[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widziałaTomasa wyraznie, domyślała się jednak, że się uśmiecha.Tomas miał wielką łatwość uśmiechania się.- Po ciemku jest bardzo miło - powiedział.Jego głos jakby przepływał obok, nie zostawiał po sobie śladu.Przynosiłsłowa Tomasa, ale nic więcej.Coś jest zle.Strasznie zle.- Usiądz - poprosił Tomas.- Usiądz, Roza! Bądz taka dobra! Nie możeszsię tak kręcić.Nie możesz stać, to dla ciebie za trudne.Czy ty nie umieszpomyśleć o sobie?W końcu Roza usiadła na pryczy.Tomas stał przed zasłoniętym oknem.Złożył ręce na piersiach.Miał nasobie samodziałowe spodnie i koszulę, ale stał boso, choć od podłogiciągnęło mrozem.Oczy Rozy powoli przyzwyczajały się do ciemności.Zaczynaławyrazniej dostrzegać Tomasa, jego twarz, zawinięte rękawy koszuli ibose stopy.Widziała jego zęby, kiedy próbował się uśmiechać.Poruszyłtylko wargami, nic więcej.Wzrokiem błądził gdzieś ponad nią.Iodwracał go pośpiesznie, gdy już miał spojrzeć Rozie w oczy.Zastanawiała się, dlaczego Jens jej o tym wszystkim nie powiedział.- Nie przychodzisz do nas.Teraz się roześmiał.- Pracuję razem z Jensem, widuję go całymi dniami.Nie muszę sięjeszcze z nim spotykać po pracy.Nie jestem do niego aż tak przywiązany,Rozo!Westchnął.- Z dwoma pozostałymi jest tak samo.Nie widuję się z nimi częściej niż zJensem.- Ja nie mówię o tamtych - powiedziała z uporem, patrząc na swoje stopy.Nawet stopy zrobiły jej się grubsze.Buty uwierały ją w palce, cisnęły wkostkach i w łydkach.Naciągnięta skóra była zimna, Roza jednak nie byław stanie poruszać palcami dla rozgrzewki.- Ale ja ciebie nie widujęwcale, Tomas.- Przecież nie mogę tak po prostu do was przyjść, stanąć w progu ipowiedzieć, że chciałem odwiedzić Rozę.Roza uniosła głowę, patrzyła na niego z uporem.- Ja nie jestem żoną Jensa!- Nie jesteś - przyznał Tomas z powagą.- Nie jesteś żoną Jensa.Bóg raczywiedzieć, kim ty teraz jesteś, Roza.I nie wiem, czy ktoś potrafi się w tymrozeznać.Ale jemu by się mimo wszystko nie podobało, gdybym stałprzed waszymi drzwiami i domagał się twojego towarzystwa.A jegotowarzystwa to ja nie chcę.Tak samo, jak on nie życzy sobie mojego.Niemogę was odwiedzać, Rozo.Tak to jest.- A nie mógłbyś spróbować go polubić? - zapytała z nadzieją w głosie.- Nie - odparł Tomas krótko.- Dopóki życia nie wybaczę mu tego, co cizrobił.Jeśli ty już tego nie pamiętasz, to wiedz, że jednak istnieje ktoś, ktonie zapomniał.Ja.I po czymś takim nie ma miejsca na zaufanie.Nigdy,pod żadnym warunkiem.Taki to ja nie jestem.- Ja nie mówię o zaufaniu - powiedziała Roza drżącym głosem.- Nigdybym cię o to nie prosiła.Ale jest różnica między zaufaniem a zgodą.- Nie.- Brakuje mi ciebie! - zawołała z rozpaczą.- Tak strasz-nie za tobą tęsknię, Tomas! Tak dobrze się z tobą rozmawia.Dobrze jestbyć z tobą.Tomas nie do końca wiedział, co Roza ma na myśli, ale nie pytał.Nie chciał niczego na niej wymuszać.Roza mogła mu powiedzieć tyle, ile uzna za stosowne, on zamierzał byćtym jedynym człowiekiem, który nie zgłasza wobec niej żadnych żądań.Da mu to, co zechce.Tomas nie życzył sobie, żeby między nimi pojawiłsię choćby cień przymusu.tak dobrze jest być z tobą.Może dlatego, że tylko on widzi Rozę.Rozę taką, jaka ona jest.Prawdziwą Rozę Samuelsdatter.Próbował nie patrzeć na nią tak jak inni ludzie.Tomas nigdy nie miał żadnych konkretnych wyobrażeń na temat, jakamiałaby być ta dziewczyna, która stanie na jego drodze.Zawsze uważał,że tak jest lepiej.Był niewinny.A potem spotkał Rozę.Zobaczył ją wieczorem, jak się wspinała po zboczu, nie wiedząc, że ktośją obserwuje.Całkiem wolna.Potem Tomas zrozumiał, że nie można sobie wymarzyć takiej chwili jakta.Roza dała mu przyjazń.Teraz już nie był pewien, czy powinien tę przyjazń przyjmować.Sam niebył w stanie nic dla Rozy zrobić.W jej życiu nie było dla niego miejsca.Miejsce dla tej ich przyjazni też się nieustannie kurczyło.Trudno jest być mężczyzną i zadowalać się przyjaznią kobiety.Peder zabrał to, co mogło należeć do niego.Ale Jens ostatecznie zamknąłprzed nim drzwi.- Myślę o tobie - powiedziała.Tomas jej wierzył.Roza nie należy do takich, co kłamią.Sądził, żebyłoby ją na to stać, ale musiałaby mieć ważny powód.Był pewien, żejemu by nie skłamała.To z gruntu uczciwa osoba, nie potrafiłaby tworzyćpółprawd.- Jens nic nie mówi na twój temat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]