[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Minutę wcześniej zakończyła dwudziestominutowąkłótnię z hydraulikiem, który nie krył przekonania, że z naprawą jej toaletyśmiało można poczekać do końca tygodnia.Tylerowi udało się rozsmarować masło orzechowe na sobie, psie orazpodłodze w kuchni, a także utopić w toalecie figurki kilku czarnych postaci zGwiezdnych wojen - ta ostatnia akcja stała się przyczyną telefonu dohydraulika.A przecież do dziewiątej zostało jeszcze piętnaście minut.Lana marzyła o filiżance kawy w ciszy i spokoju, o swoich ślicznychnowych sandałkach i o dobrze zorganizowanym biurze poza domem.Oczywiście, wszystko to wydarzyło się częściowo z jej winy.To onazdecydowała, że skoro pracuje w domu, to odwożenie Tylera do opiekuna niema najmniejszego sensu.To ona wykazała się zrozumieniem i przychylnością,kiedy jej asystentka poprosiła o tydzień wolnego, aby odwiedzić córkę wColumbus.To ona doszła do wniosku, że sama sobie ze wszystkim poradzi.Teraz jej synek tkwił na górze, nachmurzony i zły, ponieważ wcześniejna niego nakrzyczała.Pies bał się jej z tego samego powodu.Hydraulik był nanią wściekły - a każdy głupi wie, co to oznacza.Krótko mówiąc, jedynąpozytywną rzeczą, jaką zdołała dziś zrobić, było włączenie komputera.Była zerem jako matka, adwokat i właścicielka psa.Stopa ją bolała imogła za to winić wyłącznie siebie.Kiedy zadzwonił telefon, przez głowę przemknęła jej całkowicietrzezwa myśl, że może powinna oprzeć głowę o blat biurka i zasłonić jąramionami.Jeżeli ktoś sądził, że ona jest w stanie rozwiązać jego czy jejproblemy, to czekało go lub ją gorzkie rozczarowanie.Minio wszystko wzięłagłęboki oddech i podniosła słuchawkę.- Dzień dobry, tu Lana Campbell.Doug zapukał, ale zaraz dotarło do niego, że przecież i tak nikt nieusłyszy go w hałasie dobiegającym z domu Lany, więc po chwili ostrożnieuchylił drzwi i wsunął głowę do środka.Nora Roberts 313Pies szczekał jak oszalały, telefon dzwonił, telewizor w salonie grzmiałbliżej niezidentyfikowanymi dzwiękami, a Tyler zanosił się ponurym wyciem.Doug usłyszał pełen napięcia, ostry i wyraznie poirytowany głos Lany,która usiłowała przekrzyczeć całe to piekło.- Tylerze Marku Campbellu, maszw tej chwili przestać!- Chcę jechać do Brocka! Nie lubię cię już! Chcę mieszkać u Brocka!- Nie możesz pojechać do Brocka, bo nie mam czasu cię tam odwiezć!Ja też w tej chwili nie bardzo cię lubię, ale nie masz wyboru, musisz zostać zemną.A teraz idz do swojego pokoju i nie wychodz, dopóki nie zacznieszzachowywać się jak cywilizowana ludzka istota, rozumiesz? I wyłącz tentelewizor!Mało brakowało, aby Doug dyplomatycznie się wycofał.W tym chaosieani Lana, ani Ty go nie dostrzegli i z pewnością nie zauważyliby, gdyby wróciłdo samochodu i jak ostatni tchórz odjechał w chmurze kurzu.Kilka razy powtórzył sobie, że nie jest to jego sprawa.W życiu roiło sięod rozmaitych komplikacji i konfliktów, i nikt przy zdrowych zmysłach nienarażałby się na nie dobrowolnie.- Jesteś dla mnie niedobra! - zaszlochał Tyler, a rozpaczliwy ton jegocienkiego głosiku sprawił, że pies przyłączył się do przyjaciela i długim,wysokim wyciem dał wyraz solidarności.- Gdybym miał tatusia, to on napewno nie byłby dla mnie niedobry! Nie chcę ciebie, chcę tatusia!- Och, Ty.Ja też chcę twojego tatusia.Prawdopodobnie właśnie ta scena - żałosny płacz dziecka i absolutnarozpacz i tęsknota w głosie Lany - przeważyła szalę.Pchnął drzwi i wszedł dośrodka.Chociaż podjął już decyzję, starał się zatrzeć wrażenie szerokim,swobodnym uśmiechem i pogodnym tonem.- Hej, co się dzieje?Odwróciła się.Doug uświadomił sobie nagle, że dotąd zawsze widywałją świetnie ubraną, starannie uczesaną i zadbaną.Nawet po tym, jak kochali sięnamiętnie i długo, wyglądała idealnie.Teraz włosy stały jej na głowie, oczy były mokre i odrobinęnieprzytomne.Stopy miała bose, a na koszulce z napisem NAJLEPSZAMAMA NA ZWIECIE widniała duża plama po kawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]