[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęłam rozumieć, co to znaczy siać  na skalęfarmy.Wysiew nasion przypominał prowadzenie małej, błot-nistej fabryczki.Ziemia, której używaliśmy, pochodziła z�workao�wadze jednej tony ( Jeśli to waży tonę, to czy wciąż można tonazywać workiem? � zapytała moja przyjaciółka Alexis, kiedyo�tym usłyszała).Nasączaliśmy porcje ziemi wodą aż do chwili,gdy po ściśnięciu w�ręce woda zaczynała wyciekać.Pożyczyliśmyod sąsiadów prasę do formowania bloków ziemi, czyli metalo-wą formę na kiju, i�ukształtowaliśmy kostki z�wilgotnej ziemi,a�potem wysypaliśmy na nie nasionka.Niektóre były tak małe,że trzeba było przymrużyć oczy, żeby je dostrzec.Przysypaliśmyje ziemią i�jeszcze raz podlaliśmy.Ta zegarmistrzowska praca166 � 167 w�bladym wiosennym świetle bardzo mi się podobała.Była toprzyjemna odmiana po zwykłych zajęciach na farmie, któreprzeważnie wymagały podnoszenia ciężkich rzeczy, a�poza tymwyobrażałam sobie, co wyrośnie z�naszych nasionek.Noce były jeszcze zbyt zimne dla młodych sadzonek.Gdyprognoza w�radiu ostrzegała przed przymrozkami, otwierali-śmy w�domu okna wychodzące na werandę i�dokładaliśmy dopieca.Kupiliśmy wentylatory, żeby rozprowadzały ciepłe powie-trze.Na werandzie stało tyle skrzynek, że poruszanie się międzynimi przy podlewaniu przypominało grę w�twistera.Wkrótcezupełnie zabrakło nam miejsca.Pomidory ustawione w�kątachwerandy miały za mało światła, wyrastały za wysokie i�za cien-kie.Ułożyliśmy na trawniku prostokąt z�bel siana, przykryliśmygo oknami, które John znalazł na wysypisku i�powstała szklar-nia w�wersji dla ubogich.Przenieśliśmy tam nasze wychudzonepomidory i�trzymaliśmy za nie kciuki.Mark nie przywykł do takiej improwizacji.Na jego farmiew�Pensylwanii fazę rozruchu sfinansował kredyt w�wysokościdwudziestu tysięcy dolarów, który pozwolił mu kupić cały po-trzebny sprzęt i�zbudować szklarnię.Ponieważ ja jednak ba-łam się kredytów, a�całe nasze przedsięwzięcie było nowe i�nie-sprawdzone, zgodziliśmy się, że przetrwamy pierwszy, próbnyrok wyłącznie na oszczędnościach.Te jednak skończyły się jużw�okresie siewów, więc oszczędzaliśmy na wszystkim i�czasa-mi posuwaliśmy się w�tym za daleko.Nie kupiliśmy taczki zadwieście pięćdziesiąt dolarów, narzędzia zupełnie podstawo-wego i�niezbędnego do codziennej pracy na farmie, gdzie trze-ba przewozić ciężkie rzeczy.Teraz nie potrafię sobie nawet wy-obrazić, jak sobie bez niej poradziliśmy.Kupiliśmy ją dopierow�środku drugiego sezonu.Mieliśmy za mało węży do wodyi�przez to marnowaliśmy mnóstwo cennego czasu na odpinanieich i�przeciąganie z�jednego miejsca w�drugie albo na noszenie ciężkich wiader.Przeliczyliśmy się również co do naszej szklar-ni.Gdy sadzonki były już spore, pewnej nocy temperatura nie-oczekiwanie spadła i�wszystkie sadzonki zwiędły, delikatne listkii�łodyżki poczerniały od mrozu.Było już za pózno, by zaczynaćwszystko od początku, a�kupowanie sadzonek nie mieściło sięw�naszym budżecie.Uratowała nas sąsiadka, Beth Spaugh.Z�zawodu była agro-nomem, ale porzuciła pracę przed kilku laty, bo, jak sama po-wiedziała, Bóg kazał jej prowadzić farmę.Na niewielkim polet-ku dokoła swojego domu urządziła ogród i�zbudowała zagrodędla kurcząt.Wiara, ciężka praca i�upór pozwoliły jej w�końcuznalezć własną niszę� sprzedawała warzywa i�jajka na lokal-nych targach.Gdy usłyszała o�naszych przemarzniętych pomi-dorach, przyjechała do nas półciężarówką pełną mocnych, zdro-wych sadzonek.Powiedziała, że posadziła za dużo i�te sadzonkisą jej już niepotrzebne.Wiedziała, że nie mamy pieniędzy, więcoddała je nam za darmo.W�ciągu pierwszego roku nieustannie spotykaliśmy się z�tegorodzaju życzliwością.Myślę, że bez niej nasza farma nie prze-trwałaby.Obdarowywano nas dyskretnie, żeby nie wprawiać nasw�zażenowanie.Billy Shields nie chciał przyjąć czeku za inse-minację naszej krowy Raye, a�gdy nalegaliśmy, odwrócił wzrok. To dla mnie przyjemność, że mogę pomóc młodemu farme-rowi, który dopiero zaczyna� powiedział i�to był koniec dyskusji.Wiedziałam, że Thomas LaFountain przechowuje nasze mię-so w�swojej chłodni po obniżonej stawce i�przypuszczałam, żenasz weterynarz, doktor Goldwasser, również zniżkowo liczyłnam za swoje wizyty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire