[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amy serce zaczęło mocniej bić.To takie miłe, że zajął się starsząpanią, odizolowaną od reszty gości przez pogłębiającą się głuchotą.Długie stoły, przykryte białymi obrusami, pozastawiano napojami ijedzeniem.Lokaje w liberii krążyli z szampanem między gośćmi.Kobietyw jasnych, wiosennych sukniach i przystojni dżentelmeni spacerowalialejkami, podziwiając kwiaty, które tak niedawno przesadzono z oranżerii.Jedynie gdzieniegdzie dostrzegało się poszarpane pnie - niemychświadków gwałtownego sztormu.Amy niemal zaparło dech z zachwytu na286RS widok tej przepięknej sceny.Kiedy zdążyła tak pokochać to miejsce?Po chwili powróciła wzrokiem do Jeremyna.Kiedy zdążyła tak pokochać jego? To nie miejsce, lecz mężczyzna,który do niego należał.Dobry Boże, Kenley i Howard mieli rację.Byłazakochana po uszy w Jeremynie, lordzie Northcliff.Czy on.czy on też ją kochał?- Księżniczko Pogardo, czy zna pani tu wszystkich? - zapytałKenley.Oderwała oczy od Jeremyna i spojrzała na Kenleya nieobecnymwzrokiem.- Słucham?- Czy zna pani wszystkich gości? - powtórzył.Ogarnęła wzrokiemzebranych.- Większość z nich została mi już przedstawiona.Nic ją jednak nie obchodzili żadni goście.Obchodził ją jedynieJeremyn.Czy ją kochał? Czasem wydawało się jej, że tak.Kochał jejciało, co do tego nie miała wątpliwości.Poza tym zachowywał się, jakbybyła mu droga.Wierzył w każde jej słowo, bez względu na absurdalnośćopowiadanych przez nią historii.A musiała przyznać, że jej opowieści,choć prawdziwe, były co najmniej nietypowe.Ale czy to oznaczało, że ją kochał? Nie miała pojęcia.Jej problempolegał na tym, że nie wiedziała, jak rozpoznać miłość.Znała miłość sio-strzaną, ojcowską, ale nie taką, jak ta.Miłość, która uderzała w jej serceniczym sztorm o skały.- Pamięta pani, jak się nazywają? - zapytał lord Howland.287RS - %7łe co, proszę? - Czemu Howland wyrywał ją z zadumy?- Czy pamięta pani, jak nazywają się goście? - powtórzył wolno icierpliwie.- Oczywiście.Zapamiętywanie nazwisk to sztuka, którą musiopanować każda księżniczka.- Amy doskonaliła ją w czasie tułaczki,kiedy to zapamiętanie czyjegoś nazwiska mogło zaważyć na tym, czydostała ciepły posiłek, czy raczej miotłą po plecach.Oczy Kenleya zaiskrzyły z podniecenia.- A więc naprawdę jest pani księżniczką?- Jestem tak samo księżniczką, jak obwozną handlarką.Uśmiechnęła się na widok jego zawiedzionej miny.Gdyby tylko znałprawdę!Amy nie miała czasu na dalszą analizę swoich uczuć do Jeremyna.Rozpoczęło się przedstawienie.Pózniej jednak, gdy dramat dobiegniekońca, a zło zostanie pokonane, porozmawia z Jeremy-nem.Powie muprosto w oczy, że go kocha.Potem zapyta go wprost, co on do niej czuje iprzytuli go, czekając na odpowiedz, a potem.- Northcliff chciał, żebyśmy przedstawili panią wszystkim -powiedział Kenley poirytowany.- Jak mamy spełnić jego prośbę, skoro wogóle nie zwraca pani na nas uwagi?Odpędziła od siebie przyjemne wizje przyszłości i skupiła się nastojącym przed nią zadaniu.- Nie znam tych dwóch panów, którzy stoją z boku.O tam, przy stolez misą ponczu.Lord Howland zmrużywszy oczy, spojrzał pod słońce, na dwóchstarszych jegomości o nienagannym stroju i poważnych twarzach.288RS - Nie widzę z tej odległości.Cholerny wzrok.Kenley?- Nigdy bym się nie spodziewał, że zobaczę ich poza Londynem! Topan Irving Livingstone i Oscar Ingram, hrabia Stoke - poinformowałKenley.- Naprawdę? Ciekawe, co ich tu sprowadza.- Zwróciwszy się do Amy, lord Howland wyjaśnił:- To bliscy przyjaciele ojca Jeremyna.Za życia starego markizachyba często tu przyjeżdżali, ale od jego śmierci prawie wcale nieopuszczali stolicy.Aż dziw, że Northcliff w ogóle ich zaprosił.- Nie wydaje mi się, żeby ich zaprosił.- Właściwie to Amy byłapewna, że Jeremyn tego nie zrobił, ponieważ wielokrotnie studiowała listęgości, by zaznajomić się z nazwiskami.Livingstone'a i Ingrama na niej niebyło.- A spójrzcie na tamtego dżentelmena - zapiszczał Kenley.-Wygląda na groznego, silnego mężczyznę.I jaki jest przy tym przystojny!Zupełnie nie przypomina bywalców salonów.- Gdzie? - zapytała Amy.- Tam, przy pniu tego wielkiego drzewa.Zauważyła go od razu.Obserwował ją.Oczywiście, większość zgromadzonych na nią spoglądała.Była przecież narzeczoną Jeremyna.Mężczyzna był przystojny, wyglądał na groznego i silnego iwpatrywał się w nią, poddając surowej ocenie.A kiedy wyrobił sobiezdanie, skinął głową w jej stronę, jakby posyłał jej jakąś wiadomość.Ona nie rozumiała jednak, czego dotyczyła ani dlaczego uważał, żew ogóle ma prawo ją posyłać.- Cóż! - rzekł Kenley z żalem w głosie.- Chyba właśnie zdobyła pani289RS kolejne męskie serce.Zna go pani?- Nie - odparła.Nie mogła wszelako oderwać od niego wzroku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire