[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.82Wtorek, 28 pazdziernika, gabinet dyrektor GuptyO Boże! Kiedy tylko weszłam dziś rano na godzinę wychowawczą, wezwano mnie dogabinetu dyrektorki!Miałam nadzieję, że chce się tylko upewnić, czy nie przyniosłam do szkoły jakiejśkontrabandy z syropem na kaszel, ale bardziej prawdopodobne, że wezwała mnie ze względuna mój wczorajszy występ w telewizji.A już przede wszystkim, jak sądzę, może chodzić oczęść, w której mówiłam, jak pełna podziałów i subkultur młodzieżowych jest nasza szkoła.Tymczasem wszyscy ci, którzy nigdy nie są zapraszani na imprezy robione przezpopularnych uczniów, skupili się wkoło mnie.Zupełnie jakbym przywaliła wszystkimsnobom z całego liceum czy coś.Kiedy weszłam dziś do szkoły, maniacy hip hopu, prymusi,pasjonaci z kółka aktorskiego - wszyscy zaczęli się ze mną witać:- Hej, przybij piątkę, siostra!Nikt nigdy nie nazywał mnie przedtem siostrą.To całkiem przyjemne.Tylko cheerleaderki traktują mnie tak samo jak zawsze.Kiedy idę korytarzem, ichoczy prześlizgują się po mnie od czubka głowy do butów.A potem coś do siebie szepczą ichichoczą.No cóż, jak przypuszczam, to śmieszny widok: amazonka o wzroście metrsiedemdziesiąt pięć, z płaskim biustem, buszująca na wolności po szkolnym korytarzu.Dziwię się, że nikt jeszcze nie schwytał mnie w sieć i nie odstawił do Muzeum HistoriiNaturalnej.Z moich własnych przyjaciół tylko Lilly - i Shameeka, oczywiście - zdecydowanie niesą zachwycone moim wczorajszym występem.Lilly wciąż jest nieszczęśliwa, żewspomniałam o społeczno - ekonomicznych podziałach istniejących w naszym szkolnymśrodowisku.Nie aż tak jednak nieszczęśliwa, żeby zrezygnować z porannej jazdy do szkołymoją limuzyną.Co ciekawe, chłodne traktowanie ze strony Lilly tylko zbliżyło mnie z jej bratem.Dziśrano w samochodzie Michael zaproponował, że po drodze do szkoły przejrzy ze mną pracędomową z algebry, żeby się upewnić, czy dobrze rozwiązałam równania.Wzruszyła mnie ta propozycja, a przyjemne uczucie, które mnie ogarnęło, kiedyoświadczył, że wszystkie zadania dobrze rozwiązałam, nie miało nic wspólnego z dumą, alebardzo wiele ze sposobem, w jaki jego palce musnęły moje, kiedy oddawał mi kartki papieru.Czy on może być Jo - Si - Roksem? CZY TO MO%7łLIWE?Oho.Dyrektor Gupta zaraz mnie przyjmie.83Wtorek, 28 pazdziernika, algebraDyrektor Gupta bardzo się niepokoi moim zdrowiem psychicznym.- Mia, czy naprawdę jesteś w Liceum imienia Alberta Einsteina tak nieszczęśliwa?Nie chciałam urazić jej uczuć ani nic takiego, więc zaprzeczyłam.No bo szczerzemówiąc, to prawdopodobnie bez znaczenia, w jakiej szkole mnie umieszczą.Zawsze będędziwadłem o wzroście metr siedemdziesiąt pięć i bez biustu, niezależnie od tego, dokądpójdę.A potem dyrektor Gupta powiedziała coś zaskakującego:- Pytam tylko dlatego, że wczoraj podczas wywiadu określiłaś siebie jako osobęniepopularną.Nie byłam pewna, do czego ona zmierza, więc odpowiedziałam po prostu:- Bo jestem.I wzruszyłam ramionami.- Ależ to nieprawda - zaprotestowała dyrektor Gupta.- W szkole wszyscy wiedzą, kimjesteś.Wciąż nie chciałam psuć jej samopoczucia, bo to nie jej wina, że jestem wybrykiemnatury, więc wyjaśniłam bardzo łagodnie:- Tak, ale tylko dlatego, że jestem księżniczką.Przedtem byłam prawie zupełnieniewidzialna.Dyrektor Gupta powiedziała:- To zwykła niedorzeczność.A ja pomyślałam tylko: A skąd pani może coś o tym wiedzieć? Nie jest pani na moimmiejscu.Nie wie pani, jak to wygląda.Potem jednak moje współczucie dla niej wyraznie wzrosło, bo pomyślałam, że takobieta żyje w świecie dyrektorskich urojeń.- A może - odezwała się dyrektor Gupta - gdybyś brała udział w większej ilości zajęćpozalekcyjnych, nabrałabyś silniejszego poczucia przynależności?Na te słowa już mi tylko szczęka opadła.- Pani dyrektor! - Nie mogłam nie wykrzyknąć.- Ja ledwie uniknęłam jedynki zalgebry.Cały wolny czas poświęcam na powtórki, żeby przejść z klasy do klasy na dwójce.- No tak - powiedziała dyrektor Gupta - zdaję sobie z tego sprawę.- A poza powtórkami mam lekcje dworskiej etykiety z babcią, tak że kiedy pojadę doGenowii w grudniu i zostanę przedstawiona obywatelom kraju, którym będę kiedyś rządzić,84nie zrobię z siebie kompletnej idiotki, jak wczoraj w telewizji.- Myślę, że określenie IDIOTKA jest tu trochę za mocne.- Ja naprawdę nie mam czasu - ciągnęłam, czując, że jest mi jej coraz bardziej żal - najakiekolwiek dodatkowe zajęcia.- Komitet, który wydaje szkolny almanach, spotyka się zaledwie raz w tygodniu! -powiedziała dyrektor Gupta.- Albo mogłabyś dołączyć do drużyny lekkoatletycznej.Przedwiosną nie zaczną treningów, a do tej pory, miejmy nadzieję, skończą się już twoje lekcjeetykiety.Tak mnie zaskoczyła, że mrugałam oczami, kompletnie oniemiała.JA? WDRU%7łYNIE LEKKOATLETYCZNEJ? Ja ledwie potrafię chodzić tak, żeby się nie zabić owłasne olbrzymie stopy.Bóg raczy wiedzieć, co by się stało, gdybym spróbowała biegać.A komitet szkolnego almanachu? Czy ja naprawdę wyglądam jak ktoś, kto chciałbyzapamiętać choć jedno ze swoich szkolnych doświadczeń?- No cóż - powiedziała dyrektor Gupta, która z mojego wyrazu twarzy chybaodczytała, że żadna z jej sugestii mnie nie zachwyciła.- To tylko taki pomysł.Naprawdęuważam, że byłabyś tu, w Liceum imienia Alberta Einsteina, o wiele szczęśliwsza, gdybyśwstąpiła do jakiegoś klubu.Oczywiście, wiem, że przyjaznisz się z Lilly Moscovitz i czasamizastanawiam się właściwie, czy ona nie jest dla ciebie.hm, no, negatywnym przykładem.Ten jej program telewizyjny jest okropnie zgryzliwy.Zatkało mnie.Biedna dyrektor Gupta robi sobie więcej złudzeń, niż sądziłam.- Ależ nie - sprzeciwiłam się.- Program Lilly ma w gruncie rzeczy bardzo pozytywnąwymowę.Nie oglądała pani odcinka poświęconego zwalczaniu rasizmu w koreańskichdelikatesach? Albo o tym, że wiele sklepów specjalizujących się w ubraniach dla nastolatekżywi uprzedzenia wobec dziewcząt noszących większe rozmiary, bo nie prowadząwystarczającego wyboru ubrań w rozmiarach większych niż dwunastka, czyli typowych dlaprzeciętnej amerykańskiej kobiety? Albo tego, w którym próbowałyśmy doręczyć pół kilociasteczek Vaniero do apartamentu Freddiego Prinza Juniora, bo wyglądał wtedy jakoś mi-zernie?Dyrektor Gupta uniosła dłoń.- Widzę, że masz do tego bardzo osobiste podejście - powiedziała.- I muszę przyznać,że jestem z tego zadowolona.Dobrze wiedzieć, że czymś się bardzo przejmujesz, Mia - a nieże tylko tak nienawidzisz lekkoatletów i cheerleaderek.Wtedy poczułam się jeszcze gorzej niż przedtem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]