[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przechodząc pod rzezbami, Evawstrzymała dech.Goście tłoczyli się przy wejściu, gdzie mieszały sięzapachy wytwornych perfum i wód kolońskich.Mrowienie się nasiliło;Eva mocniej ujęła mężowskie ramię.W szatni zdjęła futro z lisów, odsłaniając suknię czerwoną jakzwisające z jej uszu rubiny.Wybrała odważny kolor, ale odpowiadał oncharakterowi chwili pierwszy raz od urodzenia dziecka udzielała siętowarzysko.Zdążyła już zeszczupleć na tyle, aby zmieścić się w wąską,usztywnioną fiszbinami toaletę, która pasowałaby do niej idealnie, gdybynie jeden problem: nieznośnie ściskała ją w biuście, wypychając mleko,210którego nie powinna już mieć.Elegancka dama od dawna przestałabykarmić.Eva spojrzała na Roberta, który stał u jej boku, ale zdawał sięnieobecny.Uśmiechnęła się. Idziemy?Potwierdził kiwnięciem głowy.Wyglądał na zmęczonego.Miałpodkrążone oczy, trochę się zgarbił, widać było jego zmarszczkiwywołane ambitną, niekończącą się pracą.Kiedy wrócą do domu, postarasię go rozluznić, choćby musiała użyć całego swojego arsenału.Wymasuje mu stopy, będzie recytować wiersze (poezja ma na niegousypiający wpływ), włoży czarny peniuar, jakkolwiek ostatnio, musiałato przyznać sama przed sobą, nawet peniuar nie odnosił żadnego skutku.Zastanawiała się, co takiego zrobiła, że do tego stopnia stracił niązainteresowanie.Urodziła dziecko.Nadmiernie się zaokrągliła.Niedziwiła się jego zachowaniu, kiedy była w ciąży, ale teraz nadal spędzałczas z dala od niej, pracował do póznej nocy, jadał kolacje poza domem.Taka praca, mawiał, ona zaś potakiwała, taka praca, naturalnie.Eva poprawiła przekrzywioną muszkę męża.Odpowiedziałuśmiechem, który był zaledwie zmarszczeniem kącików oczu.Tęskniłaza jego ciężkim, miękkim ciałem.Wziął ją pod rękę i poprowadził do salibalowej, która otworzyła przed nimi szerokie, pełne przepychu ramiona.Wszystko się skrzyło: kobiety obwieszone biżuterią, wojskowiobwieszeni medalami, tace z przystawkami, rzewnie grająca wiolonczela.Z sufitu spływały żyrandole i echa rozmów prowadzonych przez dwiesetki gości.W pobliżu kolega Roberta opowiadał właśnie jakąś historię,która trzymała w napięciu kilka osób.Roberto skierował się w ich stronę,Eva poszła za nim.W połowie drogi poczuła tak silne pieczenie piersi, żepołożyła na niej rękę, aby się uspokoić. Roberto, muszę przypudrować nos.Zaraz wrócę.W łazience w podwójnych kryształowych wazonach stały podwójnelilie: jedne na marmurowej posadzce, a drugie w lustrze, w którym Evamęczyła się, aby wydobyć na wierzch piersi211z fiszbinowej sukni bez ramiączek.Dwa ciepłe strumienie wystrzeliłyz jej ciała i opryskały lustro.Spomiędzy zacieków białego mlekaspoglądała na nią dama.Nadal niewątpliwie była damą.Nawet jeżeli podnieobecność mamki ukradkiem podkładała dziecku swoje piersi.Ustąpiłaprzed zwierzęcym ssaniem warg Salome i uczuciami, jakichdoświadczała, kiedy ciepły płyn przepływał z jej dużego ciała do ciałkacórki.Wyjęła kawałek tkaniny upchnięty w staniku sukni, który jązabezpieczał przed wypłynięciem na widok publiczny dowodówprzestępstwa.Owinęła nią ciasno biust jak bandażem.Zcisnęła jeszczemocniej.Myślą powędrowała do córki, która leżała leraz w kołysce chyba że Maria przystawia ją właśnie do piersi.Strużki mleka spłynęłyjuż z lustra na marmurową półkę.Wytarła je.Zlady przestępstwa zniknęływ toalecie w czeluściach kanalizacji.Powietrze pachniało mlekiem,potem i liliami.I'oprawiła ostatni raz stanik sukni, sprawdziła fryzurę iwróciła na przyjęcie.Pod jej nieobecność tłum jeszcze zgęstniał.Wyprasowane smokingimieszały się z mundurami generalicji i sukniami we wszelkichmożliwych kolorach koralowym, liliowym, szmaragdowym,kremowym.Szmery, szemrania, śmiechy, istna sonata smyczkowa.Roberto był pogrążony w dyskusji z innym cenionym naukowcem,łysiejącym i podobnym do papugi.Eva dołączyła do nich, stanęła zuśmiechem przy mężu i zaczęła szukać wzrokiem ludzi, z którymimogłaby porozmawiać.Kieliszki szampana zbliżyły się na srebrnej tacy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]