[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nerwo�wo przyczesała dłonią włosy.- Tak, jestem.I myślę, że todobry pomysł pojechać do Grecji.Dobry Boże, zamierzała to zrobić! Zapadła cisza.Obojerozumieli, co oznacza ta decyzja.- Aha, jeszcze coś.To dotyczy Lily.- Lily? - Blythe usiadła wyprostowana.- Czy coś się stało?- Wydaje się, że wreszcie w życiu twojej przyjaciółki po�wiały pomyślne wiatry.Ona i Mac Sullivan mają się chyba kusobie.- Naprawdę?A więc Cait nie myliła się co do nowego lokatora.- Spędzają razem mnóstwo czasu.Cait mówiła, że chodząrazem do szkoły rodzenia.- Bogu dzięki.- Blythe zmarszczyła brwi.Pragnęła szczę�ścia Lily, lecz z pewnością nie życzyła jej zabrnięcia w następnynieudany związek.- Szybko się uwinęli.Może zbyt szybko.- Tak się wydaje - przyznał Gage - ale czasem międzykobietą a mężczyzną błyskawicznie powstaje więz.Zniżył głos.Rozmawiał teraz nie jak detektyw z klientką,lecz prywatnie, i to wcale już nie o Lily i Sullivanie.- No dobrze.- Blythe z wysiłkiem nadała głosowi swo�bodny, wesoły ton.- Lily z pewnością jest w dobrych rękach.- Jeśli ją skrzywdzi, przestawię facetowi nos - przyrzekłGage.- Wiesz, może powinienem go sprawdzić? Na wszelkiwypadek. 154 " NA DOBRY POCZTEKPropozycja wydała się kusząca, bo mogła oszczędzić przy�jaciółce kolejnego zawodu.Gdyby jednak Lily odkryła, żeMac jest śledzony, mogłaby mieć pretensje do Blythe.- Lepiej nie.Będę jednak wdzięczna, jeśli rzucisz okiemna dziewczynę.Przecież mieszkasz obok.- Przypilnuję jej jak starszy brat.- Dziękuję.To załatwiało sprawę.Blythe miała nadzieję, że Remingtonnie będzie musiał interweniować.I znów zapadła pełna napięcia cisza.Oboje zwlekaliz położeniem słuchawki, chociaż nic nie pozostało do omó�wienia.- Baw się dobrze - powiedział w końcu Gage.Nowożeńcy po drugiej stronie basenu szli objęci w stronębungalowu.Nikt nie mógł mieć wątpliwości, jak spędzą resztępopołudnia.Blythe patrzyła na nich z zazdrością.- Dzięki.Zobaczę się z tobą po powrocie.- Czekam.Cisza.Gage wyłączył się pierwszy.Wzdychając, Blythe nacisnęła guzik telefonu bezprze�wodowego.Wyciągnęła się na leżaku i usiłowała skupić uwa�gę na powieści, w którą wbijała wzrok od dwóch dni, pod�czas gdy zbuntowana wyobraznia podsuwała wyraziste obra�zy.Ona i Gage kochają się szaleńczo, do utraty tchu, a z ja�kiegoś niezrozumiałego powodu otaczają ich strzeliste, ośnie�żone szczyty, zamiast krajobrazu tropikalnej hawajskiejwyspy.W Los Angeles Cait snuła się po obszernym gabinecieSloana.Pokój z oknem na ocean zajmował większą częśćdomu scenarzysty.Sącząc wino, patrzyła na zroszone księży- NA DOBRY POCZTEK " 155cowym blaskiem czarne wody Pacyfiku.Dziwiła się, jak moż�na pracować, mając przed sobą tak wspaniały widok.Zwiadczyło to jednoznacznie o zdolności Sloana do kon�centracji.I pomyśleć, że z początku Cait wzięła go za jeszczejednego hollywoodzkiego playboya.Przyszła tu po służbie.Sloan powitał ją krótkim,  mężo�wskim" pocałunkiem i znów skupił wzrok na ekranie kom�putera.- Pracujesz chyba nad świetną sceną - zagadnęła.- Zapowiada się niezle-potwierdził, nie podnosząc oczu.Palce nie przestawały stukać w klawiaturę.- Gage wydostałz archiwów Xanadu nowe dane o miesiącu miodowym Ale�ksandry i Patricka.' - To było już po ucieczce kochanków do Arizony - do�dała.Dzięki Blythe i Sloanowi Cait znała dzieje romansu sprzedlat lepiej niż ktokolwiek w Hollywood.Oczywiście poza Na�taszą Kuryan.Cait nie mogła nie uśmiechnąć się na wspo�mnienie bujnego życia towarzyskiego starszej pani.- Tak.Zdecydowałem, że popracuję nad tą sceną, pókimam ją świeżo w pamięci.Ciemne włosy opadły mu na czoło i Cait nie potrafiła sięoprzeć, by ich nie odgarnąć.- Dobry pomysł.Znużona czekaniem, postanowiła przetestować siłę kon�centracji narzeczonego.Zgrzyt rozsuwanego zamka granato�wej spódnicy powinien zwrócić jego uwagę.Nic.Nie zrażona rzuciła spódnicę na dywan i zaczęła rozpinaćperłowe guziki jedwabnej bluzki koloru kości słoniowej.- Więc gdzie spędzili miodowy miesiąc? 156 " NA DOBRY POCZTEK- W Kolorado.- Aha.- Powoli rozpinała jeden po drugim błyszcząceguziki.Sloan zaklął i rozpaczliwie wymazywał kursoremostatnią linijkę dialogu.- Zawsze mi się podobało w Kolora�do.- Potrząsnęła ramionami, a bluzka opadła na podłogęobok spódnicy.- Jest tam czasem bardzo zimno.- Przysiadłana rogu biurka.- Ale dla zakochanych chłód nie stanowioczywiście przeszkody.- Skrzyżowała długie nogi.- Patri�ckowi na pewno udało się rozgrzać Aleksandrę.- Wyobrażam sobie.Kuszący szelest jedwabiu w połączeniu ze zmysło�wym głosem Cait z opóznieniem, ale jednak, trafił do świado�mości Sloana.Oderwał wzrok od monitora.Brązowe oczypociemniały na widok zgrabnych nóg w kremowych pończo�chach.- Czy już ci mówiłem, że uwielbiam twoją bieliznę?Sloan, zachwycony wyzywającą pozą Cait, natychmiastzapomniał o scenariuszu.- Chyba coś wspominałeś.- Długie palce bawiły się ko�ronkową podwiązką.- Teraz, kiedy dostałam awans na dete�ktywa, zrobiło się o wiele przyjemniej.Nie muszę nosić ohyd�nej bielizny mundurowej.- Wtedy też mi się podobałaś.- Sloan pochylił głowęi zwilżył językiem kremową koronkę kryjącą piersi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire