[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pękł pod podeszwą ogromnego buta.Mrok okrył księstwo.Nie był to jednak mrok niosącyodsiecz, mrok niosący wybawienie.Dobra czarodziejkawiedziała o tym doskonale.To było coś gorszego, coś, zczym nawet czarodziejka sobie nie poradzi.Nawet dobraczarodziejka.Cię\ki bucior wgniótł resztki Czarnego Rycerza wziemię.Celnym kopniakiem posłał złego czarodzieja wodległy niebyt, tam gdzie jego miejsce.Kopniak byłmocny, czarodziej nie odbył swej ostatniej drogi w jed-nym kawałku, jednak na zastygłej twarzy wcią\ miałkrzywy grymas imitujący uśmiech.- Zje\d\aj stąd, odmieńcu! Zje\d\aj, bo kulasy po-przetrącam!Brzydka dziewczynka pisnęła wbrew woli ze strachu.Ten, co rzucił cień na księstwo, okrył je mrokiem i trwo-gą, był w jej oczach straszniejszy od smoka.Smoki nieprzetrącają kulasów.Nie zioną przetrawionym piwskiem,najwy\ej ogniem i dymem.Nie mają takich przekrwio-nych oczu, tonących w tłuszczu zarośniętej gęby.Poprawdzie takiej gęby te\ nie mają, to byłoby zbyt strasz-ne.Chwyciła to, co najcenniejsze, szmacianą księ\niczkęo lnianych włosach i wiecznie zdziwionych oczach,przycisnęła do piersi.Chciała ocalić jeszcze dzielnegomłodzieńca, co le\ał, czekając na cios łaski, który wcią\nie nadchodził.Nie zdą\yła, rzemień ze świstem spadł Dziedzictwo 325na wyciągniętą dłoń, przekreślił ją szybko nabrzmiewa-jącą pręgą.Odskoczyła, drugą ręką wcią\ tuląc do piersiuśmiechniętą księ\niczkę.To i piekący ból od uderzeniaspowodowały, i\ nie była tak zwinna jak zawsze.Upadłana plecy.Pijany wozak zamachnął się biczyskiem, chcąc sko-rzystać z niespodziewanej okazji.Skuliła się tylko, zwi-nęła, chroniąc i osłaniając swą szmacianą lalkę jak naj-lepiej potrafiła.Czekała na następne palące ogniem ude-rzenia.Spod zaciśniętych powiek nie popłynęła ani jednałza.Brzydka dziewczynka nigdy nie płakała, choć byłopo temu wiele okazji.Nie umiała.Uderzenie spadło, jak się spodziewała.Chciała wy-trzymać, nie poruszyć się, jak zwykle wtedy, gdy niemogła ju\ uciekać.Wiedziała, \e wówczas zazwyczajszybko się nudzą, \adna przyjemność bić, gdy nie widaćreakcji.Człowiek męczy się niepotrzebnie, bez oczeki-wanych efektów, \adna zabawa.Wszystko kończy sięwtedy na jednym czy dwóch kopniakach w \ebra.Mo\nawytrzymać.Nie doceniła wozaka.Uderzył z całej siły, wkładającwszystek entuzjazm swej robaczywej duszy.Rzemień ztrzaskiem spadł na obna\oną skórę, tam, gdzie przy-pominająca worek sukienka podciągnęła się do połowyud.Nie wytrzymała bólu.Ciało zwinęło się wbrew woli,zadrgało.Z zagryzionych warg dobył się cichy pisk.Niekrzyknęła.Nie umiała krzyczeć.Mę\czyzna zarechotał z zadowoleniem, wzniósł batdo ponownego uderzenia, zamachnął się.Ju\ sam świstrzemienia wystarczył, by mała, skurczona postać 326 Tomasz Pacyńskiw workowatej, podciągniętej ju\ do samych bioder su-kience zatrzęsła się w mimowolnym skurczu.Rzemieńominął cel, uderzył w ziemię, wzbijając kurz.Dziew-czynka na sam odgłos drgnęła, skurczyła się jeszcze bar-dziej.Na pijackiej gębie rozlał się szeroki uśmiech.Tote\ niezła zabawa.Bat znów uniósł się w górę, lecz nie opadł.Na zaroś-niętej gębie odbiło się zastanowienie, małe oczka takso-wały zaokrąglające się ju\ kształty bioder.Wozak opuś-cił bat, podrapał się po skudlonej czuprynie.- Ech, brzydka jesteś jak kupa, ale co tam.- mruk-nął, gmerając u pasa.Smoki nie przetrącają kulasów.Nie robią te\ innychpaskudnych rzeczy.Nie ściskają boleśnie, zostawiającgranatowe siniaki.Nie zioną piwem i czosnkiem w twarz,nie ślinią, nie pokazują spróchniałych zębów.Nie wsa-dzają łap.Wiedziała, \e nie ucieknie.Nie teraz, kiedy le\ałasparali\owana bólem.Nie przed tym człowiekiem, wy-starczająco pijanym, by zrobić to, co zamierzał, ale nie natyle, by jej nie dogonić.Nie zastanawiając się nad tym,co robi, podniosła się niezdarnie, wpiła wzrok w tłustą,poczerwieniałą od pijaństwa i podniecenia gębę.Znałaoślizgłe myśli, kłębiące się jak wę\e pod niskim czołem.Wcią\ przyciskając do piersi szmacianą laleczkę zwymalowanym węglem uśmiechem, spojrzała prosto wprzekrwione oczy prześladowcy.Nie była ładna.To były nie tylko pozlepiane, sztywnejak sznurki włosy opadające na chude ramiona, nie tylkozbyt głęboko osadzone brązowe oczy, ocienione Dziedzictwo 327wydatnymi brwiami.Nie tylko zbyt cofnięty podbródek.Nie tylko smugi brudu na twarzy.Nie tylko nie była ładna.W rozszerzonych oczach,wpatrujących się w twarz wozaka, było coś obcego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire