X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ciunasl - Stanowczy głos Moiry przeciął wrzawę jak nóż.- Wszyscymilczeć! Larkinie, Cian zrobił, co musiał, żeby przerwać to szaleństwo.Cian, puść ją.Glenna, przynieś jej szklankę wody.Opowiedz nam, co sięstało, Blair.Kiedy Cian ją puścił, opadła bezwładnie na podłogę.- Ona go zabiła.Nie mogłam jej powstrzymać.- Podciągnęła kolanapod brodę i ukryła twarz w dłoniach.- O Boże, o mój Boże.- Teraz musisz na mnie popatrzeć.- Moira ukucnęła i stanowczo oderwa�ła dłonie od twarzy Blair.- Popatrz na mnie, Blair, i powiedz mi, co się stało.- On nigdy nie uwierzył, nawet jak mu pokazałam.Aatwiej mu byłomnie odepchnąć, zostawić, niż uwierzyć.A teraz nie żyje.-Kto?- Jeremy.Jeremy nie żyje.Ona go tu sprowadziła, żebym patrzyła, jakgo morduje.- Tu nikogo nie ma, Blair.Nikogo obcego nie ma w tym pokoju, a w ca�łym domu jest tylko nas sześcioro. - Ale byli.- Glenna podała Blair szklankę wody.- Czuję to.- Popatrzy�ła na Hoyta, szukając potwierdzenia.- Smuga w powietrzu.- Skinął głową.- Ciężka atmosfera, jaka zostajepo czarnej magii.- Ona przeszła przez ścianę i pomyślałam, że wreszcie będziemy wal�czyć.Ty i ja, francuska suko.- Blair bardzo się starała, lecz głos jej drżałnadal.- Rzuciłam kołkiem, ale tylko przez nią przeleciał.Tak naprawdę jejtam wcale nie było.Ona.- Tak samo jak w metrze.Mnie też się to przydarzyło - wyjaśniła Glen�na.- W Nowym Jorku.Spotkałam w metrze wampira, a nikt inny go nie wi�dział.Mówił do mnie, poruszał się, ale tak naprawdę wcale go tam nie było.- Pojechała do Bostonu.- Blair wstała z trudem.- Kiedyś tam mieszka�łam i tam poznałam Jeremy'ego.Byli w jego mieszkaniu.Sama mi powie�działa.Cian, masz tam jakieś kontakty?- Mam.Blair podała mu adres.- Jeremy Hilton.Ktoś musi to sprawdzić.Może ona tylko się ze mnądrażniła.Ale jeśli.Muszę się upewnić, że go nie przemieniła.- Zajmę się tym.Popatrzyła na parkiet w miejscu, gdzie waliła kołkiem.- Przepraszam za podłogę.- To już problem Hoyta i Glenny.- Cian dotknął lekko jej ramieniai wyszedł.- Powinnaś się położyć - powiedziała Glenna.- Albo przynajmniejusiąść.Mam coś, co ci pomoże.- Nie, nie chcę niczego.- Otarła łzy wierzchem dłoni.- Wiedziałam, żeona wróci, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, nigdy bym nie pomyśla�ła.Glenna, twoja rodzina.- Są chronieni, Hoyt i ja o to zadbaliśmy.Blair, tak bardzo mi przykro,że nie zrobiliśmy nic dla twojego.przyjaciela.- W ogóle o nim nie myślałam.Nigdy bym nie przypuszczała, że spró�bują.Ja, mhm, potrzebuję kilku minut, zanim wrócę do ćwiczeń.- Ile tylko potrzebujesz - powiedziała Glenna.Blair popatrzyła na Larkina.- Przepraszam, że cię uderzyłam.- Nic nie szkodzi.- Pozwolić jej pójść zupełnie samej - to bolało o wie�le bardziej niż jakikolwiek cios.Blair już więcej nie płakała.Azy nie pomogłyby Jeremy'emu i jej teżnie przynosiły ulgi.Skontaktowała się z ciotką i opowiedziała jej o wszystkim.Nie sądziłajednak, żeby Lilith czy Lora zdecydowały się zaatakować ludzi, którzy byliprzygotowani i o nich wiedzieli.I umieli się obronić.Miały doskonałe powody, żeby wybierać bezbronnych.Atak na nich nie wymagał czasu ani wysiłku, niósł ze sobą niewielkieryzyko i dawał doskonałe efekty. Blair, szykując broń, była absolutnie spokojna.Wsunęła miecze do po�chwy na plecach i kołek za pasek.Gdy wyszła, myśli miała przejrzyste jakszkło.Będzie ich niewiele, pomyślała.W tym momencie Lilith nie mogła so�bie pozwolić na stratę większej liczby żołnierzy.Jaka szkoda.Oczekują, że się załamie, że będzie się trzęsła i szlochała pod kołdrą.Bardzo się mylą.Zobaczyła dwa nadchodzące w jej kierunku, z prawej i lewej strony.- Cześć, chłopcy.Macie ochotę na zabawę?Wyciągnęła miecz z metalicznym szczękiem, obróciła się i błyskawicz�nie zamachnęła, trzymając broń w obu rękach.I pozbawiła głowy wampi�ra, który skradał się za jej plecami.- To świetnie trafiliście.Była przygotowana na atak.Cięła, dzgała, blokowała ciosy mieczem,który śpiewał pieśń zemsty.Jeden z napastników drasnął ją w przedramię.Chciała czuć ten ból.Są niezdarni, pomyślała.Młodzi i słabo wyszkoleni.Tępi i niezdarniw życiu, które prowadzili, zanim zostali przemienieni.Nie tak bezbronnijak Jeremy, ale i tak niedoświadczeni.Rzuciła kołkiem i jeden z napastników obrócił się w pył.Drugi upuścił miecz i rzucił się do ucieczki.- Hej, hej, jeszcze nie skończyłam.- Dogoniła go, powaliła na ziemię,przytknęła mu kołek do serca i popatrzyła prosto w przerażone oczy.- Mam wiadomość dla Lory.Znasz ją? Francuska laska? Dobrze - rzu�ciła, gdy skinął głową.- Powiedz jej, że w jednej kwestii miała rację.Spo�tkamy się tylko we dwie i kiedy z nią skończę.Och, nieważne.Sama jej topowiem.Opuściła kołek.Wstała, przeczesując palcami włosy, pozbierała rozrzu�coną dookoła broń i ruszyła w kierunku domu.Drzwi otworzyły się z impetem, zanim Blair zdążyła sięgnąć do klamki,i wypadł z nich Larkin.- Oszalałaś?- One się niczego nie spodziewały.- Rzuciła mu jeden miecz i weszłado domu.-I tak tylko trzy.Pewnie więcej nie ustawiła wokół domu.- Po�łożyła pozostałą skonfiskowaną broń na blacie w kuchni.- I tak byliciency.- Wyszłaś sama? Ryzykowałaś życie.- Zawsze chodzę sama - przypomniała mu.- A ryzykowanie życia jestwpisane w mój zakres obowiązków.Taka praca.- To nie jest tylko praca.- Tylko i wyłącznie praca.- Nalała sobie duży kubek kawy.Ręce jej niedrżały, zauważyła.Cel osiągnięty.- Muszę się przebrać.- Nie masz prawa podejmować takiego ryzyka.- Ryzyko minimalne - odparła, wychodząc.- Maksymalne efekty.Przebrała się i poszła do biblioteki.Poznała po wyrazie twarzy zebra�nych, że Larkin już zdążył im opowiedzieć o jej małej wendecie.Ilu - Czatowały blisko domu - zaczęła.- Mogły coś zobaczyć lub usłyszeći donieść.Już nie będą sprawiać nam kłopotów.- Mielibyśmy poważny kłopot, gdyby było ich więcej - powiedział Hoytcicho lodowatym tonem.- Gdyby cię zabili lub schwytali.- Ale tak się nie stało.Musimy być przygotowani na taką ewentual�ność, i nie tylko my, ale wszyscy, którzy będą razem z nami walczyli w tejwojnie.Musimy nauczyć ludzi, kiedy i jak mają zabijać, nie tylko mieczemi kołkiem, ale też gołymi rękami i wszystkim, co będzie w pobliżu.Każdyprzedmiot jest bronią.A jeśli ich nie nauczymy, jeśli nie zostaną dobrzewyszkoleni, to będą stali i czekali na śmierć.- Jak Jeremy Hilton.- Tak.- Skinęła głową i Larkin zobaczył w jej oczach gniew i ból.- Takjak Jeremy.Cian, dowiedziałeś się czegoś?- On nie żyje.Blair nie pozwoliła sobie na jęk.- Został przemieniony?- Nie.Ciało było w fatalnym stanie.- I tak jest możliwe, że.- Nie - przerwał jej stanowczo.- Rozerwała go na strzępy.To jej znakfirmowy.On nie żyje.Blair usiadła.Lepiej usiąść, niż zemdleć, pomyślała.- Nic nie mogłaś zrobić, Blair - powiedziała Moira łagodnie.- W żadensposób nie mogłaś temu zapobiec.- Nie, nie mogłam.I o to jej chodziło:  Popatrz, co mogę zrobić pod two�im nosem, a ty jesteś bezradna".Parę lat temu Jeremy i ja zaręczyliśmy sięi w końcu musiałam mu powiedzieć, pokazać, kim jestem i co robię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.