[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzał w tamtym kierunku.Kompozytor w mieszkaniu TLRz lewej uderzał kilka akordów, po czym notował coś ołówkiem wycią-gniętym zza ucha, a starszy mężczyzna w tym samym pokoju, może współautor, z aprobatą kiwał głową, nakręcając zegar stojący na półce nad kominkiem.David także pokiwał głową.Pomyślał, że ta muzyka brzmi radośnie, jak pieśń o miłości i wolności.Poczuł się znów młody i wolny - i naprawdę zadziwiony wszystkim, co się w tej chwili działo: widokiem za oknem, nową partnerką, swoim nowym życiem! Poczuł się zdolny do osiągania wspaniałych celów, o których wcześniej nawet mu się nie śniło.Poczuł, jak kości nowych skrzydeł - ramienna, łokciowa, promieniowa i nadgarstkowo-dłoniowa - wyrastają mu z pleców i rozkładają się, unosząc go ku słońcu.Czy to właśnie był nowy świat, o którym mówiła Alice?Nowy stan rzeczy? Czy może jego ciało i umysł uległy transformacji tylko dlatego, że ona zniknęła?Tamtego dnia Alice nie wróciła do domu na noc.Ani następnego, ani przez kilka kolejnych - które szybko zamieniły się w tydzień, potem dwa.Początkowo David nie przejmował się nieobecnością żony, choć z przyzwyczajenia codziennie wypowiadał głośno jej imię po powrocie do domu.Samotność była dla niego czymś nowym, dodatkowo miał całe mieszkanie dla siebie.Mógł zamawiać sobie, co chciał i nie wynosić pudełek.Mógłjeść, na co tylko miał ochotę i oglądać dowolny film.Jej dezercja dotkliwie uświadamiała mu jednak istnienie Alice w jego życiu.Sytuacja kojarzyła mu się z przeciąganiem liny między dwoma idealnie dobranymi wagowo rywalami - impas trwa dopóty, dopóki jedna ze stron nie osłabnie i nie odpuści, czego on na pewno nie miał zamiaru zrobić.Był zdecydowany doprowadzić to do końca, utrzymać się na pozycji.Postanowił, że kiedy Alice wróci, zastanie go tutaj, w domu.Bo był głęboko przekonany, że wróci.Dwa tygodnie zamieniły się w miesiąc (teraz listopad), potem następny.Dla zabicia czasu zajmował się Georgine, był to jednak dziwny związek.Zupływem czasu zaczął udawać, że Alice może wrócić lada moment, by dodać ich schadzkom pikanterii.Jeśli w obecności Georgine na jego biurku dzwonił telefon, powtarzał sobie w myślach, że to na pewno Alice dzwoni z recepcji.Jeśli odzywał się jego telefon komórkowy, kiedy byli z Georgine w hotelu, perwersyjnie kazał jej odbierać, nawet jeśli był wtedy w niej.- Już go daję.Jest akurat tuż obok - mówiła, przekazując mu aparat.Jeśli TLRakurat szli ulicą, a on zobaczył kobietę podobną do Alice, brał Georgine za rękę i przyśpieszał kroku, żeby podejść bliżej i nabrać pewności.Którejś nocy - po czterech, może pięciu miesiącach (był styczeń, a on odliczał w tył) - przekonał nawet Georgine, żeby poszła z nim do domu.Mijając się z prawdą, powiedział jej, że żona wróci dopiero późnym wieczorem.Stojąc przed drzwiami, przyznał jednak głośno, że to ryzykowne, ale i tak chce się z nią kochać we własnym łóżku.Nigdy jeszcze nie czuł się bardziej napalony.Kiedy weszli, wykrzyknął imię Alice.- Boże, czy ona tu jest? - przeraziła się Georgine.- Nie wiem - powiedział, tłumiąc śmiech.Naprawdę niepewny, czy są sami, zaprosił Georgine do środka, pamiętając, by drzwi wejściowe zostawić uchylone.Dla stworzenia nastroju włączył muzykę tak głośno, by nie usłyszeć, jeśli Alice wejdzie niezapowiedziana.Mimo protestów Georgine zostawił drzwi do sypialni szeroko otwarte, kiedy się rozbierali.Następnie węzłami tak skomplikowanymi, by nie dało się ich szybko roz- plątać, przywiązał jej dłonie do poręczy łóżka dwoma krawatami, które Alice podarowała mu na ostatnie urodziny.„Krawaty - myślał, ściągając spodnie.-Od kiedy to niby, do kurwy nędzy, noszę krawaty?"- Jesteś pewien, że ona nie przyjdzie? - dopytywała się Georgine.Była naprawdę wystraszona.- Nie, nie jestem - odparł, także przerażony, po czym kochał się z Georgine wściekle i namiętnie, ostentacyjnie, jakby Alice była w domu i mogła ich oglądać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]