[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Spójrz, najdroższy, wychodzą gwiazdy.Niebo jest tak świeże i nowe jak w czwartym dniuStworzenia.Będzie cudownie, Timothy, nasze nowe życie.Będziemy się czuć bardziej wolni, zobaczysz,obiecuję ci.To była bardzo ładna mowa, zauważył, jaką tylko jego żona mogła wygłosić.— Zdecydowanie tak — przyznał, starając się uczynić to z przekonaniem.Łańcuchy, którymi ich samochód był przymocowany do promu, zostały zwolnione, a krótki pomost,który połączył prom z Whitecap, został opuszczony.Przewoźnik stał przy pomoście, z papierosem wzębach, trzymając w górze latarnię i sygnalizując ich odjazd.— Czy zechciałby pan spojrzeć na naszą mapę? — Ojciec Tim wychylił się przez okno.—Usiłujemy dostać się.tutaj.— Wskazał na położenie Dove Cottage, oznaczone czerwoną strzałką.—Ponieważ nie jedziemy od strony mostu.Latarnia została uniesiona do góry, aby oświetlić ręcznie narysowaną mapę.— Nie ma sprawy — zgodził się przewoźnik, nie wyjmując papierosa z ust.— Byłem w pobliżukilka razy.Zjedźcie z pomostu, skręćcie w lewo, jedźcie ponad dwa kilometry, następnie w prawo w TernAvenue, dalej prosto jakieś dwa kilometry, potem skręćcie w lewo, na Hastings.Wygląda na to, że waszdom jest na rogu.o tutaj.— Na lewo za pomostem, ponad dwa kilometry.— Ojciec Tim powtórzył całą litanię.— Domyślasię pan, kiedy wznowią dostawy prądu?— Do rana najprawdopodobniej.Najdłużej nie było kiedyś prądu przez trzy dni, w osiemdziesiątymT L Rdziewiątym.Czym się pan zajmuje?— Jestem nowym księdzem w St.John's in the Grove.Przewoźnik zaciągnął się głęboko papierosem i wyrzucił go przez barierkę.Następnie sięgnął dokieszeni spodni, wyjął banknot dziesięciodolarowy i podał go przez okno.— Ależ.— Z Bogiem — powiedział przewoźnik, odchodząc.Powiększający się księżyc dryfował nad nimi, gdy jechali wzdłuż wąskiej drogi.— Wszystkie wyglądają tak samo — stwierdziła Cynthia, przyglądając się ciemnym domom.—Białe z drewnianym płotem.Niektóre na palach.Mój Boże, jak myślisz, czy ci wszyscy ludzie naprawdęśpią?— W jednym z okien widziałem coś, co wyglądało na świeczkę.— Czy mamy ze sobą świeczki?— Jak myślisz?— Wydaje mi się, że mamy.Jakie to ekscytujące być żoną takiego przewidywalnegokonserwatysty.Mam nadzieję, że zabrałeś dodatkowe nożyki do mojej golarki.— Gdybym nie zabrał, co jednak zrobiłem, mogłabyś je kupić w sklepie.Whitecap to nie busz au-stralijski.— Czy wiesz, jaki jest jeden z powodów, dla których cię kocham? — zapytała.— Nie mam pojęcia.— Ponieważ — wyznała — jesteś jak opoka.Poprzedni biskup powiedział kiedyś coś takiego, nazywając go „koniem zaprzęgowym".Dał mujednak jasno do zrozumienia, że to koń wyścigowy pnie się po kościelnej drabinie i ląduje w pięknej stajni.Barnaba wystawił łeb przez okno, wąchając.Nowe zapachy otaczały ich ze wszystkich stron,zapachy w tych stronach nie przypominały nic znajomego i za każdym razem niosły ze sobą zaskoczenie.— Hastings Avenue powinna być już niedaleko — stwierdził.— Proszę bardzo! Słyszysz?— Ocean! Tak! Och, zatrzymaj się, tylko na chwilę.Zwolnił i zatrzymał samochód, a potem zdał sobie sprawę, że gdzieś tam w oddali jest ten ogromnyryk, że tuż za wysokimi wydmami jest plaża, a za nią rozciąga się ogromna platynowa tafla, migocząca wblasku księżyca.— „Słuchaj!" — szepnął, cytując Wordswortha.— „To czuwa potężna istota, / I w wieczystegoruchu swego grzmotach / Huczy na wieki, wciąż o każdej porze"*.— Cudownie! — odetchnęła.* Fragment sonetu Nad morzem Williama Wordswortha w tłumaczeniu Stanisława Kryńskiegozaczerpnięto z książki: Angielscy „Poeci Jezior", Zakład Narodowy im.Ossolińskich — Wydawnictwo,Wrocław 1963.T L RPosuwali się wolno, jakby już poddali się jakiemuś wyspiarskiemu impulsowi, jakiemuś nowemumetabolizmowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]