[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szkoda mu było cza-su, chciał jak najszybciej uczynić to, o czym marzyłprzez całą drogę z parku - wziąć Abby w ramiona.Za-czął jednak powoli, spokojnie, gładząc ją opuszkamipalców po twarzy.Skóra była tak miękka i delikatna, żemógłby jej dotykać bez końca.Tlący się w nim oddawna ogień pożądania wybuchł wielkim płomieniem.Jeśli w parku mówiła prawdę, z nią działo się to samo.Ujął jej twarz i obsypał drobnymi pocałunkami, wę-drując od skroni, poprzez policzek, aż do zagłębienia unasady szyi.Zadrżała.- Nie odchodz, Abby - poprosił szeptem.- Zostań zemną.Zostań do rana.Chcę być z tobą.Pochylił się ponownie i pocałował ją w usta, żarli-wie argumentując swoją prośbę.Wsunęła palce w jegowłosy, przeczesując je z nieskrywaną przyjemnością.SR Odpowiadała na jego pocałunki, dawała z siebie tyle,ile sama otrzymywała.- Zostań - powtórzył.- Zostanę.Nie pamiętał, czy był to numer jeden czy może dwana jej liście ulubionych fantazji.Oparta plecami o drzwi, w ciemności, jak w tej sce-nie w schowku na dwudziestej siódmej stronie  Ojcachrzestnego" Maria Puzo.- Nie skryliśmy się wprawdzie w schowku, ale jestciemno.Mamy też drzwi.- szeptał wprost do jej ucha.- Tak.- Wbiła mu paznokcie w ramiona.- Teraz.Był na to gotów w każdej chwili, pragnął jej bowiemod owego pamiętnego dnia, gdy ją ujrzał po raz pierw-szy.Przewędrował dłonią do paska jej spodni, w miaręsprawnie rozpiął guzik i zsunął je z bioder, nie przesta-jąc namiętnie całować.W odpowiedzi Abby poprowa-dziła dłonie wzdłuż jego klatki piersiowej, aż do suwa-ka dżinsów.Jej dotyk rozpalił w nim jeszcze większąnamiętność.Serce waliło w nim jak oszalałe.- Nie chcę nic zrobić za szybko - wyszeptał, z tru-dem panując nad emocjami.-Jesteś gotowa?- Tak - odparła zmienionym głosem, zsuwając jed-nocześnie buty.- Nie wiedział, co dokładnie znajdowało się na stro-nie dwudziestej siódmej, ale przeczucie podpowiadałomu, że seks w ciemnym schowku, z plecami opartymi odrzwi, nie był delikatny i powolny, lecz gorący, szybki,wręcz chaotyczny.Jeśli tego pragnęła, gotów był jej todać natychmiast, bez zastanowienia, bez żadnych za-hamowań.SR Powoli otworzyła oczy.W ciemnościach widziałajedynie kształty przedmiotów, ale zupełnie jej to nieprzeszkadzało.To, co najważniejsze, działo się bardzoblisko, na wyciągnięcie ręki.- To było niesamowite - wyszeptała.- To prawda.- Z tonu jego głosu wynikało, że sięuśmiechał.- Nie czytałem książki, ale mam nadzieję, żewłaśnie to było na stronie dwudziestej siódmej.- Naprawdę? - Roześmiała się.- A ja bym sobie dałarękę uciąć, że to ty ją napisałeś.Pewnie takie porównanie nie było zbyt eleganckie,pomyślała jednak, że Lyle nie potrafił odegrać tej sce-ny, choć próbowali kilka razy.Za każdym razem mu-siała przerwać, zanim wszystko kompletnie zrujnował.- Jesteś doskonałą nauczycielką.Jego głos był tak namiętny, że na jej przedramionachpojawiła się gęsia skórka.- Przecież niczego nie musiałam cię uczyć.- Jak to nie? To prawda, milczałaś, ale dawałaś miczytelne znaki.- Naprawdę? A jakie?- A choćby wtedy, gdy dotknęłaś mnie przezspodnie.- Jesteś bardzo domyślny.Szczerze mówiąc, oddawna chciałam to zrobić.SR - Oprócz tego za każdym razem, gdy coś ci sięszczególnie podobało, wzdychałaś wprost w mojeusta.Jeszcze nigdy nie spotkała mężczyzny, który byłbytak doskonale do niej dostrojony, tak bardzo w nią wpa-trzony i wsłuchany.Było to niesłychanie wzruszającei.podniecające.- Z tego wynika, Deke, że jesteś wzorowymuczniem.- Gdy podciągnął jej sweterek i wsunął podniego dłonie, przymknęła na moment oczy z rozkoszy.-I sam też świetnie komunikujesz swoje oczekiwania.- Naprawdę? A więc co teraz chciałbym ci powie-dzieć?- Chcesz, żebyśmy znalezli się w łóżku.Nadzy.- Zgadłaś.- Musnął wargami jej pierś.-Ale to dopie-ro początek.- To prawda.Musimy przecież omówić pewną listęfantazji.- Dwie listy.Jestem do dyspozycji.Zajmie nam tocałą noc.- Obiecanki cacanki.SR ROZDZIAA DZIESITYAbby obudziła się w ramionach Deke'a w poczuciuspełnienia, bezpieczeństwa i szczęścia.Ledwie jednakotworzyła oczy, ogarnęła ją panika.Nie chciała się takczuć.Szczęście i bezpieczeństwo to tylko złudzenia,które usypiają czujność, by w najmniej spodziewanymmomencie zniknąć, zostawiając tylko ból i bezsilność.Nie żałowała tego, co stało się w nocy.Nie dało siętego porównać z niczym, co jej się zdarzyło do tej poryprzeżywać, jednak nie mogła stracić z oczu celu, jakisobie wspólnie założyli.Pora powrócić na brzeg, abyostatecznie nie zatonąć.Deke, nie otwierając oczu, przekręcił się na bok isięgnął ramieniem tam, gdzie jeszcze do niedawna leża-ła Abby, zastał jednak tę samą pustkę, która witała gokażdego ranka.Zerwał się na równe nogi i wyskoczył złóżka.Nie zawracał sobie głowy szukaniem bokserekczy spodni, bo przecież widziała go już nago.OgarnęłySR go jak najgorsze przeczucia, bowiem to, co się międzynimi stało tej nocy, było zbyt doskonałe, by mogłotrwać.-Abby? - krzyknął.- Mini?Zaplanował sobie, że tego ranka wyzna jej prawdę.Otym, że Cara nie istnieje i że to ją, Abby, kocha odpierwszej chwili ich znajomości.Chciał jej powiedziećo tym w łóżku, tyle że jej tam już nie było.Wbiegł właśnie do salonu, gdy stanęła w drzwiachgabinetu.Ku jego rozczarowaniu była całkowicie ubra-na, wiedział tylko, że nie miała na sobie majteczek,które na samym początku rozerwał jednym silnym po-ciągnięciem.Zniknęła niesłychanie zmysłowa kobieta,która w nocy doprowadziła go na skraj rozkoszy.Na jejmiejscu zjawiła się nieskazitelna, doskonała pro-fesjonalistka.- Dzień dobry.Starałam się zachowywać jak najci-szej.Wyprowadziłam już psy na spacer, zaraz sobie zMini pójdziemy.- Pójdziecie sobie?! Jak to? Nie chcę, żebyś sobieszła, chcę, żebyś wróciła do łóżka.Jej piękne szare oczy przybrały nieprzenikniony wy-raz.- To się już więcej nie zdarzy.- Doprawdy? Jakoś w nocy nie słyszałem zażaleń.- Proszę, nie utrudniaj.Oczywiście, że nie miałamzażaleń, byłeś wspaniały.Co znaczy, że jesteś już go-towy, a moje zadanie zostało zakończone.SR - Co takiego?!- Jesteś gotowy - powtórzyła, nie patrząc mu w oczy.- Na spotkanie z Carą.Kochał ją całym sobą, co udowodnił jej wielokrotnieminionej nocy, a ona wciąż tego nie pojmowałaś- Po tym wszystkim, co wspólnie przeżyliśmy, jesteśskłonna oddać mnie innej kobiecie?- Roześmiał się, bo nie miał pojęcia, co innego mógłbyuczynić.- %7łartujesz, prawda?Zmarszczyła brwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire