[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Shirley przysiadła obok wejścia do niszy.Czy to naprawdę on, czy upiła się siedmiomasokami pomarańczowymi i ma zwidy? Spojrzała na swoje buty, dość mocno obkopane.Declancoś mówił.Uczyniła wysiłek, by się skupić. Widziałem cię w dyskotece, z siostrą. Tak? Mhm.Niezle tańczysz.Shirley oblała się rumieńcem. Lubisz muzykę? wydukała.RL Bardzo.Praktycznie każdą.Kupuję mnóstwo płyt, mam ich setki.Nagrania koncerto-we, studyjne, specjalne wydania.Chętnie zostałbym dyskdżokejem lub załapał się do jakiejśkapeli. Naprawdę? Jasne.Mam lekkiego hopla na punkcie muzyki.Mam też sporo pomysłów na dobrąimprezę.Rozrywka to świetny biznes.Każdy lubi się zabawić. Tak myślisz? O, tak.Muzyka wyrównuje różnice społeczne.Niezależnie od statusu ludzie lubią jejsłuchać, tańczyć, poznawać innych. Tak? Jestem tego pewien. Przepraszam cię za Kate powiedziała szybko Shirley. Za dużo wypiła i ledwietrzyma się na nogach. Zerknęła na zegarek. Dam jej jeszcze pięć minut, a potem pójdęzobaczyć, czy nie leży nieprzytomna w toalecie.Nie znoszę, kiedy ludzie za dużo piją.Nigdynie wiem, co wtedy robić. Posiedzę do jej powrotu, jeśli chcesz. Bardzo ci będę wdzięczna.Martwię się o nią.Ostatnio niezbyt jej się.W tejże chwili wróciła Kate.Była bardzo blada, ale stąpała dość pewnie. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, siostrzyczko, chciałabym pójść do domu i siępołożyć.Shirley z ociąganiem sięgnęła po płaszcz.Declan wstał. Też będę leciał.Wpadłem tylko na małe piwko.Muszę wracać do pracy.Uśmiechnął się.Na twarzy Shirley też zamajaczył cień uśmiechu.Najchętniej zostałby tu z niądłużej, ale ojciec czekał na niego w restauracji. No cóż.Miło było was poznać, dziewczyny.Może spotkamy się znów w dyskotece? Na pewno.Pa, trzymaj się. Kate usiłowała przypalić filtr papierosa.Płaszcz miałajuż na sobie, podszewką na wierzch.We troje wyszli z baru, Declan jeszcze raz powiedział cześć" i ruszył w stronę centrum. %7łegnaj szepnęła Shirley, powstrzymując się, żeby nie iść za nim.Kate szturchnęła ją w bok i wyczekująco zajrzała jej w oczy.Po kilku podwójnychwódkach miała problemy z ostrością widzenia.RL No, mówże! Rozmawialiście? O czym rozmawialiście? Dałam wam tyle czasu, iletylko mogłam. Dzięki, Kate.To było prawdziwe bohaterstwo z twojej strony, zważywszy naokoliczności.No cóż, on mówił dosyć sporo.Ja niewiele. No ale co mówiłaś? Nie milczałaś przecież przez cały czas. Niech pomyślę.Powiedziałam: Tak?" Naprawdę?" Tak myślisz?" i znów: Tak?"Pewnie doszedł do wniosku, że jestem niedorozwinięta.Nic więcej nie byłam w stanie z siebiewydusić. O Jezu.Wiesz, na czym polega problem, mała? Za długo siedziałyśmy w tejzasiłkowni.Człowiek zapomina tam języka w głębie.Głąbie.Nie, wróć.Gębie. Starał się nawiązać rozmowę, a ja wszystko popsułam. Nic podobnego.Podobasz mu się.Wróci.A teraz idziemy prościutko do domeczku.Muszę się walnąć spać.Uświadomienie starej Siekierze kilku prawd straszliwie mniewyczerpało.15.DAWNE NAMITNOZCIMarion i Eddy leżeli w swoim pięknym łóżku z rzezbionymi kolumienkami w sypialnidużego domu przy Derryvolgie Avenue.Na ulicy było cicho i spokojnie.Marion urządziłamałżeńską sypialnię w kremowej tonacji, na podłodze leżał puszysty dywan, a w nogach łóżkastała mała wygodna sofa.Nad toaletką, w prostej drewnianej ramce, wisiał akwarelowy pejzażwiejski z okolic Galwayu, który kupili podczas podróży poślubnej.Oboje przyglądali mu sięteraz, wspominając tamte chwile.Ich miodowy miesiąc, spędzony w przytulnym hoteliku nadmorzem, był doprawdy przedziwny.Co wieczór kładąc się do łóżka całowali się tylko izasypiali trzymając się za ręce.Eddy nie chciał wywierać na nią presji.Powiedział, że zaczekado narodzin dziecka.W tym czasie Marion powoli się z nim oswoi.Ich małżeństwo zostałospełnione prawie rok pózniej.Namiętność Eddy'ego zdumiewała Marion; był znacznie lepszymkochankiem, niż się spodziewała delikatnym, wrażliwym na jej uczucia.%7łyczyłaby każdejkobiecie takiego szczęścia w małżeństwie, jakie stało się jej udziałem.Uśmiechnęła się do męża, a on pocałował ją lekko.RLEddy też czuł się szczęśliwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]