[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Albo nie mogą wysłać wiadomości, albo nam też nie ufają - stwierdziła Christine.- Albo już im się skończył tlen - dodał Briggs.- Sprawdzmy - zaproponował Cole. Teddy R. zbliżył się do stateczka i zmniejszył prędkość, aby lecieć równo z nim.Wilson wysłał na zewnątrz Tolobitę Zliskiego, aby ten zabezpieczył przejście.Gdy zadaniezostało wykonane, otwarto włazy i Cole wraz z Jacovicem przedostali się na pokładuszkodzonego statku.- Jezu, jaki burdel! - mruknął kapitan, spoglądając na jedynego pasażera, wciążprzytomnego, ale leżącego na podłodze.- Zdaje się, że będzie potrzebował natychmiastowej opieki medycznej - powiedziałTeroni, przyglądając się zakrwawionej twarzy chłopaka i jego strojowi, przez który przebiłysię ostre końce połamanych kości.Zawiadomił szpital  Teddy ego R. , że za kilka minutdostarczą pacjenta.- Możesz stać? - zapytał rannego Cole.- Nie wiem - odparł młody człowiek.Spróbował poruszyć kończynami, a potempokręcił głową.- Chyba mam połamane kości.- Po kolejnej próbie zemdlał.- Proszę mi pomóc, panie Jacovic - powiedział Wilson.- Podnieśmy go razem.- Ostrożnie, sir - usłyszeli głos Briggsa.- Właśnie sprawdziłem rejestrację jego statku.Jest podrobiona.We dwójkę udało im się wynieść chłopaka, choć z wielkim trudem, za włazem czekalijuż z lotonoszami Luthor Chadwick i Braxyta.- Sądzi pan, że on z tego wyjdzie, sir? - zapytała Rachel, która pojawiła się właśnie namostku, by zluzować Christine.- Mam nadzieję - odparł Cole.- Każdy wróg republikańskiej floty staje sięautomatycznie naszym przyjacielem.- Zamyślił się na moment.- Ten dzieciak całkiemniezle wygląda.Ciekawe, kim jest i skąd pochodzi?Niedługo musiał czekać na odpowiedz. ROZDZIAA SIEDEMNASTYSpędzili we Freeport zaledwie kilka godzin, ponieważ mieli świadomość, że obaokręty Republiki zameldowały o podjęciu pościgu za statkiem młodzieńca, a potem zamilkły iprzestały odpowiadać na wezwania.Cole chciał pozostawić rannego na planecie, alezrozumiał dość szybko, że tutejsza społeczność wyda go w momencie, gdy pojawi się kolejnarepublikańska jednostka i zacznie o niego wypytywać.Zdecydował więc, że na razie niebędzie go przenosił ze szpitala pokładowego.Stateczek był tak mocno uszkodzony, żepozwolili mu dryfować w stronę tutejszej gwiazdy.Kapitan uznał też, że odwiedzenie w drodze powrotnej któregoś z bardziejzaludnionych światów Wewnętrznej Granicy może nie być takim złym pomysłem.Spróbowali więc pozyskać nowych rekrutów na Binderze X, Greenveldcie, Ranchero, NowejKenii i Desdemonie IV.Na przedostatniej z tych planet znajdowała się bardzo nowoczesnaplacówka medyczna, ale pacjent nalegał, aby zabrano go na Stację Singapur, na co Coleprzystał, ponieważ stan rannego powoli się stabilizował.Kapitan siedział w mesie, czule tuląc w dłoniach zimne piwo i zastanawiając się, gdzieby tu jeszcze polecieć, kiedy podszedł do niego Jacovic.- Witam - powiedział Cole.- Proszę siadać.Teroni zajął miejsce po drugiej stronie stolika.- Obawiam się, że przynoszę złe wieści, sir.- Dajmy spokój z tymi tytułami - poprosił Wilson.- Jestem kapitanem jednego okrętu,a pan dowodził całą Piątą Flotą Federacji Teroni.- Tak było, ale się skończyło - odparł Jacovic.Cole westchnął.- Dobrze, cóż to za zła wiadomość?- Właśnie dostaliśmy informację od Księcia, że straciliśmy kolejnych dwanaścieokrętów.- Straciliśmy? - powtórzył Cole, marszcząc brwi.- Opuściły nasze szeregi w poszukiwaniu lepszych zarobków.- Nie możemy ich za to winić - stwierdził Wilson.- W okolicy nie ma chyba mniejpopłatnego zajęcia, ale za to zdobyliśmy kolejne dwadzieścia sześć jednostek od momentu opuszczenia stacji.- przerwał na moment.- Wydaje mi się, że pora wrócić na Singapur iprzypomnieć tym ludziom, iż zobowiązali się do czegoś, a czas, kiedy mogli się spakować iodejść, minął kilka tygodni temu.- Przeniesienie naszego młodego pacjenta do normalnego szpitala też mu niezaszkodzi - stwierdził Jacovic.- Nie mamy na pokładzie sprzętu, który pozwalałby naleczenie kogoś w jego stanie.- To twardy dzieciak.Nigdy się nie skarży.Gdybym miał syna, chciałbym, aby byłtaki jak on, może jedynie nieco bardziej rozmowny.- Ma jakieś nazwisko? - zainteresował się Teroni.- Z dziesięć, jeśli nie piętnaście - odparł Cole.- Nie reaguje jednak na żadne z tych,które znalezliśmy w paszportach i na dyskach.- Zdaje się, że mamy do czynienia ze złodziejaszkiem - zauważył Jacovic.- Tutaj, na Wewnętrznej Granicy, to bardzo szanowane zajęcie - przypomniał mukapitan.- Złodzieje w tych okolicach kradną jednak z pewnym wyrafinowaniem.Na terenieRepubliki nie zauważyłem, żeby byli wrażliwi na los innych.- Zamyślił się.- Zastanawiamsię tylko, po co mu aż dziesięć paszportów? Wydawać by się mogło, że dwa albo trzywystarczą w zupełności.- Możemy go zapytać.Cole pokręcił głową.- Chłopak już dość się wycierpiał.Lepiej odstawmy go do szpitala na stacji.Możemyporozmawiać o tym pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire