[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic w \yciu nie jest idealne - zauwa\yła.- Nie mogę się z tobą zgodzić.Owszem, nic nie pozostaje idealne nazawsze.Ale są momenty idealne, jest wola i pragnienie, \eby wybierać to,co takie momenty ze sobą przyniesie.Wczorajszy wieczór był idealny.Na-prawdę, Claudio.Nie mo\esz temu zaprzeczyć.Był po prostu idealny.Westchnęła.- Tyle jest ró\nych komplikacji - powiedziała.- Jak zawsze.Takie jest \ycie.Kto jak kto, ale ty powinnaś to rozu-mieć.Na przykład jedną z mo\liwych komplikacji jest to, \e drzwi tejmalej chatki w lesie mogą być dziś wieczorem zamknięte, chocia\ wczorajpo południu były otwarte.Zaniemówiła - chocia\ ju\ w momencie, kiedy zaproponował jejspacer, wiedziała, dokąd pójdą.Nie było sensu oszukiwać samej siebie.- Mo\e klucz będzie nad drzwiami albo pod schodami, albo w jakimśinnym miejscu, gdzie łatwo go znajdziemy.Wcią\ nie widziała dobrze jego twarzy, ale przez ułamek sekundy wy-dało jej się, \e błysnął zębami w uśmiechu.- Lepiej chodzmy poszukać - zaproponowała, otulając się szczelniejszalem.- Pewna jesteś? - zapytał bardzo cicho.- Tak.Tym razem, kiedy ruszyli dalej, nie zaproponował jej ramienia, tylkowziął ją za rękę i splótł jej palce ze swoimi.Latarnię trzymał w górze.Przyda się za mostem, gdzie gałęzie drzew zasłaniały nikłe światło księ\y-ca, przebijające zza chmur.Znalezli wąską ście\kę, którą wczoraj wracali,i weszli w głąb lasu, a\ dotarli pod drzwi chatki.Były otwarte.W środku - wczoraj ledwie rzuciła okiem na wnętrze domku - byłkominek, w którym czekała podpałka.Obok le\ał przygotowany równystos drewna.Na środku stał stół, na nim parę ksią\ek, krzesiwo i lampa.Obok bujany fotel z kocem przewieszonym przez oparcie.A wzdłu\ jed-nej ze ścian - wąskie łó\ko, na którym znalezli wczoraj Lizzie.266W nocy wszystko tu wyglądało przyjemniej, jakby przytulniej.Josephpostawił latarnię na stole, wziął krzesiwo i przyklęknął obok paleniska,\eby rozpalić w kominku.Claudia usiadła na fotelu i przyglądała mu się,bujając się leniwie i bawiąc końcem szala.Dr\ała w oczekiwaniu na to, cosię zaraz stanie.Przez cały dzień jej piersi były wyjątkowo wra\liwe, a udai delikatne wnętrze jej ciała lekko obolałe po tym, jak się wczoraj kochali.Za chwilę znowu to zrobią.Jakie cudowne musi być mał\eństwo.Odchyliła głowę na oparcie krzesła.Ogień wreszcie zapłonął, więc Joseph wstał i odwrócił się do niej.Wciepłym blasku kominka jego oczy były jakby bardziej niebieskie, włosyciemniejsze, a twarz jeszcze przystojniejsza ni\ zwykle.Jedną nogą zatrzy-mał fotel, poło\ył ręce na oparciu i pochylił się, muskając wargami jej usta.- Claudio - powiedział, unosząc nieznacznie głowę.- Chcę, \ebyśmiała pewność, \e jesteś piękna.Wydaje ci się, \e ju\ nikt cię nigdy niepokocha, bo kiedyś \ycie skłoniło mę\czyznę bez charakteru, \eby cię zostawił, a teraz jesteś starą panną po trzydziestce, która uczy w szkole.Wydaje ci się, \e nie wzbudzasz ju\ po\ądania w mę\czyznach.Pewnie nawetwmawiasz sobie, \e to, co się zdarzyło wczoraj, stało się tylko dlatego, \eja nie sądziłem, \e będę dzisiaj wolny.Mylisz się pod ka\dym względem.Chcę, \ebyś wiedziała, \e dla mnie jesteś niewiarygodnie piękna, bo maszw sobie wszystko to, co dało ci \ycie przez te ponad trzydzieści lat.Widzisz, gdybyś była młodsza, nie wydawałabyś mi się taka piękna.I chcę,\ebyś wiedziała, \e dla mnie jesteś nieskończenie pociągająca.Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczyma.- Tak bardzo pociągająca.- Ujął jej dłoń i rozpostarłszy jej palce,poło\ył ją sobie w miejscu, gdzie rzeczywiście widniał niezaprzeczalnydowód jego podniecenia.- Och - westchnęła.- Nieskończenie pociągająca - powtórzył.Jej dłoń opadła z powrotem na kolana, a on obiema rękami zaczął wy-ciągać jej z włosów szpilki.O, nie, pomyślała, pózniej trzeba to będzieupinać bez pomocy szczotki i lustra.Ale tym będzie się martwiła potem.- To prawdziwa zbrodnia - powiedział, kiedy jej włosy cię\ką masąrozsypały się na ramiona - \eby te piękne włosy spinać tak ciasno, jak tyto robisz, Claudio.-Wziął ją za rękę i pomógł jej wstać.- Miałaś rację.267Nie jesteś kobietą z moich marzeń.Nie byłbym w stanie wymarzyć sobiekogoś takiego jak ty, Claudio.Jesteś wyjątkowa.Nie mam słów, \eby cipowiedzieć, jaka jesteś cudowna.Spojrzała mu w oczy, szukając śladów ironii, czy choćby rozbawie-nia, ale nie znalazła ani jednego, ani drugiego.Po chwili widok całkiemprzesłoniły jej łzy wzruszenia.Zamrugała, a on pochylił się, zlizał słonekropelki z jej policzków i pocałował ją namiętnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]