegnać.Nienawidziłem siebie za to, że w ogóle myślę o życiu po śmierci Tima, siłą woli zmuszałemsię, by wyrugować je z mojego umysłu.Nie udało mi się.Pragnąłem wziąć Savannah w ramiona, tulić ją, przywrócić towszystko, co mieliśmy i co straciliśmy podczas lat rozłąki.Instynktownie zacząłem pochylaćsię ku niej.Savannah wiedziała, co się święci, lecz się nie odsunęła.Przynajmniej w pierwszejchwili.Jednakże gdy moje wargi niemal dotknęły jej ust, odwróciła się momentalnie i wino,które trzymała w ręku, chlapnęło na nas oboje.Zerwała się z kanapy, stawiając kieliszek na stole i odciągając bluzkę od ciała.- Przepraszam - powiedziałem.- Nie szkodzi - odparła.- Ale muszę się przebrać i namoczyć bluzkę.To jedna z moichulubionych.- Dobrze - zgodziłem się.Przyglądałem się, jak wychodzi z pokoju i idzie korytarzem do sypialni.Gdy zniknęław drzwiach po prawej stronie, zakląłem pod nosem.Pokręciłem głową nad swoją własnągłupotą, zauważając przy tym plamę z wina na koszuli.Wstałem i ruszyłem korytarzem,szukając łazienki.Gdy nacisnąłem na chybił trafił klamkę, stanąłem twarzą w twarz z własnym odbiciemw łazienkowym lustrze.W tle lustra zobaczyłem Savannah przez uchylone drzwi do sypialni.Zwrócona tyłem do drzwi, była naga od pasa w górę i choć próbowałem, nie mogłem oderwaćod niej wzroku.Musiała chyba wyczuć, że się na nią gapię, ponieważ spojrzała na mnie przez ramię.Pomyślałem, że zamknie gwałtownie drzwi lub się zasłoni, ona jednak tego nie uczyniła.Pochwyciła moje spojrzenie i zachęcała mnie wzrokiem, bym dalej na nią patrzył.Anastępnie powoli się odwróciła.Staliśmy tak oboje, wpatrując się nawzajem w nasze odbicia w lustrze, dzielił nastylko wąski korytarz.Wargi miała rozchylone, brodę lekko uniesioną.Miałem pewność, żegdybym żył nawet tysiąc lat, nigdy w życiu nie mógłbym zapomnieć, jak przepięknie wyglądała w tej chwili.Marzyłem o tym, by przebiec na drugą stronę korytarza i chwycić jąw objęcia, wiedząc, że pragnie tego równie mocno jak ja.Zostałem jednak na miejscuzmrożony myślą, że pewnego dnia znienawidziłaby mnie za to, czego w sposób oczywistyoboje pragnęliśmy.I Savannah, która znała mnie lepiej niż ktokolwiek inny, spuściła oczy, jak gdybynagle zrozumiała to samo.Odwróciła się do mnie tyłem w tym samym momencie, gdyotworzyły się z hukiem drzwi wejściowe i w ciemności rozległo się głośne wycie.Alan.Okręciłem się na pięcie i popędziłem do salonu.Alan zdążył już zniknąć w kuchni.Słyszałem trzask otwieranych i zamykanych drzwi szafek, chłopiec w dalszym ciągu prze-razliwie zawodził, niemal jakby umierał.Zatrzymałem się, nie mając pojęcia, co począć.Pochwili przemknęła obok mnie Savannah, przebrana już w czystą bluzkę.- Alan! Już idę! - zawołała wzburzonym głosem.- Wszystko będzie dobrze!Alan nie przestawał lamentować ani trzaskać drzwiczkami szafek.- Może ci pomóc? - krzyknąłem.- Nie.- Pokręciła zdecydowanie głową.- Poradzę sobie.To się zdarza czasami, kiedywraca do domu ze szpitala.Gdy weszła pośpiesznie do kuchni, prawie nie słyszałem, jak zaczęła do niegoprzemawiać.Jej słowa tonęły w krzyku Alana, lecz głos był spokojny.Podszedłem bliżej izatrzymałem się z boku.Zobaczyłem, że stoi obok niego, próbując go uspokoić.Wyraznie nieodnosiło to skutku, chciałem więc ofiarować się z pomocą, lecz Savannah nie traciła zimnejkrwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire