[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie jest pani z Charleston  powiedział w końcu Aleksander.- Skąd pani przyjechała?- Mieszkałam w Seattle.- Och, stan Washington.Nigdy tam nie byłem.- Jest piękne.Kapryśne jak Charleston, ale chłodniejsze.Charleston jest jak pięknakobieta, starzejąca się z godnością.Seattle to miasto ostre i ruchliwe, bardziej męskie.Rzucił na nią wzrokiem.- Dziwne porównanie, madame, ale myślę, że rozumiem, co pani miała na myśli.- Powinien pan odwiedzić Seattle.Zostało ogłoszone jednym z miast najbardziejnadających się do zamieszkania.- Naprawdę? - Znów na nią spojrzał, tym razem wolniej, zatrzymując wzrok na włosach.44  Ale ciekaw jestem, co panią przywiodło tutaj?Oliwia obracała wolno szklankę w rękach, niechętna do zagłębiania się w przeszłość.Jak idlaczego zaszła w ciążę w wieku siedemnastu lat nie nadawało się na ogół do opowiadanialudziom.- Przyjechałam skończyć studia.Wygrałam konkurs na stypendium.- Tak?- Tak.Stypendium na opłacenie czesnego od Towarzystwa Ogrodniczego w Charleston.Przystąpiłam do konkursu i wygrałam.- Hmm.A więc zostanie pani w Charleston do przyszłego roku?- Taki mam zamiar.- A co będzie robił pani mąż w tym czasie?- Mój mąż? Och, co najmniej przez dwa lata nie będzie go w kraju.- A jak pani i Richie dajecie sobie radę, żyjąc tak długo z dala od niego?- Radzimy sobie  odpowiedziała z leciutkim odcieniem goryczy.- Właściwie bardzodobrze sobie radzimy.Przez chwilę przypatrywał się jej w milczeniu.Pózniej powoli wstał.- Nie będę już pani zatrzymywał, jest pózno  oświadczył.- Ja jestem przyzwyczajonydo takiej pory, ale pani nie.- Chyba nie ziewałam? - zapytała z uśmiechem.- Nie, ale widzę po oczach, że ma pani dość.Oliwia odczuła pewne rozczarowanie, że chce już pójść.Może odebrał jej gorzkie myślina temat Boyda jako znak, że ma dosyć jego towarzystwa.Nigdy nie spotkała nikogo, kto bytak trafnie odbierał jej nastroje.Musi być ostrożniejsza na przyszłość.Wstała.- %7łyczę pani dobrej nocy, madame.Odprowadziła go do drzwi.- Proszę na mnie czekać jutro o wpół do siódmej przy posągu, to pokażę pani lilie.- Dobrze.- Ach, zapomniałbym o samochodzie.Niech pani powie synowi, że będę w garażu oszóstej.Pokażę mu Spidera.- Zwietnie.Bardzo jestem wdzięczna.- Pani też może przyjść, jeśli ma pani ochotę.- Może na chwilę. Oliwia otworzyła drzwi. Ale samochody to męska sprawa.Chciałabym chociaż udawać zainteresowanie, ale.- Zapewniam panią, że to nie będzie nudne.Spojrzała na niego.Była to absolutna prawda.Nic związanego z AleksandremChaubere'em nie mogłoby jej znudzić.- Dobrze, więc o szóstej.Dobranoc.Zasalutował żartobliwie i zniknął na schodach.Oliwia zamknęła drzwi i wróciła na balkon, żeby zabrać rysunki i szklanki.Jedna zeszklanek była pełna i stwierdziła, że Aleksander nawet nie tknął swojej lemoniady.Może nielubił.%7łałowała, że nie spytała go, na co ma ochotę, i obiecała sobie zrobić to następnym razem,jeżeli jeszcze ją odwiedzi.Odłożyła rysunki i poszła w stronę sypialni.Czuła, że coś jestinaczej.Dom wydawał się pusty bez Aleksandra, zbyt cichy, zbyt zwyczajny.Przymknęłaoczy.Aleksander był bez wątpienia niezwykłym człowiekiem.Uznała, że jest jednocześniefascynujący i niebezpieczny, a przy tym nieco tajemniczy.Co Richie o nim pomyśli?45 46 Rozdział 6Następnego ranka wyprowadziła swoją furgonetkę, zaparkowaną w powozowni i zawiozłaRichiego do szkoły, oddalonej prawie dwa kilometry od domu.Wypełniła odpowiednie doku-menty, poznała dyrektorkę i obejrzała budynek.Pózniej poszła z synem do jego nowej klasy ipoznali wychowawczynię.Na kalendarzu wiszącym za jej biurkiem przyczepiono różowe iczerwone serduszka i dużą liczbę  14".Oliwia przegapiła Walentynki! W całym zamęcieprzeprowadzki i nowej pracy zupełnie o tym zapomniała.Richie przyszedł do szkoły bezżadnych kartek walentynkowych i chociaż nie miałoby to większego sensu, bo jeszcze nikogonie znał, wiedziała, że pod koniec dnia będzie się czuł na marginesie.Ukłuło ją poczucie winy,mimo że Richie był dzieckiem, które wczuwa się w sytuację.Serce ją bolało, kiedy patrzyła, jak podchodzi do ławki na końcu sali, spięty i zdenerwowany,chociaż starał się tego nie okazywać.Wiedziała, co znaczy częsta zmiana szkół, bo sama jezmieniała, gdyż ojciec wędrował od jednej pracy do drugiej, od miasta do miasta.Zaczekała,aż usiadł i położył plecak pod ławką.Pożegnała się z nauczycielką i obiecała sobie, że postarasię zatrzymać go w tej szkole, choćby jej to kolidowało z planem, gdy zacznie studia.Richiedochodził do wieku, w którym zawiera się przyjaznie na całe życie.Jeśli będzie go wciążprzenosiła, nigdzie nie zawrze bliższych znajomości i będzie takim samotnikiem jak ona.Niechciała, aby odziedziczył po niej samotność.Resztę przedpołudnia spędziła na dokumentacji roślin w ogrodzie i naniosła wszystko tona plan, przerysowany na papierze milimetrowym.Zadzwoniła też do firmy kamieniarskiej,żeby podano jej przybliżone koszty, i do firmy materiałów budowlanych.Następne telefonybyły do punktu oferującego obcinanie czubków drzew oraz do usług transportowych, wywo-żących śmieci.Pózniej pojechała do sklepu z narzędziami i kupiła szpadle, grabie, motykę inowe baterie, wszystko za swoje pieniądze, bo będzie tego używała i pózniej, nie tylko wChaubere House.Mniejsze narzędzia, które przywiozła z sobą z Seattle, były dużej klasy, iktóre utrzymywała je zawsze w nienagannym stanie.Pomyślała pózniej o Richiem, który po pierwszym dniu szkoły przyjdzie w złym humorzez powodu imprez walentynkowych.Znalazła sklep dla hobbystów z modelami samochodów,ale kiedy spytała o Fiata, sprzedawca zrobił zmartwioną minę.- Nie ma ostatnio zapotrzebowania na Fiaty  powiedział.- Ale wie pani, mam jeden,ale jest dosyć stary.Jaki model panią interesuje?- Spider.- Chyba właśnie taki mam.- Odwrócił się i sięgnął na sam dół półki za ladą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire