[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to w ogóle możliwe?- Nie wiem i teraz już mnie to nie obchodzi.Jestem zmęczona tym wszystkim.- Wiesz, Sonia, los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, by im uświadomid, ile dlasiebie znaczą  zaczęła Izzy ostrożnie.- Nie  zdecydowanie odparła Sonia. On nic dla mnie nie znaczy.Wyrosłam z niego.- A może to on właśnie do ciebie dorósł?Sonia prychnęła.- Jego serce jest podłączone bezpośrednio do jego penisa, stąd jego wieczneniezgodności w priorytetach.Jak u Rusty ego i Troy a.Wiesz jak go nazywają?  Pan Celibat.Ironicznie, oczywiście.- No nie wiem  szepnęła Izzy. Zmienił się, Soniu.I nie tylko ja to zauważyłam.To niejest już ten sam Shane , którego poznałam, jak się tu pojawiłam.- A jakie to ma znaczenie? Tylko tym wszystko jeszcze bardziej skomplikował.A jużbyło dobrze, już miałam poukładane życie! Byłam szczęśliwa!- To, że się ktoś uśmiecha, nie znaczy, że jest szczęśliwy  stwierdziła Izzy.Największym błędem jest udawanie, że to co nas najbardziej boli, jest nam obojętne.- Czy nie powinnaś trzymad mojej strony?- Nie  odparła Izzy, siadając po turecku na łóżku. Masz partnera tuż pod nosem.Odlat przeżywasz w tajemnicy katusze księżycowej gorączki, a już coś wiem o tym, jak to boli iżyjesz w osamotnieniu, rozpaczliwie pragnąd miłości.Nie mam pojęcia, dlaczego wyczuł212 sparowanie tak pózno, ale potrzebujecie siebie nawzajem.I, cholera, możesz byd z nim takaszczęśliwa!Sonia poczuła jak opada jej szczęka.- Czy ty się dobrze czujesz, czarownico?- Jesteś dumna i uparta, a przez to tracisz najpiękniejsze chwile swojego życia.Wieszjak to jest cudownie, gdy ktoś cię kocha? Gdy pragnie wyłącznie twojego szczęścia? Kiedydenerwuje cię jak nikt inny, a mimo to, kiedy cię dotyka, odlatujesz do innego świata? Wieszjak to jest mied kogoś, przy kim nie trzeba mied takich tajemnic i nie trzeba niczego udawad?Wierzę, że tym właśnie będzie dla ciebie Shane, jeśli tylko mu pozwolisz.Sonia lekko się zaczerwieniła.Izzy miała jej pomóc poukładad i skontrolowad emocje,a nie na nowo je gmatwad.Ale nawet jeśli bardzo chciała udawad, że tak nie było, to Shanedoprowadzał ją do furii jak nikt inny i jednym dotknięciem wysyłał ją do krainy, w którejnigdy wcześniej nie była.To do niego zadzwoniła po pomoc, to jemu zaufała.Jakimśsposobem ponownie wdarł się w jej życie i stał się schronieniem, z którego nieświadomiekorzystała.Ale byd z nim? Oddad mu siebie? I ponownie stracid serce i dusze, kiedy on ją porzuci?- To chcesz byd sama do kooca życia?  spytała Izzy, interpretując jej milczenie jakokolejną negację. Bo jeżeli faktycznie jesteście sparowani, to z tego co wiem, tylko z nimmożesz cieszyd się taką bliskością jaką powinnaś.I intymnością.Zrezygnujesz z tego?- Jeśli mam byd szczera, to nie, nie chcę byd sama.Ale to nie powód, żeby rzucad sięna pierwszego lepszego sukinsyna, który jest w pobliżu.- Nie każę ci się rzucad na każdego.Każę ci się rzucid na Shane a Spencera  oznajmiłaIzzy z niezachwianą pewnością w głosie.Sonia zakrztusiła się czekoladą i od kaszlu oczy aż zaszły jej łzami.Musiała sięprzesłyszed!- Słucham?!- Myślisz o nim czasem, Sonia?- Czasem to ja o nim nie myślę  burknęła. Zwłaszcza ostatnio.- Więc co ci zależy spróbowad?- Sparowania się nie próbuje, Platynowa! Sparowanie jest na całe, cholerne, życie!- Nie każę ci się z nim od razu gryzd.Chod powiem ci, że to potwornie stymulujące.Sonia zatkała sobie uszy.213 - Jezu, mówisz o moim bracie! To obrzydliwe!Izzy uśmiechnęła się iście demonicznie, co wydało się Sonii trochę podejrzane, aleteraz nie miała głowy tego analizowad.- Na taką chwilę przecież czekałaś całe życie.Na takie pocałunki, na taki dotyk.Byłodobrze?  spytała, a ognisty rumieniec Sonii wystarczył jej za odpowiedz. Nie chciałaś bydwieczną dziewicą, pamiętasz? Skoro masz taką szansę i tylko z nim dojdziesz, to czemu sięwłaściwie zastanawiasz? Nie chcesz z nim byd do kooca życia, to ok., ale to twoja jedynaszansa na udaną intymnośd.Jeśli teraz tego nie spróbujesz, to nigdy nie dowiesz się czy byłowarto.Sonia mrugała powiekami, zastanawiając się, czy nie ma halucynacji.Kompletnie nietakiej rady się spodziewała.- Mam go przelecied?  wykrztusiła z niedowierzaniem.- Skoro i tak ci nie zależy, to dlaczego nie wykorzystad szansy?  odparła Izzyniewinnie. Przecież masz wystarczająco dużo tupetu i wyrachowania.Nie wahaj się, totwoja chwila.Sonai zmrużyła oczy.Już wiedziała, co Izzy kombinuje.- Przyznaj się, myślisz, że jak go zaciągnę do łóżka, to mu wybaczę i będziemy razem.Isabelle wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- Wiem, że tak będzie.- W życiu!- Tchórzysz, bo wiesz, że mam rację.Dasz mu się dotykad i całowad i tym wedrze sięznowu do twojej duszy.Dlatego tak się tego boisz.Sonia ponownie nie mogła uwierzyd, że coś takiego słyszy.- Co za bzdura! On nic dla mnie teraz nie znaczy! Gdybym była zmiennym ptakiem, anie wilkiem, to właśnie jemu bym ciągle srała na głowę!- Bo ci zależy, tylko nie umiesz się do tego przyznad.Duma ci nie pozwala, bo raz cięodtrącił.Boisz się.- Mogę go uwieśd w każdej cholernej chwili i to nadal nie będzie miało żadnegoznaczenia!- Więc zrób to.Wyzywam cię.Sonia ponownie oniemiała.Ta mała czarownica właśnie wyzwała wilka? Czy onaoszalała?214 Cholera, a ona się na to naprawdę złapała!- Uwiodę go  oznajmiła z nonszalancją, której nie czuła.Tak naprawdę, to w chwili, wktórej dała się tak łatwo podejśd i naprawdę się na to zdecydowała, jej myśli się wyklarowały,a całe ciało aż drżało z radosnego podniecenia.Jej ciało bardzo chciało iśd z nim do łóżka imogła się do tego przyznad.Problem był z przyznaniem się, jak na samą myśl o tymekscytowało się jej serce. Uwiodę go, wykorzystam i rzucę.Myślisz, że nie dam rady? Tosama zobaczysz!- Zrób to  chytrze rzuciła Izzy. Zacznij już dzisiaj.Powodzenia.- Isabelle, jesteś małym potworem.I będziesz go miała na sumieniu.- Och  Izzy jeszcze raz się chytrze uśmiechnęła. Jakoś zniosę jego podziękowania.Sonia prychnęła, a jej wilczyca zamruczała z zadowoleniem, co ją jeszcze bardziejpobudziło.Pragnęła Shane a i była na tyle uczciwa przed sobą, żeby się teraz do tegoprzyznad.Rzeczywiście, mogło tak byd, że był jej jedyną prawdziwą okazją na dobry seks.Wzasadzie na jakikolwiek seks, bo jak dotąd, żaden inny facet jej aż tak nie rozpalał samymspojrzeniem.Dlaczego właściwie miałaby tego nie wykorzystad?Izzy myślała, że w ten sposób ich ze sobą połączy, ale Sonia miała zupełnie inny plan.Wykorzystad go? Tak.Zostad z nim? Absolutnie nie.Da sobie radę.Miała na tyle siły.- Właściwie to jesteś małym potwo& - zaczęła Sonia unosząc wzrok znad słoika Nutellii spojrzawszy na przyjaciółkę, ale urwała, kiedy zorientowała się, że coś jest nie tak.Izzysiedziała bez najmniejszego ruchu, miała zamknięte oczy, ale jej powieki drgałyspazmatycznie.I była bardzo blada.Sonia szybko pociągnęła nosem.Jej emocje się zmieniły,pachniała teraz& niczym?Przerażenie ścisnęło Sonii żołądek, wyczucie magii postawiło jej wszystkie włoski nakarku.Elektrycznośd w sypialni wzrosła, działo się coś niedobrego.- Izzy?  Sonia delikatnie dotknęła zaciśniętej pięści przyjaciółki, a wtedy jej powiekigwałtownie się uniosły.Tylko, że oczy, które na nią spojrzały, z całą pewnością nie były jejoczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire