[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak Dina bezwarunkowo przebaczyła ojcu.Być może również Mac mógł liczyć na taką amnestię? Podczas pokazumody zachował się jak drań, lecz teraz jest już skruszonym przestępcą.Być może Dina to doceni, tym bardziej, że ma jej do zaoferowania swo-ją bezgraniczną miłość.Bo teraz już wiedział na pewno: nie tylko pożądał tej kobiety, nietylko podziwiał ją za odwagę i prawość charakteru, lecz po prostu ko-chał ją całym sobą.Musiał jej to powiedzieć.I to natychmiast.Zjawił się salowy, odsunął parawan i powiedział:- Panie Corcoran, biorę pana do pańskiego pokoju.Kiedy odwiezio-no Toby'ego, Mac zasuną zasłonę.- Co robisz? - spytała Dina.- Muszę z tobą porozmawiać.- A ja muszę iść do ojca.Gdy jednak próbowała go obejść, chwycił ją za rękę.RL- Teraz Toby'emu sprawdzają kroplówkę, mierzą ciśnienie i tak da-lej.Zajmie to co najmniej kwadrans.Poświęć mi ten czas i wysłuchajmnie.Ze złością wyrwała swą rękę z jego dłoni, a jej oczy zaiskrzyły się.- Mac, nie masz prawa mi rozkazywać.Tym razem chwycił ją za oba ramiona.Stanęli twarzą w twarz.Dinabuchała złością, a Mac - miłością.Nie mógł dopuścić, by ich rozmowaprzemieniła się w kłótnię, bo wtedy byłby to ostateczny koniec.Dlategood razu przystąpił do rzeczy.- Byłem zupełnym głupcem.Przepraszam, że nie wierzyłem w cie-bie, wybacz mi, że pozwoliłem, by cię poniżono podczas pokazu mody.W jej oczach pojawiły się łzy.Próbowała mu się wyrwać.Jej ranynadal były głębokie, duma urażona, a serce zdeptane.Lecz nie mógł po-zwolić, by teraz odeszła.Dina, wiedząc że jest od niego słabsza, przestała się wyrywać.Stara-jąc się powstrzymać łzy, powiedziała drżącym głosem;- To, co się stało, dowodzi, jak na mnie patrzysz! Nie widzisz mniejako.Starała się odwrócić twarz, by ukryć łzy.To, że płakała, było dla niejnastępnym upokorzeniem.Rozumiał to.Nie chciała, by się domyślał,jak bardzo poniżył ją i zranił.Lecz on dobrze wiedział, do czego doprowadził i teraz chciał towszystko wyjaśnić i naprawić.- Dino, posłuchaj mnie.Kiedy pomyślałem, że użyłaś mojej kartykredytowej, nie chodziło mi o pieniądze.Uznałem, że zależy ci na moimmajątku, a nie na mnie.Podniosła głowę.- To śmieszne!RL- Może dla ciebie.Całe życie nie byłem pewien, kim naprawdę je-stem.Mój dziadek chciał, bym wyparł się mojej czejeńskiej krwi, ale niemogłem tego zrobić, ponieważ widziałem to za każdym razem, gdy spo-glądałem w lustro.Podobnie moja matka odebrała mi ojca, jakby chcącunieważnić mój prawdziwy rodowód.- Wreszcie Dina zaczęła uważniego słuchać, postanowił więc powiedzieć jej wszystko.- Była też kobieta,z którą kilka lat temu zaręczyłem się.Myślałem, że mnie kocha, ale jejzależało jedynie na pieniądzach i mojej pozycji.Kiedy pokazałem jejrachunki za zakupy, jakich samowolnie dokonała w moim imieniu i kie-dy odwołałem ślub, powiedziała, że i tak nigdy nie potrafiłaby zakochaćsię w Indianinie.- Och, Mac.- Dino, nie chcę współczucia.- Wiedział, że musi postawić wszyst-ko na jedną kartę i podjąć największe ryzyko w swoim życiu.- Chcętwojej miłości.Jesteś piękną, odważną kobietą, dla której liczy się to,kim naprawdę jestem.A ja kocham ciebie za to, jaka jesteś.Nie chcę,byś odchodziła.Chcę, byś wyszła za mnie.Chcę być prawdziwym oj-cem dla Jeffa, jeśli wierzysz, że mogę nim być.Jeszcze nigdy jej błękitne oczy nie były tak niebieskie.Patrzyłakompletnie zaskoczona, mało, była w szoku.Wreszcie coś zaczęło do niej docierać, na koniec jej twarz rozjaśniłpromienny uśmiech.- Mac, kocham cię! - krzyknęła, jakby zrzucała z siebie olbrzymiciężar.Przyciągnął ją do siebie, wziął w ramiona i pocałował.Nie potrze-bowali już słów, bo tym pocałunkiem wyznawali sobie miłość i przyrze-kali to wszystko, co w życiu najważniejsze i najpiękniejsze: długie,szczęśliwe lata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]