[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DziÄ™ki, gaduÅ‚o, powiedziaÅ‚ do siebie Keith.A zÅ‚amanie prawa wcale nie jest oczywiste,wedÅ‚ug mojego prawnika.Może powinieneÅ› siÄ™ trochÄ™ przygotować, zanim wyskoczysz w prasie.Adwokat od spraw karnych z Houston powiedziaÅ‚: Może prawo zostaÅ‚o zÅ‚amane, ale kiedypatrzÄ™ na caÅ‚ość, myÅ›lÄ™, że ten facet to bohater.Bardzo chciaÅ‚bym go bronić przed Å‚awÄ…przysiÄ™gÅ‚ych.Aawa przysiÄ™gÅ‚ych? Elmo Laird miaÅ‚ nadziejÄ™, że bÄ™dzie szybkie, ciche poddanie siÄ™ karze itrzepniÄ™cie po Å‚apach.Przynajmniej tak to Keith zapamiÄ™taÅ‚.I żeby naÅ›wietlić rzecz zewszystkich stron, panna Keene pogadaÅ‚a z byÅ‚ym teksaÅ„skim prokuratorem.Zacytowano go: PrzestÄ™pstwo to przestÄ™pstwo, bez wzglÄ™du na okolicznoÅ›ci.Ja bym mu nie popuÅ›ciÅ‚.Fakt, żejest pastorem, nie ma znaczenia.PiÄ…ty artykuÅ‚ to dalszy ciÄ…g zaciekÅ‚ego dochodzenia, co siÄ™ dziaÅ‚o w urzÄ™dzie gubernatora,kiedy mijaÅ‚y godziny przed egzekucjÄ….Jak dotÄ…d zespół dziennikarzy nie zdoÅ‚aÅ‚ wykurzyć zgubernatorskiego biura nikogo, kto przyznaÅ‚by, że widziaÅ‚ wideo z Boyette em, który przyznajesiÄ™ do winy.Mejl zostaÅ‚ wysÅ‚any z kancelarii Flaka o trzeciej jedenaÅ›cie po poÅ‚udniu, a RobbieoczywiÅ›cie udostÄ™pniÅ‚ zapisy ze swojego serwera.UrzÄ…d gubernatora nie.Nic nie wypÅ‚ywaÅ‚o na wierzch.Bliscy doradcy gubernatora ikilkunastu niezbyt bliskich zwarli szeregi i nic nie powiedzieli.To siÄ™ pewnie zmieni.Kiedyrozpocznie siÄ™ Å›ledztwo i zacznÄ… latać wezwania do sÄ…du.Telefon zadzwoniÅ‚ o szóstej dwie rano.Rozmówca nieznany.Keith chwyciÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™,zanim dzwonek obudziÅ‚ DanÄ™ i chÅ‚opców.Mężczyzna z silnym akcentem, prawdopodobnieFrancuz, powiedziaÅ‚, że szuka pastora Keitha Schroedera.- A kim pan jest?- Antoine Didier z Le Monde , paryskiej gazety.ChciaÅ‚bym porozmawiać o sprawieDrumma.- Przepraszam, nie mam nic do powiedzenia.- Keith odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ i czekaÅ‚, aż telefonznowu siÄ™ odezwie.OdezwaÅ‚ siÄ™, Keith chwyciÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ i powiedziaÅ‚ szorstko:- %7Å‚adnych komentarzy, proszÄ™ pana.- I znów odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™.W domu byÅ‚y czterytelefony, przebiegÅ‚ i wcisnÄ…Å‚ we wszystkich nie przeszkadzać.W sypialni Dana wÅ‚aÅ›nie siÄ™budziÅ‚a do życia.- Kto dzwoni? - zapytaÅ‚a, przecierajÄ…c oczy.- Francuz.- Kto?- Wstawaj.To chyba bÄ™dzie dÅ‚ugi dzieÅ„.Lazarus Flint byÅ‚ pierwszym czarnym strażnikiem leÅ›nym we wschodnim Teksasie.Odponad trzydziestu lat nadzorowaÅ‚ Rush Point nad Red River, a przez ostatnich dziewięć lat razemz dwoma innymi pracownikami cierpliwie troszczyÅ‚ siÄ™ o Å›wiÄ™tÄ… ziemiÄ™, do której wyprawiaÅ‚a siÄ™rodzina i przyjaciele Nicole Yarber, by tam odprawiać czuwania.ObserwowaÅ‚ ich od lat.Pokazywali siÄ™ od czasu do czasu i siadali w miejscu niedaleko prowizorycznego krzyża.Siadali,pÅ‚akali, zapalali Å›wiece, co jakiÅ› czas patrzyli w dal, na rzekÄ™, jakby to rzeka jÄ… zabraÅ‚a.Jakby zcaÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… wiedzieli, że to jest miejsce jej ostatniego spoczynku.A raz do roku, w rocznicÄ™jej znikniÄ™cia, matka pielgrzymowaÅ‚a do Rush Point, zawsze w otoczeniu kamer, zawsze zpÅ‚aczem i caÅ‚ym tym zamieszaniem.Zapalali jeszcze wiÄ™cej Å›wiec, obstawiali krzyż kwiatami,przynosili pamiÄ…tki, nieudane malunki i tabliczki z przesÅ‚aniami.Zostawali, dopóki nie zrobiÅ‚osiÄ™ ciemno, i zawsze przed odejÅ›ciem modlili siÄ™ pod krzyżem.Lazarus byÅ‚ ze Slone i nigdy nie wierzyÅ‚ w winÄ™ Dontégo.Jeden z jego kuzynów zostaÅ‚zamkniÄ™ty za wÅ‚amanie, z którym nie miaÅ‚ nic wspólnego, i Lazarus jak wiÄ™kszość czarnych wSlone nie ufaÅ‚ policji.Dopadli nie tego czÅ‚owieka, powtarzaÅ‚, obserwujÄ…c z oddali praktykirodziny i przyjaciół Nicole.We wtorek rano, na dÅ‚ugo zanim ktokolwiek przybyÅ‚ pod krzyż, Lazarus zaparkowaÅ‚ pikapanieopodal Å›wiÄ™tego miejsca i powoli, metodycznie zaczÄ…Å‚ usuwać rupiecie.WyszarpnÄ…Å‚ krzyż zziemi - z biegiem lat zmieniÅ‚o siÄ™ kilka krzyży, każdy wiÄ™kszy od poprzedniego.PodniósÅ‚ zalanywoskiem blok granitu, na którym stawiali Å›wiece.Cztery zdjÄ™cia Nicole, dwa laminowane i dwaoprawione w szkÅ‚o.Bardzo Å‚adna dziewczyna, pomyÅ›laÅ‚ Lazarus, wrzucajÄ…c zdjÄ™cia na pikapa.Straszna Å›mierć, ale i Donté miaÅ‚ strasznÄ… Å›mierć.ZebraÅ‚ maleÅ„kie porcelanowe figurkicheerleaderek, gliniane tabliczki z przesÅ‚aniami, jakieÅ› przedmioty z brÄ…zu nieokreÅ›lonegoprzeznaczenia, zdumiewajÄ…ce olejne malowidÅ‚a na płótnie i bukiety zwiÄ™dÅ‚ych kwiatów.Kupa Å›mieci, jeÅ›li o niego chodzi.Co za marnotrawstwo, mówiÅ‚ do siebie, odjeżdżajÄ…c.Strata czasu, Å‚ez, uczuć, nienawiÅ›ci,nadziei, modlitw.Dziewczyna byÅ‚a ponad pięć godzin drogi stÄ…d, pochowana na wzgórzachMissouri przez kogoÅ› innego.Nigdy nie byÅ‚o jej w pobliżu Rush Point.Paul Koffee wszedÅ‚ do gabinetu sÄ™dziego Henry ego we wtorek kwadrans po dwunastej.Chociaż byÅ‚ czas lunchu, nigdzie w zasiÄ™gu wzroku żadnego jedzenia.SÄ™dzia Henry stanÄ…Å‚ zabiurkiem, Koffee usiadÅ‚ w gÅ‚Ä™bokim skórzanym fotelu, który dobrze znaÅ‚.Od piÄ…tkowego wieczoru Koffee nie wychodziÅ‚ ze swojego domku.W poniedziaÅ‚ek niezaszedÅ‚ do biura i pracownicy nie wiedzieli, gdzie jest.Dwa stawiennictwa przed sÄ…dem, przedsÄ™dziÄ… Henrym, zostaÅ‚y odÅ‚ożone.ByÅ‚ wychudzony, zmÄ™czony, blady, miaÅ‚ mocno podkrążoneoczy.GdzieÅ› siÄ™ ulotniÅ‚a jego zwykÅ‚a prokuratorska buta.- Co tam ostatnio u ciebie, Paul? - zapytaÅ‚ uprzejmie sÄ™dzia.- BywaÅ‚o lepiej.- O, na pewno.Czy razem ze swoimi ludzmi pracujesz nad teoriÄ…, że Drunrm i Boyette byliw zmowie?- TrochÄ™ siÄ™ tym zajmujemy - powiedziaÅ‚ Koffee.PatrzyÅ‚ przez okno, po lewej stronie.Trudno mu byÅ‚o patrzeć na sÄ™dziego, sÄ™dzia nie miaÅ‚ takich trudnoÅ›ci.- Może ci w tym pomogÄ™, Paul.I ty, i ja, a w tej chwili także caÅ‚a reszta Å›wiata, wiemydoskonale, że taka pożaÅ‚owania godna teoria to nic innego niż chora, nieudolna, rozpaczliwapróba ratowania twojej dupy.Paul, posÅ‚uchaj, twojej dupy nie da siÄ™ uratować.Nic ciÄ™ nie możeuratować.A jeÅ›li bÄ™dziesz w kółko powtarzaÅ‚ teoriÄ™ o dwóch oskarżonych, wyÅ›miejÄ… ciÄ™.Gorzej,to tylko powiÄ™kszy napiÄ™cie.Paul, to nie przejdzie.Zostaw to.Nie wnoÅ› niczego, bo jakwniesiesz, natychmiast to oddalÄ™.Zapomnij o tym, Paul.Zapomnij o wszystkim, co siÄ™ dzieje wtwoim biurze, i to natychmiast.- Mówisz, że mam zrezygnować?- Tak.Natychmiast.Twoja kariera skoÅ„czy siÄ™ kompromitujÄ…co, daruj to spbie, Paul.Dopóki nie zrezygnujesz, czarni nie zejdÄ… z ulic.- Załóżmy, że nie zechcÄ™ zrezygnować?- Nie mogÄ™ ciÄ™ zmusić, ale mogÄ™ sprawić, że bÄ™dziesz żaÅ‚owaÅ‚.Paul, jestem twoim sÄ™dziÄ…,decydujÄ™ o każdym wniosku, w każdej sprawie.PrzewodniczÄ™ w każdym procesie.Dopóki jesteÅ›prokuratorem okrÄ™gowym, twój urzÄ…d niczego ode mnie nie dostanie.Nawet nie skÅ‚adajwniosków.Nie proÅ› o proces, bo w tym tygodniu jestem zajÄ™ty.Nic, Paul, nic.Ty i twoi ludzienie bÄ™dziecie w stanie niczego zrobić.Koffee oddychaÅ‚ przez usta, marszczyÅ‚ brwi, patrzÄ…c na sÄ™dziego, próbowaÅ‚ przetrawić to, cousÅ‚yszaÅ‚.- To bezlitosne, sÄ™dzio.- Skoro tego trzeba, żeby przegnać ciÄ™ z urzÄ™du.- MogÄ™ zÅ‚ożyć skargÄ™.SÄ™dzia Henry siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚.- Mam osiemdziesiÄ…t jeden lat, idÄ™ na emeryturÄ™.Jest mi wszystko jedno.Koffee powoli wstaÅ‚, podszedÅ‚ do okna.MówiÅ‚, stojÄ…c tyÅ‚em do sÄ™dziego. - Szczerze mówiÄ…c, Eliasie, mnie też jest wszystko jedno.ChcÄ™ siÄ™ tylko stÄ…d wydostać, daćsobie chwilÄ™ wytchnienia, uciec.Mam dopiero pięćdziesiÄ…t sześć lat, wciąż jestem na tyle mÅ‚ody,żeby robić coÅ› innego.- DÅ‚uga przerwa, Koffee palcem potarÅ‚ szybÄ™.- Boże, nie mogÄ™ w touwierzyć.Jak do tego doszÅ‚o?- Wszyscy bywamy nieostrożni.ZÅ‚a praca policji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]