[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To rozumowanie nie trafiało do ich przekonania; oburzyło tylko wielu przeciwko mnie.Nazywano mnie ambitnym i posądzano o chęć wyniesienia się osobistego.Zaliwski szczegól-niej korzystał z tego, żeby mnie oczernić przed innymi, rozumiejąc, że ja usiłuję postawićWysockiego na czele rządu, przydać mu Lelewela i Zwierkowskiego, ażeby na ten triumwiratwywierać wpływ nieograniczony.Nie mogę dostatecznie wypowiedzieć, ile mnie nie te za-rzuty, ale to jedynie dręczyło, iż myślano, jakoby zbrodnią było mieć ambicją w spisku.Taki był pod tym względem stan wyobrażeń w związku podchorążych aż do rewolucji lip-cowej.Po dniach lipcowych, gdy się u nas gorliwiej krzątać zaczęto około powstania, pona-wiałem moje przełożenia, lecz jak dawniej bez żadnego skutku. Naszą powinnością zacząć naród przystąpi do rewolucji sejm postanowi władze : taka była wtenczas powszechna lot-ka.Wysocki, dręczony zazdrością Zaliwskiego, żył tylko w sejmie; moje opinie wpadły wcoraz większy dyskredyt; moja usilność udyscyplinowania spisku przybierała w przekonaniuWysockiego i w przekonaniu innych charakter coraz jawniejszej ambicji i miłości własnej,szkodliwej sprawie.Jednego razu wchodzi do mnie Wysocki i powiada: Wszystko jest go-towe, zaczniemy rewolucją, jakie jest twoje zdanie? Odpowiedziałem: Nie zaczynać, bo niemamy jeszcze rządu! Te słowa tak dalece rozgniewały Wysockiego, iż wyszedł nie poże-gnawszy się ze mną; od tego czasu on mnie, ja jego unikałem.W tej porze panowały najwięk-sze nieporozumienia w spisku.Było to na początku pazdziernika.Postanowiłem usunąć się od wszystkiego.Miałem nawet zamiar wyjechać za granicę wtym przekonaniu, że chociaż spiskowi zaczną rewolucją, podadzą tylko głowy swoje w ręcekata, a kraj narażą na największe nieszczęście.Wszystkie skutki ulicznego rozruchu pokona-nego natychmiast przez rząd stanęły mi przed oczyma.Ani prośby brata, jednego z założycielizwiązku podchorążych, ani pózniejsze przełożenia Wysockiego nie mogły mnie odwieść odtego zamiaru.Stroniłem od spiskowych, i słusznie ktoś napisał o mnie teraz za granicą, żemdrzwi moje przed nimi zamykał.Tak było w istocie.Miałem ich za marzycieli, którzy całyswój dowcip wysilali, żeby zrobić burdę, bo zdaniem moim burdą mogła zostać rewolucjazaczęta bez rządu.Więcej powiem: gdy się trzydziestu kilku oficerów związkowych zgroma-dziło w Hotelu Francuskim na ulicy Długiej7 (jak przypominam sobie, 8 pazdziernika), we-zwany w ich imieniu przez Wysockiego, abym poszedł na to zgromadzenie, odpowiedziałem,że nie pójdę i mam całą sprawę za straconą; prosiłem także Wysockiego, aby powiedział tym151oficerom (między którymi był i Zaliwski), że lepiej dać pokój wszystkiemu niżeli tak niero-zumnym postępowaniem narażać rzecz publiczną na pewny upadek.Ta odpowiedz narobiłami jeszcze więcej nieprzyjaciół.Nie usprawiedliwiając jej przytaczam, com mówił, i jak my-ślałem, powiadam.W kilka dni potem rozeszła się była pogłoska, że car z carową i następcą tronu miał zje-chać do Warszawy i zimować w Warszawie.Korzystałem z tej okoliczności, żeby znowuwejść w stosunki z Wysockim.Otworzyłem mu zdanie moje: Spróbujmy jeszcze jednegośrodka (mówiłem mu), spróbujmy, czy się nie uda zrobić teraz tego, czegośmy nie zrobilipodczas koronacji. Wysocki odpowiedział, że i on ten zamiar ponowić pragnie i że większaczęść spiskowych byłaby za tym.Stanęło więc między mną i nim na tym: że rewolucja zacznie się tak jak przed rokiemmiała być zaczęta na Saskim placu.W rzeczy samej ta opinia przez kilkanaście dni panowaław związku.Ja tuszyłem sobie, iż chociaż nic względem rządu nie postanowiono w spisku,wszelako podobny akt, zrywając od razu wszelkie stosunki Polski z Moskwą, nadałby rewo-lucji stanowczy charakter; albowiem nie byłoby się z kim układać i kogo obawiać.Nie wstydząc się żadnej opinii, którą wtenczas popierałem, dzisiaj ukrywać ich nie mampowodu.%7łe nie ufałem rewolucji przystępującej do dzieła z taką lekkomyślnością, jest szcze-rą prawdą.Jest także prawdą, żem odradzał zaczęcie dla powyższych względów.Lecz niezasługują na odpowiedz moją ci ludzie, co głoszą teraz, jakobym po tym wszystkim przestałdziałać i należeć do spisku.Przeciwnie, i o tym raport Wysockiego wspomina, gdy nadeszłachwila niebezpieczeństwa, gdy przeto opuszczać go byłoby nikczemnością, wyrzekłem sięwszelkich moich opinij i jakkolwiek bez żadnego ładu rzeczy dobiegały do swego kresu, jak-kolwiek wszystko działo się Bóg wie po jakiemu, a nic tak, jak ja bym sobie życzył, dzieliłemjednak prace związkowych; nareszcie z bronią w ręku wyszedłem na ulicę.Ci, co mnie dzisiajspotwarzają, niechaj przypomną sobie, com wtedy mówił: Wszystkoście zle zrobili, ale rze-czy przyszły do tego stanu, że wolę zginąć z wami, jak dla przewiedzenia mojej opinii odstą-pić teraz od związku.152
[ Pobierz całość w formacie PDF ]