[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brak pozwolenia, by jąpokochać, stanowił przeciwieństwo spadania - wspinałem się po ścianie klifu, wolno brnąc wgórę o kolejne cale, zupełnie wyczerpany, jakbym miał jedynie siłę śmiertelnika.Minął już ponad miesiąc, a każdy dzień stawał się trudniejszy.Nie miało to dla mnieżadnego znaczenia - czekałem, aby się to skończyło, by stało się łatwiejsze.Ten trud musiałamieć na myśli Alice, gdy mówiła, że nie będę w stanie trzymać się z daleka od dziewczyny.Zobaczyła rozmiar mojego bólu.Ale ja mogłem znieść cierpienie.Nie zamierzałem zniszczyć przyszłości Belli.Jeżeli miałem ją kiedyś pokochać, to czyunikanie jej nie było najlepszą rzeczą, którą mogłem zrobić?Ignorowanie Belli oznaczało ograniczenie, które jeszcze umiałem znieść.Mogłemudawać, że jej nie zauważałem, że w żadnym stopniu mnie nie interesowała.Nigdy na nią niepatrzyłem.Ale to był maksymalny zasięg mojej granicy, pozory, nie rzeczywistość.Nadal zwracałem uwagę na każdy jej oddech, na każde wypowiedziane przez niąsłowo.Podzieliłem moje męki na cztery kategorie.Pierwsze dwie były podobne.Jej zapach i cisza.Albo raczej - aby wziąćodpowiedzialność na siebie, czyli tam, gdzie faktycznie powinna leżeć - moje pragnienie iciekawość.Pragnienie było najbardziej podstawową torturą.Moim zwyczajem stało sięwstrzymywanie oddechu na biologii.Oczywiście, zawsze istniały pewne wyjątki - gdymusiałem odpowiedzieć na pytanie - i wtedy robiłem wdech.Za każdym razem, kiedy czułemzapach powietrza wokół dziewczyny, powtarzała się sytuacja z pierwszego dnia - ogień,potrzeba i brutalna przemoc, zdesperowana, by wydostać się na wolność.Trudno było wtedyzachować rozsądek i pohamować samego siebie.I, tak samo jak pierwszego dnia, potwór wemnie ryczał głośno, tak blisko powierzchni.Ciekawość była najbardziej stałą męką.To pytanie nigdy mnie nie opuszczało: Oczym ona teraz myśli? Kiedy słyszałem jej ciche westchnienie.Kiedy z roztargnieniemskręcała pukiel włosów wokół palca.Kiedy wyrzucała swoje książki na ławkę z większą siłąniż zazwyczaj.Kiedy biegła do klasy spózniona.Kiedy stukała niecierpliwie nogą o podłogę.Każdy ruch uchwycony przez mój peryferyjny wzrok był doprowadzającą do szaleństwazagadką.Kiedy rozmawiała z innymi uczniami, analizowałem jej każde słowo i ton głosu.Czy wypowiadała swoje myśli, czy może rozważała, co powinna mówić? Często wydawałomi się, że próbowała powiedzieć to, czego oczekiwali jej rozmówcy; przypomniałem sobiemoją rodzinę i naszą codzienną iluzję życia - byliśmy lepsi w tym niż ona.Chyba że niemiałem racji, może wyobraziłem sobie te rzeczy.Dlaczego miałaby grać jakąś rolę? Byłajedną z nich - ludzkim nastolatkiem.Mike Newton stanowił najbardziej zaskakującą torturę.Kto by kiedykolwiekprzypuszczał, że tak pospolity, nudny śmiertelnik umiał doprowadzić mnie do szału? Aby byćsprawiedliwym, powinienem czuć pewien rodzaj wdzięczności dla irytującego chłopaka;bardziej niż inni skłaniał dziewczynę do rozmowy.Dowiedziałem się o niej tak wielu rzeczydzięki tym konwersacjom - wciąż uzupełniałem moją listę - ale, zupełnie pechowo, asystaMike a w tym projekcie bardzo mnie denerwowała.Nie chciałem, aby to on odkrywał jejsekrety.Ja pragnąłem to zrobić.Pewne pocieszenie stanowił fakt, że Mike nigdy nie zauważył jej małych rewelacji,drobnych poślizgnięć.Nic o niej nie wiedział.Stworzył w swojej głowie Bellę, która nieistniała - dziewczynę tak pospolitą jak on sam.Nie dostrzegł jej bezinteresowności i odwagi,które odróżniały ją od innych ludzi, nie słyszał nieprawidłowej dojrzałości wypowiadanychprzez nią myśli.Nie miał pojęcia, że gdy wspominała o swojej matce, brzmiało to tak, jakbyrodzic mówił o dziecku, odwrotnie niż w rzeczywistości - z uwielbieniem, nieznacznymrozbawieniem, pobłażliwie i bardzo opiekuńczo.Nie słyszał cierpliwości w jej głosie, gdyudawała zainteresowanie jego chaotycznymi historyjkami i nie dostrzegł uprzejmościukrywającej się za tą cierpliwością.Dzięki rozmowom z Mikiem dodałem najważniejszą cechę do mojej listy, najbardziejodkrywczą, tak prostą jak rzadką.Bella była dobra.Wszystkie inne rzeczy uzupełniały całość- życzliwość, skromność, bezinteresowność, kochanie i odwaga; dziewczyna byłaniezaprzeczalnie dobra.Te obiecujące odkrycia nie ociepliły moich uczuć w stosunku do chłopaka.Własnościowy sposób postrzegania Belli - jakby była nabytkiem, który należy mieć -prowokowały mnie prawie tak mocno jak jego prymitywne fantazje o niej.Z upływem czasustawał się też coraz bardziej pewny siebie; wydawało mu się, że Bella lubi go bardziej niżtych, których postrzegał jako swoich rywali - Tylera Crowley a, Erica Yorkie a, a nawet,sporadycznie, mnie.Rutynowo, zanim zaczynały się zajęcia, siadał na brzegu naszej ławki,paplając do niej, zachęcony jej uśmiechami.Tylko grzecznymi uśmiechami, powtarzałemsobie.Zirytowany zachowaniem chłopaka, często próbowałem się zrelaksować, przywołującwizję samego siebie rzucającego nim przez pomieszczenie w daleką ścianę.Toprawdopodobnie nie zraniłoby go śmiertelnie.Mike nieczęsto myślał o mnie jako rywalu.Po wypadku obawiał się, że Bella i jazbliżymy się do siebie dzięki wspólnemu doświadczeniu, ale najwyrazniej stało się odwrotnie.Wtedy martwił się, że wyróżniłem Bellę spośród jej rówieśniczek, zainteresowałem się nią.Teraz całkowicie ją ignorowałem, podobnie jak innych, więc Mike był zadowolony.O czym teraz myślała? Czy podobało się jej się jego zainteresowanie?I w końcu ostatnia z moich tortur, najbardziej bolesna: obojętność Belli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]