[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kiedy tylko ma możliwość, ucieka z jachtu.Rose spojrzała na postawione przed nią danie i uśmiech zamarł jej na wargach. Kraby błotne pospieszył z wyjaśnieniem Ryan. W tych okolicach są prawdziwymprzysmakiem.Zrobiłem je w sosie chili, mam nadzieję, że lubisz.że lubi pani pikantne potrawy.Rose wpatrywała się w talerz i czuła, jak wraca do niej świat, o którym na chwilęzapomniała.Wzięła do ust kęs wspaniałego mięsa, ale odniosła wrażenie, że zaraz się udławi.Kraby błotne.Kraby w sosie chili były ulubionym daniem dziadka i dzień przed jegośmiercią Rose obiecała mu je na kolację.Skorupiaki, które kupiła, nadal leżały w lodówce.Ryan przypatrywał się jej uważnie. Nie lubi pani krabów? Nie, lubię, lubię odrzekła Rose i poczuła, że nie potrafi powstrzymać łez tylko dzisiaj.dzisiaj jakoś nie mogę.Gwałtownie odsunęła krzesło i wstała od stołu. Bardzo przepraszam szepnęła łamiącym się głosem. Naprawdę przepraszam, doktorze Connell.Był pan dla mnie bardzo miły, ale.Alepowinnam już sobie iść.We wzroku Ryana widać było nieme pytanie, ona tymczasem nie potrafiła opędzić się odsmutnych myśli.Jak mogła pozwolić sobie na chwilę radości? Jak mogła zapomnieć o dziadku?Zrobiła chwiejny krok w kierunku drzwi, ale powstrzymała ją dłoń Ryana. Coś nie jest w porządku powiedział z pretensją w głosie chociaż nie wiem co.Możejednak usłyszałbym od pani jakieś wyjaśnienie? Rose pokręciła głową. Przepraszam, ale nie mogę.Dobrze wiedziała, że gdyby zaczęła teraz opowiadać o dziadku, załamałaby się zupełnie iostatecznie rozpłakałaby się w ramionach Ryana, czego strasznie w tej chwili pragnęła.Na tojednak nie pozwalała jej duma. Powiedzmy, że mam alergię na kraby wyjąkała z trudem. Albo że na ich widokodzyskuję zdrowy rozsądek. Delikatnie odsunęła rękę Ryana. Dziękuję za kąpiel i za kolację.I za Cathy.Dobranoc.Spoglądał na nią zamyślony, a potem skrzywił usta. Pomyślała pani, że musi być lojalna wobec swojego chłopaka, prawda?Po raz nie wiadomo który Rose poczuła rumieńce na policzkach. Prawda bąknęła.Tak będzie lepiej.Niechże da sobie z nią spokój, a ona będzie mogłanareszcie opuścić jacht. Z moim chłopakiem jemy zawsze kraby, zanim zaczniemy się kochać.To taki stary zwyczaj w Kora Bay.Jeśli jednak myślała, że uda jej się w ten sposób zrazić Ryana, to się myliła.Zagrodził jejdrogę i chwycił mocno za rękę. Mówiłem już, że nie zalecam się do pani.Zaprosiłem panią na kolację, bo żal mi byłopatrzeć, jak. Nie chcę żadnego współczucia i nie chcę pańskich krabów powiedziała ze złością. Bo co, nie może ich pani spróbować, żeby zaraz potem nie mieć ochoty na miłość? O co tuchodzi? Oczywiście, że mogę. zaczęła Rose, ale natychmiast zorientowała się, że nie powinnadalej rozwijać tej kwestii. Dobranoc, doktorze Connell. Chwileczkę. Rose na próżno usiłowała oswobodzić rękę ze stalowego uścisku. Tak czyowak, spróbowała już pani kraba, a ja nie chciałbym łamać prastarych obyczajów Kora Bay,Taką już mam zasadę, żeby, jeśli jest to możliwe, nie łamać tradycji.Znienacka nachylił się i.Dotknięcie jego warg podziałało na Rose jak czarodziejskaróżdżka.Jej ciało znieruchomiało, a usta rozchyliły się.Nie rozumiała, co się z nią dzieje.Tymczasem w miejsce paraliżu pojawił się płomień.Pocałunek domagał się odpowiedzi, doktórej była gotowa, ożywiał jej wargi, serce, ożywiał ją całą.Powinna walczyć, powinnauciekać.ale nie potrafiła.Całe ciało przepełniło ciepło, które sprawiło, że nogi odmówiły jejposłuszeństwa, a wola okazała się bezsilna.To przydarza się komuś innemu.To ktoś inny jest całowany.To ktoś inny wsunął palce wrude, lekko spłowiałe od słońca włosy.Ktoś inny odpowiadał na dotknięcie warg, ktoś innyjęknął cicho, ktoś inny tulił się do ciała mężczyzny, czyjeś inne uda zaczęły się rozchylać.Każdy pocałunek kiedyś się jednak kończy, więc gdy Ryan odchylił głowę do tyłu i spojrzałna nią ciepło, tamta inna osoba zniknęła, a jej miejsce zajęła Rose, przed chwilą bliskazapomnienia, a teraz zawstydzona.Z twarzą pełną cierpienia i oczami pełnymi łez wyrwała się szlochając z objęć Ryana iwybiegła na pokład.ROZDZIAA PITYNastępnego ranka Rose długo nie wstawała z łóżka.Pod wpływem przeżyć ostatnich dwóchdni czuła się bardziej znużona niż kiedykolwiek w życiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]