[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, już.Biegnij po sznur i sędziego - zaproponował Dunstan.Oparł dłonie na biodrach i uniósł wyżej głowę.- A może wolisz mniewyzwać na pojedynek? Preferuję pięści, ale potrafię też posługiwaćsię szpadą.- Nie zniżę się do pojedynku z chłopem - parsknął Wickham.Wyciągnął rękawiczki z kieszeni surduta i założył je.- Zapłacisz zaśmierć mojego brata.Dopilnuję tego.- No i dobrze, ale zostaw tę kobietę w spokoju.Może cię tozdziwi, ale czasem gdy kobieta mówi nie, naprawdę się nie zgadza.Wickham roześmiał się.- Ty chyba rzeczywiście w to wierzysz, co? Ale one wszystkierozkładają.69RSPięść Dunstana błyskawicznie wylądowała na szczęceWickhama.Henry upadł do tyłu.Zanim Leila zdążyła wstać, Dunstanbez wysiłku przytrzymał go i popchnął w kierunku bramy.- Wracaj do matki i powiedz jej, co sądzisz o kobietach!Leila stanęła między mężczyznami, żeby nie dopuścić do bójki.- Lepiej niech pan to powie lady Leili - zawołała ze śmiechem,grając rolę wieśniaczki.- Ona ma liczną rodzinę, która chętniewytłumaczy panu, jakie naprawdę są kobiety.Wickham zaklął i zniknął w ciemnościach.Dunstan tymczasemnie rozluzniał uścisku.- Masz cięty język - szepnął Leili do ucha.Zachęcona jegodotykiem, zapragnęła doświadczyć czegoś więcej.Przesunęła lekkopaznokciami po dłoniach Dunstana.- Chce pan go posmakować? - zaryzykowała.Ives oddychał coraz ciężej, najwyrazniej tak samo podnieconyjak ona.- Nie powinnaś wychodzić sama o tej porze - odezwał się.- Czyzawsze gdy się spotykamy, musisz mieć kłopoty?W jego głosie nie wyczuła wyrzutu.- A często będziemy się spotykać? - spytała.Miała gorącą nadzieję, że tak, jeśli tylko Dunstan dotykałby jejw ten sposób.Dlaczego nie wiedziała, że dotyk mężczyzny możesprawiać taką przyjemność?- Nie, jeśli będę miał na to jakikolwiek wpływ - sucho odparłIves i odsunął się.- Chciałbym jednak wiedzieć, kogo mam unikać.Jak ci na imię?70RSNiespodziewany chłód Dunstana rozczarował Leilę.Skrzyżowała ramiona na piersi i odwróciła się w stronę wzgórzaskąpanego w księżycowej poświacie.Dunstan wciąż jej nierozpoznawał.Czy mężczyzni są ślepi?- Lily.A pan?- To nieistotne.Trzymaj się z daleka od takich jak Wickham,Lily.Z ich strony nie spotka nas nic dobrego.Leila usłyszała, że Ives odchodzi, i odwróciła się.- A kim on właściwie jest, proszę pana? Potomkiem młodszegosyna, który nie dziedziczy tytułu ani majątku? Czarującymzawadiaką? A kim właściwie jesteśmy my? Kręgosłupem moralnymświata?Dunstan zatrzymał się i spojrzał do tyłu przez ramię.- Trzymaj się z daleka od ludzi, którzy sądzą, że mogą mieć,cokolwiek zapragną.Tacy jak my łatwo mogą wszystko stracić.Czy Wickham mógłby odebrać jej ogród? I najlepszegoagronoma w królestwie? Na pewno nie.I nie byłby w stanie pozbawićDunstana jego wiedzy.- Myślę, że posiadamy więcej, niż się panu wydaje -zaprotestowała Leila.- I taki łotr jak Wickham nie może nam tegoodebrać.W gasnącym świetle Leila nie była w stanie dostrzec wyrazutwarzy Ivesa, więc gdy nie odpowiedział, dodała:- Dziękuję, że przybył mi pan na ratunek.- Ja jedynie ocaliłem Wickhama przed pchnięciem nożem.Wprzyszłości bądz ostrożniejsza.71RSTo powiedziawszy, ruszył przez świeżo zaorane pole.- Proszę poczekać!Dunstan zatrzymał się, ale nie odwrócił.- Dlaczego zjawił się tu pan o tak póznej porze? Ives ruchemgłowy wskazał na Puszka.- Szedłem za kotem - odparł i odszedł.Leila stała nieruchomo i odprowadzała wzrokiem mężczyznę.Szedł za kotem? Dlaczego? %7łeby sprawdzić, czy nie goni królików?Bo był wrażliwym człowiekiem, który ukrywał troskę o słabych podmaską obojętności?Zamyślona Leila nawinęła na palec ciemny lok.Ciekawe, kiedyDunstan przekona się, że w lady Leili tkwi Lily? Czy wcześniej trzebabędzie odsłonić jego prawdziwe oblicze? Jak się do tego zabrać?I jak bardzo Dunstan się rozgniewa, gdy zrozumie, że gooszukała?72RS7Siodłając konia, Dunstan zastanawiał się, jak najpożyteczniejspędzić ten ranek.Chciał spotkać się z jednym z miejscowychrolników, który od niedawna hodował nową rasę owiec.Otrzymywano z nich znacznie lepszą gatunkowo wełnę niż zezwierząt lady Leili.Drogo był ekspertem w dziedzinie krzyżówek owiec, ale terazDunstan nie mógł skonsultować się z bratem.Wiedział jednak, żeporadzi sobie.Dręczył go też inny problem.Choć bardzo się starał, nie potrafiłzapomnieć słów Lily.Wciąż wspominał wczorajszy dzień.Najpierwspotkanie z lady Leilą, potem z Lily, która stanowiła jej całkowiteprzeciwieństwo.Tak, potrzebował kobiety.I to szybko.Rozum ostrzegał go przed konsekwencjami ewentualnegoromansu.Stanowczo nie mógł pozwolić sobie na kolejnego potomka.Tego roku, gdy Drogo odziedziczył majątek i tytuł, Dunstana uwiodłapokojówka Bessie.Zaszła w ciążę, zanim zdążył wrócić do szkoły powakacjach.Od tamtej pory Drogo pomagał mu utrzymywać Bessie ijej syna.Po skończeniu szkoły Dunstan posłuchał rady brata i ożeniłsię.Niestety, małżeństwo nie było udane.Wyjechał ze stajni i wtedy spostrzegł zbliżającą się do majątkunową, lśniącą karetę.Rozbawiony obserwował, jak koła ocierają się oostre jeżyny i wpadają w wyrwy w ziemi.73RSKu zaskoczeniu Dunstana powóz zatrzymał się przed bramą.Ześrodka wysiadł niski dżentelmen w kapeluszu i jedwabnym fraku.Nawet w Londynie jego Upstrzona wstążeczkami peruka wywołałabyuśmiechy, a tu na wsi wyglądała idiotycznie.Dunstan z trudempowstrzymał śmiech, gdy mężczyzna w wysokich czerwonych butachna obcasie potknął się na jakimś kamieniu i pochlapał sobie błotembiałe pończochy.Koń Dunstana zarżał i strojniś wreszcie spojrzał do góry.Dunstan rozpoznał w nim wicehrabiego Stainesa.Zdenerwowanyzeskoczył z siodła.- Czym mogę panu służyć? - spytał. Lordzie" nie chciało muprzejść przez gardło.- Ives - z wyrazną ulgą odezwał się młodzieniec.-Muszę zpanem porozmawiać.Dunstan przywiązał konia do ogrodzenia i zaprowadziłwicehrabiego do domu.- Mógł mnie pan uprzedzić o swojej wizycie.- Nie znoszę pisać listów - kapryśnie odparł młodzieniec.-Zresztą dziadek nalegał, bym pilnował Leili.Nie ufa jej.Nic dziwnego, pomyślał Dunstan, ale się nie odezwał.To ladyLeila płaciła mu pensję i powinien być wobec niej lojalny bezwzględu na okoliczności.- Marty jeszcze nie ma, więc nie mogę zaproponować panu kawy- powiedział, wprowadzając gościa do chłodnego salonu.Chłopak skrzywił się.74RS- Nienawidzę kawy.Nie wiem, jak można pić to paskudztwo.Gorącej czekolady nie umie pan przyrządzić?- Raczej nie.- Zniecierpliwiony Dunstan wskazał gestem naskórzane krzesło.- Słucham, czym mogę panu służyć?Bratanek Leili, zamiast usiąść, zaczął przechadzać się po pokoju.- Pozwolił pan mojej ciotce założyć ogród.Wyciągnął z kieszenidwa cygara i oba podał Dunstanowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]