[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co przyniosłeś?  spytała szefa.Reed otworzył torbę i podsunął ją jej pod nos. Ananasowe duńskie  powiedział, odsuwając tor-bę, kiedy po nią sięgnęła  jagodowe babeczki i  wyciąg-nął szyję, żeby spojrzeć na Zoe, która przykucnęła zablatem, żeby poszukać czegoś w szafce  migdałowebiscotti  ogłosił, zadowolony z siebie. Wbrew zasadom 147Zoe podniosła głowę, ale nie udało jej się spojrzeć muwoczy znad krawędzi blatu. Skąd wiedziałeś, że lubię migdałowe biscotti? Spotkałem w piekarni twoją znajomą.Zoe pochyliła głowę i kręcony kosmyk opadł jej natwarz.Odgarnęła go niedbale i powróciła do prze-trząsania zawartości szafki. Moją znajomą? Signorę Umberto. Prawie udało mu się wypowie-dzieć nazwisko z silnym włoskim akcentem tak, jakzrobiła to staruszka. Nie jestem pewny, ale chybarzuciła na mnie urok.Zoe wstała i postawiła lakierowaną drewnianą tacęna blacie, ostrożnie odsuwając szklane słoiczki i butelecz-ki.Pochyliła się nad blatem, żeby dosięgnąć stosukoszyczków, które stały po drugiej stronie. Signora Umberto rzuciła na ciebie urok?  spytała,wciąż starając się na niego nie patrzeć.Reed heroicznie odwrócił wzrok, próbując nie za-uważyć, że cienki materiał bluzki odchylił się nieco. Nie była zachwycona, kiedy dowiedziała się, żenie jestem jeszcze gotowy na wręczenie ci czeku inblanco na New Moon  powiedział, skupiając swójwzrok na jej dłoniach, kiedy wykładała mały koszykbladożółtą serwetką.Jej ręce zamarły. O mój Boże  wymamrotała.Podniósł wzrok i zobaczył, że patrzy na niegoz przekrzywioną głową, podniesionymi brwiami, za-gryzioną dolną wargą i wyrazem konsternacji w du-żych brązowych oczach. Mam nadzieję, że nie była bardzo niegrzeczna? 148 Candace Schuler Nie, wcale  powiedział Reed, żałując, że niemoże pochylić się i potraktować językiem tej grubejprzygryzionej wargi. Po prostu, hm. zawahał sięz premedytacją, czerpiąc przyjemność z tego, że w koń-cu skupiła na nim uwagę. Przekazała mi swoją opinię.Zoe poczuła, jak napięcie ją opuszcza, kiedy rozległsię jego śmiech. Coś mi mówi, że ująłeś to bardzo dyplomatycz-nie. I znowu pochyliła się nad blatem, biorąc torbęz piekarni, przypadkowo dając mu możliwość zaj-rzenia za jasnoróżowy stanik i na wspaniały rowek. Signora Umberto znana jest z tego, że terroryzujeotoczenie swoimi ,,opiniami .Tym razem nie próbował odwracać wzroku.Prze-cież jej rowek b y ł efektowny, a on tylko patrzył.Patrzenie nie mogło nikomu wyrządzić krzywdy, chy-ba że zostałby złapany. Ostra staruszka  powiedział, przenosząc wzrokz biustu Zoe na jej ręce, kiedy z gracją wyjmowałaciastka z torby do koszyka wyłożonego serwetkąi ustawiała filiżanki i spodeczki na drewnianej tacy. Spodobała mi się. Wykrzywił usta w uśmiechu. Przypomina mi inną ostrą staruszkę.Zoe spojrzała spod rzęs, mrugając powiekami. Aadnie to tak mówić o uroczej i dystyngowanejkobiecie, jaką jest twoją prababcia?  spytała i pokręciłagłową, udając dezaprobatę. I to za jej plecami? Nie za jej plecami  zaoponował Reed, oczypojaśniały mu blaskiem, kiedy się z nią sprzeczał. Mówiłem jej to prosto w oczy.Więcej niż jeden raz,mogę dodać.Pochlebia jej to.Zoe parsknęła śmiechem. Wbrew zasadom 149 Akurat  zadrwiła i odwróciła się, żeby wyjąćmleko z lodówki. Pewnie ci ustępuje, żeby nie robić ciprzykrości. Musi pani wiedzieć, panno Moon, że MoiraSullivan nigdy nikomu nie ustępuje.To. Ostra staruszka.Wiem. Zoe wlała mleko doametystowego pucharka i postawiła go na tacy razemz dzbankiem na śmietankę i cukiernicą. Możesz wziąć kawę, Reed?  spytała, wskazującgłową na ekspres i podniosła tacę. Przeniesiemy się dosalonu.Tam jest więcej miejsca.Będziemy mogliwszyscy wygodnie usiąść.Ekspres stał przy małym zlewie za Zoe.Reedprzeszedł na drugą stronę blatu dokładnie wtedy, kiedyZoe ruszyła do przodu z tacą.W przewężeniu pomię-dzy malutką kuchnią a resztą mieszkania zrobił sięniewielki zator.Zoe uśmiechnęła się i odwróciła tyłemdo niego, z wysoko uniesioną tacą i biodrami lekkonaciskającymi na blat.Miał dużo miejsca, by przecisnąć się bez konieczno-ści ocierania się o Zoe, ale nie mógł przepuścić takiejokazji.Nie był w stanie oprzeć się tej pokusie, zwłasz-cza że nie niosła ze sobą żadnego ryzyka.Wyciągnąłwięc ręce i położył dłonie na jej biodrach, bardzodelikatnie je obejmując, kiedy przeciskał się przezprzewężenie.Kontakt trwał tylko kilka sekund i z ze-wnątrz wyglądał bardzo niewinnie.Jednak dłonie Reeda aż piekły go od krótkiegospotkania z jej ciałem.Zoe natomiast przysięgłaby, że na jej pośladkachwypalony został odcisk jego dłoni.Obydwoje uporczywie ignorowali uczucie gorąca, 150 Candace Schulerudając, że nic się nie stało.Bo nic, jak sami siebiezapewniali, się nie stało.W każdym razie nic, na cobyliby w stanie zareagować.Jeszcze nie.Zoe przeszła przez pokój i postawiła tacę na chiń-skim kufrze.Reed chwycił dzbanek z kawą, zdjąłmiedziany trójnóg z haka nad kuchenką i podążył zanią.Mary Ellen wciąż siedziała nieruchomo na stołku,z szeroko otwartymi, okrągłymi ze zdziwienia oczami,patrząc to na jedno, to na drugie.Reed postawił trójnóg na chińskim kufrze i umieściłna nim dzbanek z kawą, po czym usiadł na sofie kołoZoe.Mary Ellen głośno odchrząknęła.Reed spojrzał w jej kierunku.Wydawało się, żedopiero po chwili przypomniał sobie, kim ona jest. Przepraszam, M.E. Skoczył na równe nogii podszedł do blatu kuchennego z litościwie wyciąg-niętą ręką. Wszystko w porządku? Potrzebujeszpomocy, żeby zejść? Wszystko w porządku.Trochę mnie tylko boląplecy, ale to nic. Podała mu dłoń, pozwalając, by jąpodtrzymał, kiedy ześlizgiwała się ze stołka.Przy-trzymała go jeszcze przez chwilę, patrząc na niegoz wyrazem twarzy na wpół rozbawionym, na wpółzmartwionym. A czy z t o b ą wszystko w po-rządku?  spytała przyciszonym głosem. Tak, oczywiście.Czuję się świetnie  powiedziałReed, odruchowo odpowiadając niemal szeptem. Dlaczego pytasz? Bo pracuję z tobą od ośmiu lat i nigdy niepoznałam cię od tej strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire