[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chce, żebym miał na ciebie oko.Będę mu opowiadał, co robisz podczas zajęć.Czyżby lord Ido coś podejrzewał?- Dlaczego?Wzruszył ramionami.- Mówi mi tylko, co mam robić.Nie mówi dlaczego.- Ogarnął spojrzeniem dziedziniec.Lekkidreszcz przeszedł mu po plecach.- On ma taki.sposób, że co powie, to robię.- Dziwna chmuragniewu na moment przesłoniła mu oczy.- Nie jestem jego niewolnikiem! Pewnie myśli, że brak misiły i odwagi, żeby się mu sprzeciwić, ale ja mu jeszcze pokażę.Ten jego bunt był mi na rękę.Powiedz mi, widziałeś może u niego czerwony foliał z czarnymi perłami na oprawie? Pokręciłgłową.- Zabronił mi wchodzić do biblioteki.Zamyka ją na klucz i nikt się do niej nie zbliża.A co?- Nic, pomyślałem tylko, że on go ma.- Ruszyliśmy przed siebie.Skoro lord Ido zamykał naklucz bibliotekę, to kryło się w niej coś ważnego.Wyjechał na kilka dni.- Do smoczej cholery! - Dillon przyśpieszył kroku.- Mistrz Tellon już nas szuka!W drzwiach budynku szkolnego stał wysoki mężczyzna w obszernej tunice i patrzył, jak sięzbliżamy.Starałam się iść szybciej, lecz potłuczone żebra i biodro ostro się temu sprzeciwiały.Gdywspinałam się po nielicznych stopniach na niską werandę, badawczy wzrok mistrza Tellonadodatkowo krępował moje ruchy.- Masz w sobie za dużo księżycowej energii.- Odsunął się na bok, żebym mogła przejść dootwartych drzwi.Struchlałam, wstrząśnięta tak głęboką przenikliwością.- Ale cóż, jesteś księżycowym cieniem.- Pokiwał głową.Rysy twarzy Dillona ściągnęły się gniewnie.-Jak śmiesz tak mówić o wyrzeczeniu lorda Eona?Tellon popatrzył na niego z góry.-W tobie zaś siedzi za dużo słońca - stwierdził spokojnie.Dillon cofnął się o krok.Przerażony własną gburowatością, pohamował się w złości.Panicznystrach chwycił mnie za gardło.Mistrz ostrzegał mnie przed bystrym okiem Tellona.Na każdymkroku będę musiała powoływać się na swój status cienia i mieć nadzieję, że uśpię jego czujny zmysłobserwacji.Tellon ukłonił się płynnym, swobodnym ruchem.- Wybacz, lordzie Eonie, nie chciałem ci okazać braku szacunku.Ani tobie, uczniu.Jestemstarym człowiekiem i często mówię to, co myślę.- Nie obraziłeś mnie, mistrzu Tellonie - powiedziałam szybko.- Rzeczywiście jestemksiężycowym cieniem.Nie widzę nic złego w tym stwierdzeniu prawdy Zresztą to ja muszęprzeprosić za swoje spóznienie.Zrzuciłam pantofle i, żeby położyć kres tej rozmowie, przeszłam przez podwyższony próg.Wobszernym wnętrzu wszędzie lśnił parkiet, w wielu miejscach poznaczony rysami i wgnieceniami.Przez umieszczone wysoko okienka wpadały jasne promienie słońca.Mistrz Tellon zamknął ciężkie drzwi i kazał nam podejść na środek sali.- Siadajcie - powiedział.- Najpierw porozmawiamy, pózniej rozpoczniemy naukę układu.Dillon usiadł na twardej podłodze.Siadając koło niego, przyjrzałam się jego niedbałej pozie izaraz ją skopiowałam.Wydawało mi się, że po czterech latach wnikliwego badania swoich za-chowań przestałam poruszać się w dziewczęcy sposób, z gracją i skromnością.Teraz jednak opadłymnie wątpliwości, a nie mogłam dopuścić, żeby w głowie Tellona zrodziły się kolejne podejrzenia.Kucnął naprzeciwko nas zwinnie i sprężyście.Tellon był psim lordem Smocze Oko w cyklupoprzedzającym cykl mojego mistrza, a jednak mimo podeszłego wieku poruszał się z większąswobodą niż Dillon.Wyłysiał na szczycie głowy, lecz gruby warkocz, zwisający do pasa, miał wsobie tyle samo włosów czarnych, co srebrnych.- Nie utożsamiam się z nauczycielami, którzy chcieliby, żeby uczeń siedział jak głaz i słuchał-oświadczył.- Możecie zadawać pytania.Po prawdzie, to nawet nalegam.Dillon ukradkiem spojrzał mi w oczy.Nasi mistrzowie nie pochwalali zadawania pytań.- Obaj zostaliście powołani do zjednoczenia z energetycznym smokiem.- Pogratulował namuśmiechem.-Jednakże będzie to dla was długa i żmudna droga, nim nauczycie się kontrolowaćmoc, którą macie na każde swoje skinienie.Co się zaś tyczy ciebie, lordzie Eonie.Skamieniałam, gdy pochylił się w moją stronę.Czyżby już odgadł, że nie umiem wezwać smoka?- Twoja wędrówka będzie jeszcze trudniejsza, ponieważ brakuje ci przewodnika, lustrzanegolorda Smocze Oko.Pochyliłam głowę, żeby ukryć ulgę.-Wiem, mistrzu.Poklepał mnie po ręce.Nie przejmuj się, nie jesteś sam.- Wyprostował się.- Przyszliście tu po to, żeby nauczyć sięhartunku, czyli starożytnej metody regulowania przepływu hua.Dzięki temu spowolnicie upływenergii, nieunikniony podczas spotkań ze smokiem.- Głośno klasnął i potarł z werwą dłonie.- Nodobrze, wszyscy wiemy, ile pogłosek krąży o smokach i ich mocy.Pora oddzielić plewy od ziarna.-Wskazał palcem Dillona.- Co byś chciał wiedzieć?Chłopak zamrugał oczami, zapytany tak niespodziewanie.- Czy to prawda, że lord Smocze Oko oddaje smokowi swoje hua - odezwał się w końcu.Tellon pokiwał głową.- Tak.Lord Smocze Oko wykorzystuje swoje siły witalne do kontroli nad podstawową smocząenergią, przy czym część z nich przekazuje smokowi.Na szczęście hartunek ogranicza odpływ huai wzmacnia jego przepływ.- Wskazał na mnie.- Twoja kolej.Przypomniała mi się tamta chwila, kiedy Szczurzy Smok dopadł mnie w łazience i cisnął mną ościanę.Przewaliła się przeze mnie ognista kula energii.- Czy smok zawsze pozbawia Jma?.- zapytałam z wahaniem.- Nie mógłby jej dawać?Mistrz pokręcił głową.- Nie.Z wyjątkiem chwili zjednoczenia, rzecz jasna.Wstrząsnęła mną ta odpowiedz.Czyżby to znaczyło, że Szczurzy Smok się ze mną zjednoczył?Przecież to niemożliwe.Tellon dzgnął palcem powietrze.- Następne pytanie.Dillon pochylił się do przodu.- Mistrzu, czy to prawda, że można zabić człowieka poprzez przerwanie strumieni jego bua?- Można - odparł spokojnie Tellon.Dillonowi oczy się zaświeciły.- Nauczymy się kiedyś, jak to robić?-Nie.Dillon odchylił się, rozczarowany.Patrząc na maleńkie drewniane klepki podłogi,zastanawiałam się nad następnym pytaniem.Było ryzykowne i należało uważać na słowa.- Słyszałem, że lord Smocze Oko może się posłużyć mocą innego smoka.Tellon uśmiechnął się.-Ta pogłoska powtarza się, co roku.To nieprawda: jeden smok, jeden lord Smocze Oko.-Gestem ręki kazał nam się zbliżyć i dodał ciszej: - Jest pewna legenda, która mówi o ujarzmieniumocy wszystkich smoków.Jeżeli któryś lord Smocze Oko zabije pozostałych lordów i ich uczniów,podobno przepłynie przez niego energia dwunastu smoków, da mu boską moc.i rozerwie go nasztuki.Dillon westchnął.- Naprawdę?Tellon roześmiał się i poklepał go po głowie.- Na twoim miejscu nie zabierałbym się jeszcze do mordowania kolegów.To tylko opowieść,mająca napędzić strachu młodym uczniom.Dillon wyszczerzył zęby.Pod wpływem wesołego usposobienia mistrza wyraznie się rozpogodził
[ Pobierz całość w formacie PDF ]