[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NieokreÅ›lasz pory i nie wybierasz tego, co dostajesz.- Mówisz tak, jakbym nie umiaÅ‚a pracować w zespole,jakbym nie rozumiaÅ‚a partnerstwa.Mój biznes.- Wiem, że na to, co masz, pracujesz bardzo ciężko -przerwaÅ‚ jej - oraz że tak samo postÄ™pujesz w życiu osobi-stym.Niczego nie oczekujesz za darmo.Ale życie niemusi być samÄ… ciężkÄ… pracÄ….Nie musisz aż tak siÄ™ trudzić,by zasÅ‚ugiwać na nagrodÄ™.Po dÅ‚uższej chwili westchnęła i popatrzyÅ‚a na niego.-I uważasz, że te rzeczy - wskazaÅ‚a stertÄ™ jedwabiu ipÄ™dzelek - zmieniÄ… coÅ› miÄ™dzy nami? W łóżku i pozanim?58SR- Mam nadziejÄ™.Tu zaczÄ™liÅ›my.Tu jest nam z sobÄ…dobrze, najlepiej siÄ™ poznajemy.Można osiÄ…gnąć jeszczewiÄ™kszÄ… intymność.W łóżku.i poza nim.ChcÄ™ tego,chcÄ™ siÄ™ dowiedzieć, czy to potrafimy.Na jej odpowiedz czekaÅ‚ caÅ‚Ä… wieczność.- MówiÄ…c uczciwie.też o tym myÅ›laÅ‚am - odezwaÅ‚asiÄ™ w koÅ„cu ledwie sÅ‚yszalnym szeptem.- WiÄ™c mi zaufaj, Samanto.JeÅ›li nie bÄ™dziemy umieliwzajemnie sobie dawać i brać w łóżku czy podczas bez-troskiego pikniku, to nie wierzÄ™, by byÅ‚o to możliwe wsprawach poważnych i trudnych.- Sama nie wiem.DÅ‚użej już nie umiaÅ‚ utrzymywać dystansu.PochyliÅ‚siÄ™ nad niÄ…, jedna rÄ™ka tuż przy jej kostce, w drugiej trzy-maÅ‚ pÄ™dzelek.- Wystarczy spróbować.Nadal widziaÅ‚ w jej oczach lÄ™k i pragnienie.On byÅ‚zdecydowany.ale jeÅ›li Samanta nie byÅ‚a gotowa? MusijÄ… przekonać.ZaczÄ…Å‚ gÅ‚askać pÄ™dzelkiem koniuszki pal-ców u jej stóp.Westchnęła i zamknęła oczy- Marsh.WodziÅ‚ pÄ™dzlem po palcach i wierzchu stopy.- Patrz na mnie.OtworzyÅ‚a oczy.- yle sobie radzÄ™ z porażkami - powiedziaÅ‚a, próbujÄ…czdobyć siÄ™ na uÅ›miech.- WiÄ™c nie przegrywaj - rzuciÅ‚ ostro.Ledwie siÄ™ kon-59SRtrolujÄ…c, oparÅ‚ rÄ™ce po obu bokach Samanty, ale jej nie do-tknÄ…Å‚.PragnÄ…Å‚, pożądaÅ‚.Co mu strzeliÅ‚o do gÅ‚owy, by ry-zykować utratÄ™ tego, co już zdobyÅ‚?- Moja matka.Ona mnie wychowaÅ‚a, od niej uczyÅ‚amsiÄ™ Å›wiata - zaczęła niepewnie.- Jej życie potoczyÅ‚oby siÄ™inaczej, gdyby nie zaufaÅ‚a pewnemu mężczyznie.Po pro-stu nas zostawiÅ‚.UfaÅ‚am jej, lecz też mnie zostawiÅ‚a.Nieponosi za to żadnej winy.zginęła w wypadku.ale nicprzez to nie jest Å‚atwiejsze.Uwierz mi, chciaÅ‚abym byćzdolna do bezwarunkowej miÅ‚oÅ›ci, lecz jedynÄ… osobÄ…, doktórej mam caÅ‚kowite zaufanie, jestem ja.- ByÅ‚a przeraz-liwie smutna, może nawet wystraszona bolesnÄ… prawdÄ….-Intymność i zaufanie.swoista kapitulacja, bo o tym prze-cież mówisz.Nie wiem, jak to siÄ™ robi.- Czy nie jestem wart ryzyka? - spytaÅ‚ nazbyt gwaÅ‚-townie, ale nie potrafiÅ‚ siÄ™ opanować.- Zaciekle walczyszo wszystko, co ma dla ciebie znaczenie, wiÄ™c walcz omnie.Walcz o to, co możesz sobie dać.Wiem, że zle zno-sisz porażki, wiÄ™c.nie przegrywaj.- OdsunÄ…Å‚ siÄ™, wie-dzÄ…c, że jeÅ›li teraz tego nie zrobi, nigdy nie odzyska kon-troli, a wtedy wszystko pójdzie na marne.- Nie przegrajmnie, Samanto.60SRROZDZIAA ÓSMYKiedy siÄ™ odsunÄ…Å‚, wpadÅ‚a w panikÄ™.Nie miaÅ‚a pojÄ™ciao gÅ‚Ä™bi jego uczuć.To nie byÅ‚o fair, że tylko on dawaÅ‚ zsiebie wszystko.RyzykowaÅ‚ serce.OfiarowaÅ‚ jej skarb takcenny, że musiaÅ‚a go zatrzymać.Rozpaczliwie.Na zaw-sze.ByÅ‚ tak bardzo zaangażowany, że podjÄ…Å‚ tÄ™ rozgrywkÄ™.I tak czujny, że wiedziaÅ‚, jak przeÅ‚amać ostatniÄ… barierÄ™.skÅ‚onić jÄ…, by otworzyÅ‚a siÄ™ dla niego z wÅ‚asnej woli.Mia-Å‚a wielkie szczęście, że tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o, zarazem jed-nak nigdy nie czuÅ‚a siÄ™ tak niegodna daru, jaki otrzymaÅ‚a.OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i z ulgÄ… stwierdziÅ‚a, że nadal siedziaÅ‚przy niej wpatrzony pÅ‚omiennym wzrokiem, jakby czekaÅ‚,by daÅ‚a mu to, co sam zÅ‚ożyÅ‚ u jej stóp.DowiódÅ‚, że potrafi dawać.i brać.MiaÅ‚ prawo ocze-kiwać tego samego.Nie szanowaÅ‚aby go.nie mogÅ‚abygo pokochać, gdyby nie ceniÅ‚ siÄ™ tak wysoko.61SR- ChcÄ™.- Nawet ta pierwsza maÅ‚a kapitulacja nie byÅ‚adla niej Å‚atwa.Jak, do diabÅ‚a, zamierza poradzić sobie znastÄ™pnymi?- Czego chcesz, Samanto?- Ciebie.- ZaszlochaÅ‚a, gdy cieÅ„ przemknÄ…Å‚ przez je-go twarz.- BojÄ™ siÄ™, że nie bÄ™dÄ™ w stanie tego zrobić.Daćci tego, czego po mnie oczekujesz.Uczucia widoczne w jego oczach prawie jÄ… zaÅ‚amaÅ‚y.ByÅ‚ smutny, zrozpaczony.- Zaufaj mi - bÅ‚agaÅ‚.- ZaopiekujÄ™ siÄ™ tobÄ….Nigdy ciÄ™nie skrzywdzÄ™.Nigdy ciÄ™ nie opuszczÄ™.- WyciÄ…gnÄ…Å‚do niej rÄ™kÄ™, ale zaraz jÄ… cofnÄ…Å‚.OdczuÅ‚a to tak dotkliwie, jakby jÄ… porzuciÅ‚.Co by by-Å‚o, gdyby naprawdÄ™ jÄ… porzucili PorażajÄ…ce.%7Å‚eby dostać.musiaÅ‚a dać.- Zaufaj i bÄ…dz moja.CaÅ‚a moja.- PokazaÅ‚ rÄ™kÄ… do-okoÅ‚a.- ByÅ‚aÅ› na ranczu, ale mój prawdziwy dom jest tu-taj.Nikogo tu nie zapraszam.Nie czuÅ‚em takiej potrzeby.Kiedy jednak tu wracam, krążę jak zamkniÄ™ty w klatce.WidzÄ™ ciebie w każdym kÄ…cie, czekam, aż w tych poko-jach rozbrzmi twój Å›miech.ChcÄ™, żeby ten dom zapeÅ‚niÅ‚siÄ™ naszymi wspomnieniami, do których bÄ™dziemy wracaći Å›miać siÄ™ razem.ChcÄ™ zacząć teraz.Tej nocy.ObudzićsiÄ™ rano z tobÄ… u mego boku.- ZamilkÅ‚, podniósÅ‚ siÄ™.- Być może popeÅ‚niÅ‚em bÅ‚Ä…d,sprowadzajÄ…c ciÄ™ tutaj.- OdszedÅ‚ kilka kroków.- Teraz,skoro wiem, co znaczy mieć ciebie w moim domu.byÅ‚o-by okropnie, gdybyÅ› ode.62SR- Cicho.Nigdzie nie odchodzÄ™.RuszyÅ‚ w jej stronÄ™ z takÄ… wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… na twarzy, żezasÅ‚oniÅ‚a siÄ™ poduszkÄ….- WiÄ™c rób, o co proszÄ™.- Już nie bÅ‚agaÅ‚, tylko rozka-zywaÅ‚.- Tak czy nie? - Kiedy nie odpowiedziaÅ‚a natych-miast, odwróciÅ‚ siÄ™.- Marshall.!PrzystanÄ…Å‚ równie gwaÅ‚townie, lecz wciąż tyÅ‚em doniej.- Wybieraj.Mam wezwać kierowcÄ™?Czas dyskusji i wyjaÅ›niania problemów minÄ…Å‚ bezpow-rotnie, lecz Samanta nadal nie umiaÅ‚a znalezć tych wÅ‚a-Å›ciwych słów.PodszedÅ‚ do niej, wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™.CoÅ› siÄ™ zmieniÅ‚o, poraz pierwszy, odkÄ…d tu siÄ™ znalazÅ‚a, mieli siÄ™ dotknąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]