[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy przestawały być młodei piękne, jego podejście do nich zmieniało się na: ściąć jej głowę!".Oczywiście, w przenośni.Joe patrzył na nią zaciekawiony.- No to z kim spędzałaś Boże Narodzenie, wakacje i inne święta?Z ojcem czy z matką?- Z obojgiem.Albo z żadnym z nich.Czasem jechałam do przyjaciół.Albo zostawałam w którymś z naszych domów, choć rodzicówzwykle nie było.Zajmowali się swoimi sprawami, a ja swoimi.Zawsze oczywiście znajdowała się tam służba, żeby się mną zająć.- Pobrzmiewa w tym samotność.- W zasadzie nawet nie.Lubiłam być sama.Potem pojawiła sięNeely i zawsze spędzałam wakacje tam, gdzie ona.Jej matka zmarła, gdy dziewczynka skończyła sześć lat, byłam więc od tej pory najbliższą osobą, jaką miała.%7ładna z kolejnych żon mego ojca nie paliła się do roli macochy.Kilka z nich miało własne dzieci, a te, którenie miały, to.cóż, powiedzmy, że nie były specjalnie obdarzone instynktem macierzyńskim.- Widziałem twoją obecną macochę.Muszę przyznać, że nie potrafię sobie wyobrazić jej matkującej Neely czy komukolwiek w ogóle.Alex uśmiechnęła się lekko.- Obawiam się, że bycie matką nie leży w naturze Mercedes.Nie, żebym coś przeciw niej miała.Nawet ją lubię.Dogadujemy sięAnula43&Irenascandalousze sobą, kiedy jesteśmy razem.Neely natomiast to całkiem innasprawa.Jeśli zaczniesz ją naciskać, stawia dwa razy silniejszy opór,a do Mercedes jakoś to nie dociera.Ona i Neely nie są w dobrychukładach.- Czym się więc zajmujesz? Skoro jesteś już duża i nie chodziszdo szkoły? Czy bogate dziewczynki w ogóle coś robią?Alex zamrugała powiekami.- Usiłujesz mnie obrazić?Joe się roześmiał.- Wybacz, mam ograniczone doświadczenie, jeśli chodzi o córkimiliarderów.Posłała mu spojrzenie spod przymkniętych powiek.- Jestem fotografikiem.Bardzo dobrym, jeśli mogę to powiedziećsama o sobie.Znasz takie wielkie albumy ze zdjęciami, które ludziekładą na stolikach i ławach? Ja robię te zdjęcia.Nie opłaca się totak bardzo, ale jak dotąd nie musiałam się martwić o pieniądze.- Przypuszczam, że twój narzeczony też był niezle nadziany? - Dotarli do drogi dojazdowej do Whistledown i Joe skierował na nią wóz.Alex fuknęła przez nos z ironią.Jakie to dziwne, wspomnieniePaula prawie nie zabolało.Złamane serce goiło się szybciej, niżbyuznała to za możliwe - i wiedziała, dlaczego.Pociąg do innego mężczyzny działał jak mocny środek uśmierzający cierpienie.- Dość powiedzieć, że jego nowa żona to córka bardzo bogategoczłowieka.Owszem, Paul odnosi sukcesy w tym, co robi, ale naprawdę nie ma dużych pieniędzy.A przynajmniej nie posiadał do tej pory.Teraz, gdy jest mężem Tary Gould, już je zdobył.W zasadzie odkrycie prawdy o nim to najlepsza rzecz, jaka wynikła z tej całejsytuacji.Nie chciałabym zostać poślubiona dla majątku.Joe posłał jej uśmiech.- Nie ma takiej obawy.Jesteś piękną kobietą.Inteligentną i czarującą.Może trochę zbytnio się rządzisz, ale to pewno nie mój problem.Alex roześmiała się.- Dziękuję ci bardzo.chyba.Whistledown było tuż przed nimi i Alex nie mogła się powstrzymać, by nie spojrzeć na balkon na piętrze, gdy Joe zatrzymał wóz.Nieświadomie zadrżała.Tam - właśnie tam, pomiędzy dwoma wysokimi oknami na prawo - zobaczyła wczoraj owego człowieka.Dziśnic tam nie było.Wyraznie widziała balkon od balustrady aż do samej białej kamiennej ściany.- Gotowa? - Welch już wysiadł z samochodu.Alex także się wygramoliła, nie czekając, aż on obejdzie auto i otworzy przed niądrzwi.Nieco pozostawała za nim w tyle, gdy szli ku frontowymAnula43&Irenascandalousdrzwiom.Wspomnienie strachu z minionej nocy było zbyt świeże, bytak łatwo mogła je odsunąć na bok.- Bardzo dokładnie przeczesaliśmy cały dom, ja sam, a potem z twoją siostrą, i o ile mogę to stwierdzić, nie brakuje ani jednej rzeczy.- Joe przerwał jej rozmyślania.Otworzył drzwi i czekał, by przepuścić ją przodem.Przez chwilę Alex się ociągała: strach tworzył tak solidną barierę jak prawdziwa ściana.Ale potem spojrzała na swego towarzysza:jest wielki, silny i można absolutnie na nim polegać.W stu procentach wierzyła, że Joe zdołałby poradzić sobie ze wszystkim, na comogą się natknąć.A przynajmniej zapewni jej bezpieczeństwo.Z tąmyślą minęła go i weszła do środka.Bez światła wnętrze wydawało się ciemne i trochę niesamowite,nawet w tak jasny dzień.To przez te ciężkie zasłony, wciąż zaciągnięte po minionej nocy, tłumaczyła sobie dzielnie Alex.W nozdrzach wyczuła przelotny, słaby aromat różanego potpourri.Domwydawał się zbyt cichy, jakby na coś czekał.Na nią? Ta myśl samaz siebie pojawiła się w jej głowie i Alex znów się otrząsnęła.Musiała aż zagryzć wargę, by nie zaprotestować, kiedy Joe zatrzasnął zanimi drzwi.Przez sekundę dom zdawał się zamykać wokół niej.Nagły półmrok sprawiał wrażenie, jakby ożywiły go cienie, przyczajone w kątach niczym milczące zjawy.- Bardzo tu ciemno.- Joe przerwał działanie uroku, wchodzącdo salonu i rozsuwając zasłony.Alex, krok w krok za swoim obrońcą (nie ma mowy, żeby straciłago z oczu), westchnęła z ulgą.Gdy słoneczny blask wlał się do środka, atmosfera wokół przestała być tak złowróżbna.Przeszli przezcały parter, a Joe rozsuwał zasłony w każdym pokoju.Gdy dotarli do kuchni, Ale zatrzymała się na chwilę i popatrzyładookoła.Od czasu gdy ojciec kupił ten dom, kuchnię wyposażonow granitowe blaty w kolorze malachitu i ręcznie malowane szafkiod Smallbone'a, które nadały wnętrzu staroświecki wygląd.Podłogęwyłożono płytkami, ściany zaś pokrywały ciężkie, drewniane panele, pomalowane na łagodny, zielony kolor.Było to piękne pomieszczenie, jak wszystkie w Whistledown.A przynajmniej piękne od zewnątrz.Alex nadal wyczuwała jakieś odpychające fluidy, biegnącegdzieś pod powierzchnią.- Idziemy na górę?Joe stał przy małych drzwiach z boku kuchni, prowadzących nawąską klatkę schodową z tyłu domu.Na samą myśl o wejściu na górę Alex poczuła narastający strach.Powiedziała jednak sobie, żemając takiego towarzysza, nie musi się niczego obawiać.Anula43&Irenascandalous- Chyba tak.Uśmiechnął się, widząc jej oczywisty brak entuzjazmu, i czekałprzy drzwiach, więc niechętnie przeszła obok niego i pierwsza ruszyła na górę.- Nie wiem tego do końca, ale wydaje mi się, że jeśli wczorajw nocy naprawdę myślałaś, że w domu jest ktoś, kto nie powinien tubyć, to zrywanie się z łóżka i ściganie tego kogoś nie wydaje mi sięnajmądrzejszy pomysłem.W tej powoli wygłaszanej uwadze pobrzmiewały złośliwe nuty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]