[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Odkąd zaczęliścienas dręczyć, Ann nie może spać. My rozdrapujemy rany? spytała Joanna spokojnie. To nie my zabiliśmySełkirka.Za to musimy badać każdy ślad, dopóki nie znajdziemy sprawcy.Nie mamyinnego wyjścia.Rozumie pan?Carter zamrugał. Chyba rozumiem.Taką już macie pracę.No, to o co chcieliściespytać? Skąd pan wie, że zabójca kazał Selkirkowi klękać?To pytanie wyraznie go zdenerwowało.Zaczął niespokojnie wodzić wzrokiem po ichtwarzach. No mów, Carter ponaglił go Mikę.Ale mężczyzna zacisnął wargi. W takim razie pojedzie pan z nami na komendę. Nie, błagam! Muszę tu zostać.Ann się wścieknie, jeśli nie zastanie mnie wdomu.Czekali, aż się uspokoi. Mój kolega często tamtędy chodzi wykrztusił wreszcie. Widział zwłoki.Mówił, że Selkirk leżał na boku ze związanymi rękami.Miał ugięte kolana.Joanna wzięła głęboki oddech.Powoli wszystko zaczęło składać się w jednącałość. A czy ten pana kolega nie nazywa się przypadkiem Holloway? Tego nie mogę powiedzieć odparł obronnym tonem. Ale przysięgam,'że mówięprawdę dodał, odwracając się tyłem.Joanna czekała, aż zrozumie swój błąd, ipo chwili Carter spojrzał na nią. A to drugie pytanie? Czy w ciągu ostatnich pięciu lat kupiliście nową drukarkę? Zrobił gwałtownywdech. Błagam, zostawcie nas w spokoju jęknął. A gdzie jest teraz pana żona, panie Carter? W pracy.A niby gdzie ma być?175To był niezwykły widok: Ann stała przy przejściu dla pieszych w jaskrawozielonejkamizelce, trzymając w ręce wielki lizak z napisem UWAGA DZIECI.Obserwowaliją przez chwilę, dobrze wiedząc, po co to robi.Przy przejściu zebrała się grupka dzieci.Ann Carter czekała jeszcze.Powolinadjechał jakiś samochód, a ona wciąż czekała.Inny kierowca jechał za nimrozpędzonym autem.Przyśpieszył, jakby nie miał zamiaru się zatrzymać.Pędził w stronę pasów.Wtedy Ann zebrała dzieci i odważnie weszła na jezdnię.Samochód zatrzymał się z piskiem opon, a kierowca pokazał środkowy palec znadkierownicy.Ann Carter tylko się uśmiechnęła, a dzieci bezpiecznie przeszły na drugą stronę.Joanna i Mikę poczekali na nią na chodniku.Na ich widok zasępiła się. Po co tu przyszliście?Joanna obserwowała ją bez słowa.Kobieta popatrzyła na funkcjonariuszy, po czym odwróciła głowę w stronęprzejeżdżających aut i matek z dziećmi przy przejściu dla pieszych. Muszę tamjuż pójść oznajmiła.Joanna położyła jej dłoń na ramieniu. Nie, teraz pójdzie pani z nami.17Mikę wezwał przez radio policjanta, by zapewnić bezpieczeństwo na przejściu dlapieszych i wraz z Joanną zawiezli Ann na komendę.Nie broniła się ani nieprotestowała i, o dziwo, nie prosiła nawet, by zawiadomić jej męża, jakby wcalenie obchodziło jej, że Andy może się o nią niepokoić.Patrząc na jej szczupłą,napiętą twarz, Joanna i Mikę wiedzieli, że Ann myśli tylko o córce.Po półgodzinie kobieta przerwała milczenie. Widziałam, jak zabiera go karetka oznajmiła nagle ściszonym głosem. Tak też myślałam przyznała Joanna.To przeczucie dręczyło ją już odjakiegoś czasu. A wcześniej wysłała pani list?W odpowiedzi przekrzywiła głowę. %7łeby przypomnieć mu o Rowenie?------ 176 ------Przytaknęła, patrząc na Joannę w osłupieniu.Azy ciekły jej po policzkach.Chciałam, żeby wiedział, że to za nią. I tak długo odkładała pani pieniądze?Ann Carter uśmiechnęła się. Czekałam, aż los sam zadecyduje, czy pierwszyzginie on, czyja odparła spokojnym tonem. %7łycie jest jak loteria.Pokręciła smutno głową. A mnie było wszystko jedno, bo i tak nie mam już po cożyć dodała, podnosząc wzrok na Joannę.Ta dotknęła lekko jej ramienia. Załatwimy pani adwokata, pani Carter rzekła.Mikę ruszył za nią korytarzem. No i co z tymi listami? Napisała je wszystkie, tyle że ten ostatni wydrukowała na innej drukarce.Użyła nawet tych samych słów.Zdrowy rozsądek bije na głowę nawet najbardziejszczegółowe ekspertyzy, Mikę. I tę pielęgniarkę też załatwiła?Joanna odwróciła głowę i spojrzała mu w oczy. Nie żartuj skwitowała. No więc jeśli nie ona, to kto?Zaczekała, aż wejdą do jej biura, by móc spokojnie rozmawiać za zamkniętymidrzwiami. O'Sullivan odparła wreszcie. Połasił się na forsę i wpuściłGalliniego, a potem bał się, że Yolande pokojarzy fakty i go wyda. Ale po co to zrobił? spytał Mikę, opadając na krzesło. Jak to, po co? zdziwiła się. Też mi pytanie! prychnęła lekkim tonem,czując, jak wreszcie schodzi z niej napięcie. Dla forsy, oczywiście.Carterowie przyjaznili się z Frostami i na pewno odwiedzali Michaela w szpitalu,a więc musieli znać O'Sullivana i Yolande, skoro ci pracowali na oddziale.KiedySelkirk dostał list, Ann czekała gdzieś na zewnątrz, ale na widok karetki wpadław panikę i szybko powiadomiła Galliniego o zmianie planu, a potem skontaktowałasię z O'Sulli-vanem i wynajęła go do pomocy.Niestety, O'Sullivan okazał siędość sprytny i przewidział, że ktoś wykryje udział osób trzecich w porwaniuSelkirka, i uznał, że zabójstwo Yolande odciągnie od niego uwagę policji, bowszelkie podejrzenia padną na nią.Przez chwilę daliśmy się nawet na to nabrać.Naprawdę niezle to sobie wymyślił.177Mikę nie spuszczał z niej wzroku. A jakie mamy dowody? spytał.W odpowiedzi powtórzyła to, co przedtem: Nastawimy ich przeciwko sobie iwygadają się ze strachu. Zerknęła w stronę drzwi. Kiedy Ann Carter usłyszycałą prawdę o Yolande, to na pewno wszystko wyśpiewa, bo w przeciwieństwie doO'Sullivana ta kobieta przynajmniej ma jakieś sumienie - stwierdziła zprzekonaniem. Zastanawia mnie tylko jedno: co, do diabła, Justin Selkirkzrobił ze swymi pieniędzmi? Niech zgadnę zaśmiał się Mikę.Spojrzała na niego, zaciekawiona. No, tomów. Pamiętasz te rusztowania na budynku jego szkoły? Założę się, że pożyczyłpieniądze na remont.na prośbę Lou-Lou. Wypowiadając to imię, zawszeusiłował stłumić śmiech, ale nie tym razem.Po chwili z biura Joanny dały się słyszeć niekontrolowane wybuchy śmiechu.Innifunkcjonariusze spojrzeli po sobie. Chyba nareszcie rozgryzli tę sprawę podsumowała Dawn Critchlow.18Kilka tygodni pózniej Joannie zdjęto gips
[ Pobierz całość w formacie PDF ]