[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Murad zachowywał się tak, jakby się nie posiadał ze zdumienia.Odłożył fajkę, co u muzułmanina znaczyło bardzo wiele, załamałręce i zawołał:— O Allahu, Allahu! Ześlij na ziemię twoich mścicieli, abyzłoczyńców, których czyny wołają o pomstę do nieba, wytrzebiliogniem! Czy mam wierzyć w to, co usłyszałem? Nie mogę w touwierzyć, nie mogę, nie mogę!Popadł w milczenie.Wziął do ręki różaniec i przesuwałpaciorki w chudych palcach, jakby się modlił.Potem znienackapodniósł głowę, spojrzał na mnie badawczo i rzekł:— Efendim! Czy potwierdzasz prawdziwość słów tegoHadżiego?— W stu procentach.— Napiszesz to wszystko w twojej książce? O Szucie, obraciach Aladżi, Manachu el Barszy, Barudzie el Amasadzie iMübareku?— Wspomnę o tym wszystkim.— To dla nich okrutna kara.I wierzysz, że ich jeszcze kiedyśspotkasz?— Z całą pewnością, gdyż oni mnie ścigają.Tu w twoim domujestem oczywiście bezpieczny.Zawdzięczam to tobie ipoczciwemu krawcowi Afritowi.Lecz jutro, kiedy wyruszę wdalszą drogę, złoczyńcy znów będą mnie prześladowali.— Efendi! Chyba nie zlekceważysz mego domu, pozostając wnim tylko przez jedną noc.— Zastanowię się.Zresztą cóż, zgodnie z twoją wiarą już odsamego zarania w Księdze Żywota zostało zapisane, jak długo uciebie pozostanę.Żaden z nas nie zdoła tu niczego zmienić.Nawet sam Allah nie może teraz nic innego zrobić.— Tak to jest.Lecz wierzę, że jeszcze długo będzie nade mnąświeciło światło twoich oczu.Mieszkam samotnie w moim domu,ty zaś umilisz mi życie i pozwolisz zapomnieć o cierpieniu, jakdługo tu będziesz przebywał.— Również i mnie byłoby przyjemnie, gdybym odpowiedniodługo mógł się cieszyć twoją obecnością — odparłem.—Podobno podróżowałeś i to daleko?— Kto ci to mówił?— Krawiec.Spostrzegłem po jego twarzy, że Suef powiedział nieprawdę.Mimo to Turek odpowiedział:— Owszem.Kiedy miałem jeszcze zdrowe nogi, schodziłemmiasta i wioski wielu krajów.— A poprzednio powiedziałeś, że nie wszedłbyś nawet nażadną górę, aby zobaczyć wschód słońca!— Teraz bym nie wszedł ze względu na chore nogi — broniłsię.— Dlaczego zawijasz nogi, a stopy pozostawiasz gołe?Bacznie mu się przypatrywałem.Murad sprawiał wrażeniezakłopotanego.Czy miał jakiś powód do tego, aby tylkosymulować podagrę?— Gdyż chorobę mam w łydkach, a nie w stopach — wyjaśnił.— A paluch cię nie boli?— Nie, efendi.— I nie ma na nim obrzęku?— Mam zdrowy paluch.— A jak wieczorem z gorączką?— Nigdy jeszcze nie miałem gorączki.Człowiek ten sam się zdradził, jeżeli bowiem nie miał tychwszystkich objawów, to nie miał również podagry! Był w pełninieświadom objawów, które towarzyszą podagrze.Wiedziałemteraz, w czym rzecz.Aby wspomnieć jeszcze jego domniemanąbibliotekę, zapytałem:— Ukojenie swego bólu i samotności znajdujesz w książkach,które posiadasz?— Książkach? — spytał zdziwiony.— Tak, tak.Jesteś uczonym człowiekiem i posiadasz mnóstwopism, których ci tylko można pozazdrościć.— Kto to powiedział?— Również krawiec.Widocznie krawiec wymyślił sobie to kłamstwo, aby mniezwabić.Murad zorientował się w tym, co powiedziałem, iśpiesznie odpowiedział:— Efendim! Moja biblioteka wcale nie przedstawia takiejwartości, jak sobie wyobrażasz.Dla mnie ona oczywiściewystarczy, ale dla takiego uczonego jak ty, nie ma ona znaczenia.— Mam jednak nadzieję, że mi pozwolisz, bym ją kiedyśobejrzał.— Owszem, ale nie teraz.Jesteś bowiem zmęczony i dlategopozwolisz, że każę zaprowadzić was do waszego mieszkania.— A gdzie ono?— Nie w tym domu, gdyż tutaj by wam zbyt mocnoprzeszkadzano.Kazałem dla was przygotować Ichtiar ana kullesi.Będziecie się tam czuć swobodnie.— Jak wolisz, ale dlaczego tę budowlę zwiesz Wieżą StarejMatki?— Tego nie wiem.Mówią, że jakaś kobieta wracała tam częstopo śmierci, stając wieczorem w białym całunie na tarasie wieży ibłogosławiąc swoje dzieci.Wierzysz w duchy?— Nie wierzę, ago.— A więc nie będziesz się chyba także bał staruszki?— Ani myślę! Czy ona się jeszcze pojawia?— Ludzie mówią, że tak i dlatego nie chodzą nocą do wieży.Dlaczego aga mi to mówił? Jeżeli w tej wieży straszy, topowinienem chyba odrzucić propozycję noclegu w takimmiejscu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]