[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykręcił na bok i zdał sobie sprawę, że jest otoczony.Po chwili gorączkowegopływania w kółko zrobił jedyną sensowną rzecz, przyspieszając, a potem wyskakując wpowietrze, by wydostać się poza pierścień przeciwnika.Gdy tylko wylądował poza kordonem trytonów zwrócił się z powrotem w ich stronę,chwytając jednego w swoje stożkowate zęby.Nie został w miejscu, by mogli zaatakować goinni, wycofując się, gdy tylko w jego zębach pękła klatka piersiowa ofiary.Puścił martwegotrytona i ruszył, by zaatakować ponownie, ale falanga zmieniła szyk, wystawiając piki w jegostronę.Teraz i on miał przed sobą ścianę stali.Nie mógł już zrobić nic oprócz przyglądaniasię, jak jego stado jest bezlitośnie wybijane.- Przeklinam was! - ryknął, gdy zginął ostatni z jego podwładnych.- Dziwolągi!- Wracaj do domu, orko - odkrzyknął jeden z trytonów.- Wracaj i powiedz reszcieswoich kumpli, że nie jesteście już na szczycie piramidy pokarmowej!Gdy trytony ruszyły w jego stronę, odwrócił się i popłynął na wschód.Gdzieś tambyły inne stada i okręt zaopatrzeniowy.Gdzieś tam czekało bezpieczeństwo.Tu nie zostało już nic.* * *- Gdzie my, u diabła, jesteśmy? - rzuciła Zora, wsiadając na wywerna.- Nie wiem, sierżancie - odpowiedział z uśmiechem Herzer.- Gdzieś na środkuOceanu Atlantyckiego, ale tylko się domyślam.Smokowiec żeglował już od czterech dni.I bynajmniej wcale nie w jedną stronę.Halsował, skręcał, płynął na zachód, na wschód, północ i południe.%7ładen z odcinków niemiał równej długości, a biorąc pod uwag? zmienny wiatr i prądy, mogli być gdziekolwiek.Cóż, przynajmniej gdziekolwiek na Atlantyku.Aktualnie płynęli zasadniczo na wschód, o ile Herzer potrafił określić-Płynęli tymsamym kursem przez większość opia, ale to nic nie znaczyło-Wiedział, że siły NowegoPrzeznaczenia są na północ i na południe od nich, więc w którą stronę by skręcili, i tak bitwaich nie ominie.1Choć on i Zora Fink nie mieli dzisiaj walczyć.Większości jezdzców smokówbrakowało doświadczenia i ćwiczyli bombardowanie.Trochę wcześniej spuszczono zesmokowca łódz ciągnącą za sobą ćwiczebny cel, który nie miał zbyt dużych wymiarów, a nadodatek mocno huśtał się na falach.Xo jednak nie wyjaśniało, czemu nie trafił go jeszczeżaden z jezdzców.Herzer podprowadził Aydy do katapulty i przybrał właściwą pozycję, a wywernusadowił się na belce startowej i wychylił do przodu w gotowości.Przyzwyczajeniewywernów do katapulty wymagało odrobiny treningu, ale kiedy już się z nią oswoiły, bardzoją lubiły.Na stosunkowo krótkim odcinku wyrzutnia parowa przyspieszała wywerny doprawie czterdziestu kilometrów na godzinę, a na końcu drogi smok otwierał skrzydła irozpoczynał lot.Skrzydła wywerna miały potężną rozpiętość - musiały wytrzymać masęsmoka i jezdzca - a ich istnienie nie byłoby możliwe bez wprowadzenia dużej ilości zmian wstosunku do skrzydeł drapieżnych ptaków, na których je wzorowano.Główna i najbardziej zauważalna różnica polegała na zastosowaniu innychmateriałów.Skrzydła i ich kości przepleciono siecią tworzonych biologicznie nanorurekwęglowych, które charakteryzowały się niezwykle wysokim stosunkiem wytrzymałości dowagi.Jednak oprócz tego w całym ciele wywerna wprowadzono bardziej subtelne zmiany.Energia wydatkowana na lot wiązała się z bardzo wysoką temperaturą ciała, dostateczniewysoką, by doprowadzić do uszkodzenia mózgu.W celu ograniczenia tego groznego zjawiskaw głowie smoka mieścił się niewielki kanał, przez który powietrze wlatywało z przodu,chłodziło wnętrze czaszki i wylatywało z tyłu.W ten sposób nawet w przypadku przegrzaniazwierzęcia, nie miało to wpływu na mózg.Mechanizm stanowił też zauważalny procentchłodzenia ciała, ponieważ łączył się z błonami uwalniającymi wodę.Zmian wprowadzonoznacznie więcej.Zwykłe mięśnie nie miały dość sił, by umożliwić dłuższy lot, zapożyczonowięc od trzmieli specjalne mięśnie elastyczne , które musiały pracować tylko w jednąstronę.Wewnętrzne mikrotubule działały jak sprężyny, automatycznie kontrując ruchskrzydeł do pozycji szybowania, tak że smok musiał tylko napiąć mięśnie, a potem jezluzować.Pomimo wszystkich tych zmian wywerny mogły pozostawać w powie-frzu tylko kilkagodzin, wiec Herzer w miarę szybko wspiął się na odpowiedni pułap, po czym poszybował,czekając, by Fink go dogoniła.Gdy tylko dziewczyna zajęła miejsce za czubkiem skrzydłajego smoka, skierował się w stronę odległej plamki szalupy.Szalupę obsadziło dwudziestu wioślarzy i sternik, ale w tej chwili więk-s?ość z nichodpoczywała i przyglądała się popisom.Dywizjon smoków1zrzucał właśnie bomby ćwiczebne.Herzer przyglądał się, jak jedna po drugiej mijającel.Musiał przyznać, że padały dość blisko i większość trafiły by w okręt.Problem polegał na tym, że przy stosunkowo małych bombach i coraz większychzdolnościach do gaszenia pożaru na okręcie na wrogie jednostki musiało spaść wieleładunków, by uniemożliwić opanowanie ognia.A w niektórych przypadkach mogło pomócprecyzyjne zrzucenie bomby, na przykład przez wyeliminowanie mostka.Tak więc umiejętność trafienia celu wielkości trzy na trzy metry nie była opcjonalna,tego wymagał standard.Którego jezdzcy nie potrafili spełnić.Zobaczył nadlatującą od strony okrętu Joannę z małą postacią Bast przycupniętąradośnie na jej karku.Tylko Bast mogła być dostatecznie szalona, by jezdzić na smoku bezuprzęży.Zastanawiał się, w jaki sposób się utrzymywała.Potem przypomniał sobie siłę jej nóg i zaśmiał się pod nosem.Cholernie dobrzewiedział, jak to robiła.Ustawił się na cel i skierował wywerna w dół, dokonując drobnych poprawek.Ponieważ cel holowano, nie poruszał się regularnie.Szarpał do przodu, zwalniał, znówszarpał.Dokonał ostatnich poprawek, po czym, gdy uznał, że jest na minimalnej wysokości,zwolnił pierwszą bombę.Leciał dalej w dół, żeby zobaczyć, jak spada.Upadła tuż przedcelem, wywołując niewielki rozbryzg wody.Poderwał wywerna z powrotem na górę, gdzie czekała Fink i zasygnalizował do niej.- Przyglądaj się pierwszej bombie.Zejdz poniżej pułapu.Nie spudłuj przy następnych.Popatrzyła na niego, nie rozumiejąc, i odpowiedziała znakami.- Obserwować zrzut?Przemieścił wywerna tak, że znalazł się tuż nad nią.- Możesz obserwować, jak spada twoja pierwsza bomba i zejść do tego celu poniżejpułapu! - wykrzyczał.- Przy pozostałych musisz pozostać powyżej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]