X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Delphine wpuściłaJoela, po czym pospiesznie wycofała się do kuchni, a onstanął w drzwiach salonu z uśmiechem na twarzy. Nareszcie  powiedział. Starałem się być cierpli�wy, czekając, aż wydobrzejesz na tyle, by móc przyjmo�wać gości, ale nie było to dla mnie łatwe. Obawiam się, że zauważysz u mnie żałosne zmiany oznajmiłam.Zbliżył się, usiadł w fotelu obok i nachyliwszy się kumnie, zajrzał mi w twarz. Po tym, co przeszłaś  zauważył  jakżebyś mogłasię nie zmienić?Nie było widać w jego bacznym wzroku cienia odrazy,jedynie pełen fascynacji podziw, taki, jaki widywałamw oczach wuja, kiedy przychodził mnie odwiedzić.Uda-166 ło mi się przetrwać coś, czego mniej lub bardziej wszy�scyśmy się obawiali. Twoja ciotka powiedziała, że ukrywałaś się przed prze�śladowcami całą noc w lesie, na domiar złego z raną po�strzałową.Ujęłam tę bezużyteczną rękę w nadgarstku, uniosłami pozwoliłam jej opaść na kolana. A oto rezultat - oświadczyłam. Droga moja  wyszeptał. Staram się o tym wszystkim nie myśleć. I słusznie.Musisz żyć dalej. Wyprostował się w fo�telu, rozejrzał po pokoju, spojrzał na kominek, obrazy,wazę z kwiatami na bocznym stoliku. Musisz czerpaćpocieszenie z powrotu do tego domu. Otóż to  zgodziłam się. Pozwala mi to myślećo szczęśliwszych dniach. Odwróciłam się do dzbankaz kawą. Napijesz się kawy? Czy wolałbyś może kieliszeksherry? Pozwól, że ja się tym zajmę  zaproponował, wsta�jąc.Naszykował filiżanki, talerzyki, fachowo nalewałkawę jednocześnie z mlekiem, nie przestając ani na chwi�lę mówić. Odwiedzałem regularnie twoją ciotkę, żebywiedzieć, jak przebiega twoja rekonwalescencja.Powie�działa mi, że twój szwagier zajmuje się sprzedażą planta�cji i że jakiś Amerykanin złożył już ofertę jej kupna, zewszystkim, co się tam znajduje. Pan Kenilworth  powiedziałam. Objawił się z Pół�nocy jak jakiś bóg; ma więcej pieniędzy niż rozsądku, aleto jego marzenie o zabawianiu się w plantatora pozbawigo i jednego, i drugiego. Biedny pan Kenilworth. Joel zachichotał, podającmi filiżankę. Wiesz, nigdy nie jestem pewien, co spra-167 wia mi większą przyjemność, twoje poczucie humoru czyuroda. Nietrudno sprawić ci przyjemność  powiedziałam.Być może równie łatwo jak panu Kenilworthowi. On mnie nie obchodzi  powiedział Joel  byłeś tyl�ko mogła dzięki niemu się wzbogacić. Niestety, obawiam się, że tego nawet pan Kenilworthnie zdoła uczynić.Joel usiadł i mieszał kawę z niepewną miną. Mąż tonął w długach  wyjaśniłam. Oferta panaKenilwortha ledwie te długi pokryje. Nie wiedziałem  oświadczył Joel, głosem tak poważ�nym, jakby ktoś doniósł mu właśnie o śmierci jego ulu�bionego psa.Podniósł wzrok, opuścił.Pierwszy raz byłamświadkiem, że zabrakło mu słów.Cały czas spodziewał się,że będę bogata, pomyślałam.Przez chwilę siedzieliśmyw milczeniu, świadomi rzeczywistości, na którą składałysię jego potrzeby oraz moje zasoby. Na szczęście majątek matki jest zupełnie wystarcza�jący.Nie jestem bogata, ale jestem niezależna. I nie masz juz nic wspólnego z cukrem  dodał, wsta�jąc. Przykro mi słyszeć, że twojemu mężowi się nie po�wiodło, ale przecież nie jemu jednemu się to przytrafiło. Czy sam nigdy nie myślisz, żeby to rzucić? Chyba powinienem  odparł. Nienawidzę tego.W ogóle nie jeżdżę do Riviere.Ale ciągle mi radzą, że�bym poczekał, bo w końcu zmienią się warunki ekono�miczne albo pogoda, albo jakimś cudem wszyscy czarnibędą zdrowi i zaczną solidnie pracować.Cóż innego zresz�tą miałbym robić? Do interesów się nie nadaję.Częstożyję z zaliczek od pośrednika na poczet przyszłej sprze�daży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire