X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kogo? Jednego chłopaka. Jakiego?Uśmiechnął się drwiąco. Przecież już wiesz.Potrzebowałaś dwunastulat, żeby to zrozumieć?Jamie zakryła dłonią usta. Pobiłeś Paula? Złamałem mu szczękę, kość policzkowąi trzy żebra.Poprzestawiałem nos.Poza tym całybył posiniaczony i zakrwawiony.Naprawdę mu-sieli go zabrać do szpitala.Pewnie bym go zabił,gdyby mnie nie odciągnęli.Podobno miał wstrząś-nienie mózgu i przez miesiąc sikał krwią, ale go niewykończyłem.Na szczęście zginął dwa lata póz-niej w wypadku samochodowym. Czy.czy miałeś z tym coś wspólnego? spytała przerażona i spojrzała w�orę. Anne Stuart 171Dillon potrząsnął głową. Nie, nigdy nikogo nie zabiłem  odparł. Jeszcze nie.Jamie z trudem przełknęła ślinę. To nie brzmi zbyt zachęcająco. Bo to nie miało brzmieć zachęcająco  za-śmiał się. Ale musiało być coś jeszcze  upierała się. Nie mogli ci dać wyroku za zwykłą szczeniackąbójkę. Przecież mówiłem, że naprawdę chciałemzabić gnojka.Zwiadkowie mogli to potwierdzić. Spojrzał gdzieś w bok. Niestety był jedynakiemi miał bardzo troskliwych rodziców.W dodatkuz jakimiś politycznymi powiązaniami.Nie wiemtego na pewno, ale wyglądało na to, że zatroszczylisię, bym dostał surowy wyrok.Ale i tak nienajsurowszy.Gdyby to od nich zależało, pewnienigdy nie wyszedłbym z mamra. Nie siedziałeś przecież tak długo  powie-działa, wciąż kręcąc głową. Spróbuj wytrzymać choćby dzień w więzie-niu stanowym.Godziny ciągną się niemiłosiernie,w końcu tracisz poczucie czasu.Myślałem, żecieszysz się z powodu tego, co zrobiłem. Wcale cię o to nie prosiłam. To prawda. W ogóle o niczym nie miałam pojęcia. Teraz już o tym wiem, ale to i tak nie maznaczenia.Chodzi o to, że poświęciłem dla ciebie 172 Prosto w ogieńpółtora roku mojego życia, Jamie, i chcę czegośw zamian.I tak czekałem aż nazbyt długo.Popatrzyła na niego wielkimi oczami. Na co? Jak to na co? Na moją nagrodę.Na ciebie,Jamie.Może zaczniemy od tego, że się rozbie-rzesz.Zrób to dla mnie. ROZDZIAA JEDENASTYPrzez moment miała wrażenie, że zle go usły-szała.W warsztacie wciąż panował półmrok, po-nieważ Dillon nie włączył światła.Widziała gojednak dosyć wyraznie.Stał blisko drzwi, blokującjej przejście.To nie znaczyło, że nie mogłaby uciec.Liczyłsię przecież również element zaskoczenia, a pozatym była znacznie mniejsza i mogłaby spróbowaćprzemknąć koło niego.Wolała już biegać boso pośniegu, niż mu ulec.Miała wrażenie, że jej ciałozachowało pamięć jego ciała, jakby wciąż czułajego ciężar i smak pocałunku.Nie mogła pozwolić,by to się powtórzyło.Po prostu nie mogła. Nie  powiedziała z uporem.Jeśli chciała wykorzystać element zaskoczenia,to straciła okazję, ponieważ Dillon podszedłdo niej tak blisko, że ich bose stopy niemalsię zetknęły.Miała wrażenie, że czuje ciepło, 174 Prosto w ogieńpromieniujące od jego ciała.Choć był bez koszuli,wyglądał na rozgrzanego, a ona drżała pod warst-wami ubrania. Wiedziałem, że się we mnie podkochujesz,Jamie  rzekł, wolno cedząc słowa. I to nie tylkood Nate a.Najwyższy czas zrealizować swojemłodzieńcze marzenia po dwunastu latach grywstępnej. Nie chcę, żebyś mnie dotykał! Jesteś taki samjak Paul. Głos jej drżał, ale nic na to nie mogłaporadzić.Uśmiechnął się lekko. I tu się mylisz.Jestem znacznie lepszy odPaula i chcę, żebyś się o tym przekonała.Masz nasobie tyle ubrań, że im wcześniej zaczniesz, tymlepiej. Nie, nic z tego.Nie możesz mi nic zrobić.Idęteraz poszukać butów, moich albo twoich, wszyst-ko jedno.A kiedy je włożę, pójdę stąd sobie i jużnigdy mnie nie zobaczysz.Pokręcił głową. Musisz najpierw dojść do drzwi, a ja nie ruszęsię z miejsca  zagroził. Więc chcesz mnie do tego zmusić?  Głos jejsię lekko załamał.Może z zimna.Wolałaby, żebyto było z zimna.Jeszcze jeden przeczący ruch głową. Przecież nie muszę. Spojrzał jej prostow oczy. Prawda?Sięgnął do górnego guzika jej swetra.Warstwy Anne Stuart 175ubrania sprawiły, że nie poczuła jego dłoni, alemimo to cała zesztywniała.Po prostu nie mogła sięruszyć.Z niemym zdziwieniem patrzyła, jak roz-pina po kolei wszystkie guziki, a potem ściągaz niej sweter i rzuca na betonową podłogę.Dopierokiedy wziął jej bluzę i pociągnął w�orę, uniosłaręce.Nie miała innego wyboru.Nie mogła mu sięprzecież opierać.Zerknęła tylko ze zdumieniem należącą na swetrze bluzę, a potem ze zdziwieniazamrugała.Strach niemal ją oślepił, ale nie zamierzałapłakać.Nigdy już nie chciała płakać z powodujakiegoś przeklętego mężczyzny. Tym razem pójdę z tym do sądu  rzekłaz mocą, choć zbyt cicho. Myślisz, że tego niezrobię? Jestem teraz starsza i mądrzejsza, a pozatym od razu mówię: nie.Zabieraj te swoje wstrętnełapy! Przecież cię nie dotykam  mruknął, wpat-rując się w jej ubrania.Zdjął pierwszą koszulkę, potem następną, niecocieńszą. Nie. Sam nie wiem, czemu się tobą przejmuję mruczał dalej. Przecież mogę mieć każdąkobietę.Wystarczyłby jeden gest i zaraz jakaś byprzybiegła.Kobiety zawsze mnie lubiły. Zwietnie, więc może sobie teraz jakiejś po-szukasz  zaproponowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.