[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Charlene skierowała się już do domu, ale Creed wyciągnął rękęi powstrzymał ją. Przykro mi, ale wejdziemy tam tylko ja i pies. Co, do diabła? wtrącił się znów Lonnie, tym razem stając międzysiostrą a Creedem.W tej chwili Creed wyczuł też, jak rośnie podejrzliwość wśród gapiów.Nawet Vance posłał mu pytające spojrzenie. Obawiam się, że jeśli wejdzie pani z nami, pies może poczuć sięzdezorientowany.Pani też tam mieszka i dom na pewno pełny jest panizapachu.Chodzi o to, żeby umożliwić Grace skupienie się wyłącznie na wonipani matki. Gadanie odparował Lonnie. Skąd możemy wiedzieć, czy mamyw ogóle ufać temu facetowi? Lonnie! Pan Creed przyjechał tu tylko dlatego, że prosiłam o to panaVance a krzyknęła Charlene, oblewając się rumieńcem.A po chwili dodała,zwracając się do Creeda: Bardzo przepraszam. Nie mogę obiecać, że się uda uprzedził Creed. Ale Grace odnalazłaludzi w kilku beznadziejnych przypadkach.Charlene spojrzała wtedy na suczkę rasy Jack Russell terrier, jakbydopiero teraz zdała sobie sprawę z jej obecności.Następnie kucnęła, dałaGrace do powąchania dłoń, po czym pogłaskała ją po łbie. W dużym pokoju znajdzie pan leżankę, której używa matka.Na niej leżykołdra, którą przykrywa nogi.Jej pokój jest na piętrze, pierwsze drzwi poprawej.Creed podziękował i skierował się do domu, czując wciąż na sobieniechętne spojrzenia miejscowych.Grace paradowała u jego bokuzachwycona, że może zamoczyć łapy w mijanych kałużach.Nadal doskwierał mu ból głowy.Paliło go też w piersi.Nie minęła nawetdoba od wypadku, który niemal przypłacił życiem.Nie cierpiał, gdy namiejscu zdarzenia pojawiały się rodziny.Zachodziłopięćdziesięcioprocentowe prawdopodobieństwo, że ich zawiedzie.Mógł tylkoliczyć, że tym razem mu się poszczęści.29. To, co tu robicie, nie ma nic wspólnego z profesjonalnym wydobyciemciał. Doktor Gunther strofowała czterech rosłych gwardzistów, którzy zeschylonymi głowami wysłuchiwali cierpliwie połajanki, mimo że przecież tonie oni decydowali o tym, jak przebiega procedura wydobycia.Widok tej drobniutkiej kobietki przemawiającej takim tonem dowysportowanych i twardych mężczyzn zaskoczył, a nawet nieco rozbawiłO Dell.Filigranowa lekarka kojarzyła jej się z elfką, a mimo to umiałasamym tonem i postawą zmusić do posłuchu grupkę rosłych gwardzistów. Załóżmy, że pies pana Creeda wskaże nam konkretne miejsce ciągnęłaGunther. W jaki sposób razem z agentką O Dell mamy wydobyć szczątki?Czyżbyśmy miały brodzić po kolana w wodzie i wyławiać je ręcznie?O Dell dręczyły te same pytania.Kiedy próbowała to sobie wyobrazić,widziała od razu, jak prąd zbija je z nóg.Z drugiej strony pracowała już przywydobyciu ciał z dziwniejszych miejsc.Księżycowy krajobraz, w jakim sięteraz znalazły, przypominał inne miejsce zbrodni.I nasuwał myślio poćwiartowanych zwłokach, które zapakowano do studwudziestolitrowychbeczek i zakopano w kamieniołomie.Brała udział w wielu akcjach wydobywczych, do których nie można by sięprzygotować, bazując na wiedzy zgromadzonej w książkach.Dlatego zarzutydoktor Gunther wydały jej się nieco głupie.Wiedziała jednak, że koronerzyoraz lekarze medycyny sądowej słynęli z precyzji i zwracania uwagi naszczegóły.Ludzie ci więcej czasu spędzali w laboratoriach niż w terenie. Polecono nam zabezpieczyć miejsce zdarzenia i służyć pomocą. Rosspróbował bronić kolegów. Nie wątpię odwarknęła Gunther, po raz pierwszy odrzucając maskęstoika i pozwalając sobie na ostrzejszy ton. Szef pana Logana poinformował mnie, że to pani dowodzi operacjąwydobywczą powiedziała po chwili, zwracając się do O Dell. Jak panizdaniem powinniśmy teraz postąpić?Maggie spojrzała na strumień w paru miejscach pędząca woda utworzyłaniewielkie szczeliny w naniesionym błocie.W dolnym biegu koryto byłonieco szersze, a na powierzchni unosiły się kawałki gruzu.Woda niosłagałęzie, w które zaplątały się zerwane przewody elektryczne.Wyżej trudno było zlokalizować miejsce, gdzie strumień brał początek.Zwiat spowijała gęsta jak mleko mgła.Jedno nie budziło wątpliwości niezanosiło się na to, by woda miała opaść w najbliższym czasie.Jakby napotwierdzenie jej przemyśleń z oddali dobiegło głuche dudnienie gromu.O Dell wyczuwała na sobie spojrzenie Gunther.Również gwardziścioczekiwali cierpliwie na to, co powie, i na konkretne rozkazy. Zaczekamy na pana Creeda z psem.Nawet jeśli zawężą obszarposzukiwań, i tak będziemy musieli jakoś powstrzymać tę wodę alboskierować ją gdzie indziej stwierdziła, po czym zwróciła się do Rossa: Napewno dysponujecie sprzętem, który można by wykorzystać doprzekierowania wody w inne koryto. Zaraz sprawdzę odparł Ross, sięgając po komórkę. Zwietnie powiedziała O Dell, po czym zwróciła się do Gunther,wskazując namiot: Tymczasem możemy przyjrzeć się szczątkom, któreudało się wydobyć.Starsza kobieta przystała na propozycję i pokuśtykała we wskazanymkierunku.Ross wysłał esemes i ruszył za lekarką, a po chwili dołączyła doniego O Dell. Widział już pan te zwłoki? Tak jest, proszę pani. Zwracaj się do niej per agent poinstruowała Gunther, nie odwracającsię nawet do rozmówców.Ross spojrzał niepewnie na O Dell, ale ona po prostu puściła mimo uszukomentarz lekarki. Jakim sprzętem dysponujemy? spytała gwardzistę. Kazano mi zabrać łopaty i szpadle.Mamy też brezent i parę worków naciała.Z przodu dobiegło ich gniewne prychnięcie pani doktor.ZaniepokojonyRoss posłał znów szybkie spojrzenie O Dell.Nie wiedziała, czy oczekuje odniej instrukcji, czy może rozgrzeszenia.Postanowiła, że zignoruje również tę reakcję posuwającej się przodemkobiety.Skupiła się na brnięciu przez błoto.Przywiozła ze sobą trochęsprzętu, który mógł się przydać: w plecaczku miała między innymi aparatcyfrowy, gumowe rękawice i woreczki na materiał dowodowy.Wyobrażałasobie, że skórzana torba doktor Gunther kryła wszystko, czego możepotrzebować do pracy lekarka.Zciany polowego namiotu były przezroczyste.Ross odpiął zamek przywejściu i odrzucił na bok płachtę materiału, wpuszczając do środka obiekobiety.Posadzkę stanowiła nierówna ziemia, a raczej ubite błoto.Usuniętoteż większe odłamki gruzu, jednak poza tym ratownicy dołożyli wszelkichstarań, by zachować miejsce w takim stanie, w jakim je odnalezli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]