[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem, co sięstało.Nigdy wcześniej się nie buntował, ale niestety wkracza wniebezpieczny wiek.- Więc wrócił już do domu?- Nie, ale pojechaliśmy tam i widzieliśmy się z nim.Spędzili z Cullenem długą godzinę, ustalając tę wersję.Osnowąpolgarakłamstwa stała się opowieść Simona.Gdyby Graham i Stanfordpostanowili przeprowadzić śledztwo, potwierdziliby bez trudu, że Culleni Liana rzeczywiście byli w Arizonie.Graham wytarł ręcznikiem spocony kark.- Nie rozumiem.zostawiłaś go tam?Tego momentu Liana najbardziej się obawiała.- Tak, baliśmy się, że jeśli utracimy jego zaufanie, buntowniczenawyki wejdą mu w krew.Wiesz, że ten chłopak ma twardy charakter.- A nie baliście się ryzyka zostawienia go samopas?- Sprawdziliśmy tych ludzi.Rodzice dziewczyny mają ranczo.Matthew dzielnie tam haruje, żeby odrobić koszty pobytu.Na raziebardzo mu się takie wiejskie życie podoba.Cullen ma go niedługozabrać i pojechać z nim dalej, na wschód, na resztę wakacji.Kiedywrócą, mamy spotkać się razem i porozmawiać o tym wszystkim.- Dziwnie to wygląda, Lee.- Graham pokręcił z niedowierzaniemgłową.- Reagujecie tak, jak gdyby chłopak wybrał się na zwykłelouswakacje.Rozumował prawidłowo, ale nie mogła mu tego przyznać.- Masz dzieci? - zapytała napastliwie.- Przecież wiesz, że nie.- Dlaczego więc chcesz mnie pouczać?- To jest po prostu niepodobne do ciebie.Dzieciak chodził u ciebieandajak z zegarku.- Tylko zauważ, że już prawie nie jest dzieckiem.Poza tymprzypomnij sobie, jak tydzień temu delikatnie zwracałeś mi uwagę, żescjestem zbyt apodyktyczną matką.Wzięłam sobie tę uwagę do serca.Ichoć niezupełnie spodobało mi się to, co zrobił, tym razempostanowiłam mu odpuścić.- No to pięknie! - Graham parsknął, nie kryjąc irytacji.- Wydaliśmymajątek na jego poszukiwania, a on sobie macha widłami i jeździ nakoniach!- Tak to bywa, mój kochany.Młody wiek ma swoje dziwne prawa izwyczaje.Graham wpatrywał się w nią, mrużąc oczy z niemiłą dociekliwością.- Naprawdę nie podoba mi się cała ta sprawa, chociaż pamiętam, copolgaraci radziłem.Pacific wykosz-tował się na poszukiwania, Stanford musiałodłożyć inne sprawy, a ty mi mówisz beztrosko, że to młodzieńcze figle?A poza tym jesteś pewna, co to za ludzie? Daj mi do nich telefon,sprawdzę ich na wszelki wypadek.Albo Stanford sprawdzi.Wiesz, jakierzeczy się teraz zdarzają.Oczekiwała takiej reakcji, ale ciarki przeszły jej po plecach, kiedypomyślała, z jakich powodów los jej syna może aż tak interesowaćGrahama.Przybrany brat nie miał powodów, by troszczyć się ochłopaka, który był pierwszym spadkobiercą Thomasa Robesona.Tauśmiechnięta, pucołowata twarz kryła twardego człowieka, który niemiał żadnych skrupułów.A gdyby Matthew nigdy już nie wrócił,Graham skorzystałby na tym najbardziej.- Proszę, żebyś nie wtrącał się w wychowanie mojego dziecka -powiedziała oschle.- Nie denerwuj się, chciałem tylko zadzwonić i zapytać, czywszystko tam w porządku.Jeśli dziecku brakuje ojca, musi zastąpić golouswuj.Pamiętaj, że to chłopak i potrzebuje męskiej ręki.- Dobrze, ale teraz nie ma takiej potrzeby, daję ci słowo.- Nie zapominaj, że jest dziedzicem Pacific International.Liana wyprostowała się i popatrzyła mu prosto w oczy.- Przede wszystkim jest moim synem! Potem pożegnała się zGrahamem i Cullen zawiózł ją do Stanforda.Ten nie dopytywał sięandazbytnio ani nie naciskał.Nie była jednak pewna, czy po jej wyjściu niesięgnie po słuchawkę.Ani tego, czy obaj nie zaczną sprawdzać jejwersji.W każdym razie gdyby dotarli do mieszkalnej przyczepy wscprowincjonalnej Arizonie, nie mieliby okazji porozmawiać z BrittanySaunders.Zdążyła wyprowadzić się w nieznanym kierunku.Jesienią nazdolną dziewczynę, pragnącą podjąć studia w Prescott College, miałaczekać na koncie spora sumka, którą zarobiła, znikając na całe lato tak,żeby nikt nie mógł jej odnaleźć i przepytać.Ostatnim miejscem, jakiemieli odwiedzić przed podróżą do Australii, był apartament Franka.Ponieważ w weekend Frank miał jechać na konferencję do Seattle,wyjątkowo był rano w domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]