[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuję się dobrze.Mam nową pracę i świetnąwspółlokatorkę.Twój[cofnij]Mam nową pracę i niewiarygodnie komfortowe warunki.Poza tym nic szczególnego.Ostatnio nie zajmowałem się pisaniem, ale to nic; od dawna nie czułem się tak skoncentrowany.To nie złośliwość z mojej strony, więc nie zrozum tego, proszę, w taki sposób.Podjęłaś słusznądecyzję  dobrą dla nas obojga.Szkoda że do tego doszło; szkoda że nie było innego sposobu.Ale znasz mnie.Usiłuję traktować takie sprawy filozoficznie.(Cha, cha).Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze będę myślał o Tobie z wielką miłością[cofnij]czułością[cofnij]serdecznością i że jest mi przykro, że nie mogłem być tym, kogo potrzebujesz.Taki ktośna pewno istnieje, a dzień, w którym go odnajdziesz, będzie dla niego najszczęśliwszy.JosephKiedy byłem w połowie drogi do domu, oczekiwane katharsis jeszcze nie nadeszło.Zamiast tego poczułem się jak zbir wdzierający się siłą do jej skrzynki odbiorczej.Odwróciłemsię i powędrowałem z powrotem do kiosku internetowego, mając zamiar napisać nowąwiadomość, opatrzoną nagłówkiem PRZECZYTAJ NAJPIERW i mówiącą, że poprzednią należyzignorować.Za pózno.cześćpróbowałam się z tobą skontaktować.proszę zadzwoń jeśli możesz.chciałabym z tobąporozmawiać.y 11Przekonanie Yasminy, by spotkała się ze mną osobiście, wymagało intensywnychnegocjacji; chciała ograniczyć się tylko do rozmowy telefonicznej.Nie mając innego wyboru,zagrałem ostatnią kartą: swoimi urodzinami.Spotkanie przy filiżance kawy: czy to zbyt wiele?Podbiłem stawkę, proponując często odwiedzane kiedyś przez nas miejsce: położoną na NorthEndzie kawiarnię, w której parzono espresso w urządzeniu wielkości czołgu Sherman.Wiedziałem, że ustąpi.Jej chęć utrzymania mnie na odległość ramienia nigdy nie wygrywałaz jej miłością do wymyślnych gorących napojów.Przybywszy na miejsce, stwierdziliśmy, że kawiarnia jest zamknięta.Próbowałem niepoczytać tego za znak.Yasmina wydała krótki okrzyk rozpaczy. Kiedy to się stało?  zapytała. Byłam tu dwa tygodnie temu.W oknie widniała kartka z datą 23 marca.Nasi drodzy klienci! Dziękujemy Wam za dwadzieścia cudownych lat.Ze smutkiemzawiadamiamy, że Ettore odszedł po długiej walce z rakiem.Ta kawiarnia była Jego całymżyciem, a on kochał każdego, kto tu wstępował.Zawsze będzie nam Go bardzo brakowało.Wzdrygnąłem się, zdawszy sobie sprawę, że Ettore (którego nazwiska nigdy niepoznałem) otworzył swą kawiarnię w tym samym mniej więcej czasie, kiedy mój brat wjechałsamochodem do rzeki i utonął.Przeszliśmy pod drogą szybkiego ruchu i zajrzeliśmy do Starbucksa w pobliżu FaneuilHall.Yasmina próbowała zapłacić, lecz powstrzymałem ją. Podaruj mi szacunek dla samego siebie.Uśmiechnęła się krzywo i ugryzła w język. Wydzwaniałam do ciebie od tygodni  powiedziała, kiedy usiedliśmy. Ale cały czassłyszałam tylko sygnał. To już nie jest mój numer. Zmieniłeś na inny? Nie mam telefonu. Dlaczego nie masz? Zlikwidowałaś go. Nie dostałeś nowego? Nie. To nie było& To znaczy, czekałam przez jeden okres rozliczeniowy.Sądziłam, żezachowasz numer, kiedy dostaniesz nowy telefon. Nie dostałem. Och, więc& Cóż, jest mi przykro. Wszystko w porządku. A ja byłam wściekła. Wiem. Ale powinnam była najpierw ci powiedzieć. Nie przejmuj się tym.Brak telefonu właściwie wyzwala.Zdziwiłabyś się, jak bardzo. Na pewno. Przerwała. Więc co się właściwie stało? Nic szczególnego.Chciałem do ciebie napisać i napisałem. No i? Nie zdawałem sobie sprawy, że mamy moratorium na maile  powiedziałem. Nie wściekaj się.  Nie jestem wściekły.Po prostu nie sądzę, by to, że wysłałem ci wiadomość, stanowiłojakiś wielki problem. Bo to żaden problem. Więc dlaczego zaczynasz się denerwować? Nie jestem zdenerwowana.Proszę, Josephie.Ja, posłuchaj, nie jesteśmy już razem i& Wiem.Dobrze zdaję sobie z tego sprawę.Dzięki za przypomnienie. Proszę, czy nie mógłbyś przestać?Nie odpowiedziałem. Cieszę się, że ci się dobrze wiedzie.Właśnie to chcę słyszeć.Opowiedz mi o swojejpracy.Pomyślałem przez chwilę. To coś w rodzaju towarzystwa badawczego. Coś jak& Think tank? Możesz to tak nazwać. Wspaniale  rzekła. To idealne dla ciebie.Czy nie tak zawsze mówiłam? A nowemieszkanie? Myślałam, że mieszkasz z Drew. Mieszkałem.Krótko.Ale już nie mieszkam.Posłuchaj.Cała ta towarzyska rozmowa zaczęła zbijać mnie z tropu. Nie bardzo wiem, jak to powiedzieć. Zaczekaj  powiedziała. Zaczekaj. Pozwól, że& Chwileczkę.Wiem, co chcesz powiedzieć. Nie wiesz& Wiem. To twoja rodzina? O to chodziło? Bo jeśli wtedy był to problem, to& To nie był problem.Nigdy. A tak dla mojego własnego oświecenia& Proszę, przestań  odrzekła. Nie możemy tu o tym rozmawiać. Zatem gdzie możemy? Nigdzie.Nie możemy nigdzie i nigdy. Próbuję się dowiedzieć. Tu nie ma czego się dowiadywać. Zawsze można się czegoś dowiedzieć  powiedziałem. To nie jest poza mną, Mino,potrafię& Proszę, nie nazywaj mnie tak  odparła.Zapytałem dotknięty: Dlaczego nie? Ponieważ proszę, żebyś tego nie robił. Ale dlaczego? Bardzo proszę, czy mógłbyś nie podnosić głosu?Ludzie zaczęli spoglądać na nas znad swojej latte. Przejdzmy się  powiedziałem.Pokręciła głową. Dlaczego nie? To neutralny teren. Nie ufasz mi? Ależ ufam&  Więc chodzmy. Chcesz się kłócić czy porozmawiać? Ale my nie rozmawiamy  powiedziałem. Nie pozwalasz mi. Josephie. Schowała twarz w dłoniach. Sam się nakręcasz. Ja tylko& Proszę  odrzekła, podnosząc wzrok. Pozwól mi mówić.Przez chwilę myślałem, że się rozpłacze.Widziałem to już dostatecznie wiele razy, bywiedzieć.Jej twarz przybiera zielonkawy odcień, jakby robiło jej się niedobrze.Powstrzymuję sięod wyciągnięcia do niej ręki.Jeszcze raz przetarła oczy, lecz tym razem, kiedy podniosła twarz,wyglądała na doskonale opanowaną. Zaręczyłam się  powiedziała.Jedna z naszych sąsiadek  dziewczyna w czarnych plastikowych okularach  zaczęła sięna nas otwarcie gapić.Cóż za rozrywka! Lepsza niż One Life to Live! Kiedy popatrzyłem na niąwilkiem, powróciła do swej Aphry Behn.Yasmina wypiła tymczasem kilka szybkich łyczków,rzucając szybko nerwowe spojrzenia. Minęło pięć miesięcy  powiedziałem. Sześć. Niecałe.Pięć i pół. Więc? Więc to& To niedorzeczne. Przestań. Tak.To zupełnie niedorzeczne. Masz prawo do własnej opinii. Kim on jest? Ma na imię Pete  powiedziała  i ten  on jest moim narzeczonym, zatem jeślipozwolisz& Pete? Tak. To jego prawdziwe imię? Oczywiście, prawdziwe  odrzekła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire