[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy panowie chcą także aresztowad nasze krowy? zażartował Mirek. Zobaczymy, czy w oborze są same tylko krowy.Wynoś się stąd,pędraku! Nie jestem pędrakiem odpalił z miejsca chłopak, i śmiało szedł dalej krokw krok za żandarmami.Myślał, że mu serce bid przestanie, kiedy żandarmi wyszli podrabinie na strych i długimi szablami zaczęli przegrzebywad siano.49Tymczasem Jan-Maria czuł, że lada moment udusi się w sianie.Ostatnimwysiłkiem wytrzymał jakoś.W pewnej chwili poczuł przeszywający ból.Koniec szablizranił mu ramię.Zbieg poczuł krew na rękawie.A więc, to koniec.Brakowało mu powietrza.Płuca na próżno starały się wyłowid chodby odrobinę.Gdy już zdecydował się wyjśd z kryjówki, nagle usłyszał głos wójta, którego pani Fayotczym prędzej pobiegła sprowadzid z pola. A więc, panowie, polujecie na myszy? Tu gdzieś musi byd kryty zbieg.Widzieliśmy, jak biegł w kierunku fermy odrzekli żandarmi. Był to może jakiś złodziejaszek, który teraz pewnie jest w kurniku ispija jaja.Ale pozwólcie, panowie, do mnie.Wypijemy po kieliszku.Dziś jest bardzogorąco.%7łandarmi zaniechali dalszych poszukiwao i poszli z wójtem.Jan-Maria słaniając sięwyszedł z kryjówki i głęboko odetchnął. Najwyższy czas jęknął. Niewytrzymałbym już dłużej ani minuty. Ojej! Krew ci cieknie, kuzynie! krzyknęła przerażona pani Fayot, ujrzawszyrozpruty rękaw koszuli. Jeden z nich dosięgnął mnie koocem szabli odrzekł Vianney,krzywiąc się i chwytając drugą ręką za ramię. Widzisz, kuzynie zażartował Hirek, gdy tymczasem matka obmywała iopatrywała ranę zbiegłeś, a mimo to zostałeś ranny.Hiszpanie pewnie odcięliby całeramię, a może nawet i głowę.A to byłoby gorsze. Siedz cicho, smarku jakiś krzyknęła matka. Ależ to takie śmieszne.Kuzyn doskonale rozumie, że żartuję. Oczywiście, oczywiście odparł młodzieniec. Teraz nie będziesz mi mógłwymierzad klapsów zauważył ze złośliwą uciechą Hirek. Na pewno będziesz musiałnosid rękę na temblaku.Ja ci go zrobię.To tak wspaniale wygląda: nosid rękę na czarnejszarfie. Nie trap się! Potrafię ci dad klapsa i lewą, gdy zamiast się uczyd, będziesz siębawił. Idz no, wyjrzyj na dwór, i uważaj na żandarmów poleciła pani Fayot. O,oni teraz płuczą gardła odparł ze śmiechem urwis.Mimo to wyszedł z izby i stanął naczatach. Jesteście przedobra dla mnie, matko Fayot.Czy ja się zdołam kiedykolwiek zato wszystko odwdzięczyd? Już dawno mi pan za wszystko, co panu zrobiłam, zapłacił.Wierzę, że Pan Bógmi to wynagrodził w dzieciach. Sprawiam wam tyle kłopotów, i to tym bardziej, że nierobicie wrażenia, jako byście byli w najlepszym zdrowiu.Ostatnio jakoś zle wyglądacie. To krew westchnęła kobieta. Lekarz przepisał mi kąpiele w Charbonnieresles-Bains.Ale ja nie mam ani czasu, ani pieniędzy na taką kurację. W Charbonnieres? powtórzył Jan-Maria. To przecież bardzo blisko Dardilly.Słuchajcie, dam wam list.Moja matka przyjmie was z radością i będziecie mogli odnas z domu dochodzid na kąpiele. Ależ ja nie chcę byd dla nikogo ciężarem.Zresztą niemogę odejśd z domu. Możecie, możecie.Macie bardzo dobrą służącą, a dzieci też jużpotrafią pracowad.Ponadto ja też tu jestem.Z całą pewnością nie będziecie również50ciężarem dla mojej matki.W koocu udało mu się przekonad swoją gospodynię, którapewnego pięknego dnia wybrała się do Dardilly.Oprócz listu Jan-Maria zmusił ją doprzyjęcia wszystkich, jakie miał przy sobie, pieniędzy.Radośd Marii Vianney była niewypowiedziana, kiedy pani Fayot zapukała do drzwii oddała list Jana-Marii.Z jakimż niepokojem myślała o nim od tylu miesięcy! Ileż wylałałez, ile modlitw odmówiła! A oto teraz dowiedziała się, że żyje i jest bezpieczny.Jejszczęście nie miało granic.Swojej dobrodziejce okazywała największą gościnnośd.Natomiast Mateusz Vianney przyjął wiadomośd zupełnie inaczej.Padł on, bowiemofiarą bardzo wielu przykrości z powodu syna.Musiał przyjąd na kwaterę żołnierzy, a dotego grożono mu, że zabiorą mu ostatni grosz, jeżeli nie odszuka syna.Ponadtoreumatyzm z roku na rok przyczyniał mu coraz więcej cierpieo i robił go coraz bardziejdrażliwym. Nie chcę, żeby mój syn się ukrywał.Inni chłopcy uczciwie wyjechali, a dlaczegonie on? Nie da się wypowiedzied tych wszystkich przykrości, jakie musiałem przeżyd zjego powodu.Niech mi pani powie, gdzie on jest, a ja go zaraz pójdę szukad. A więcnie znacie go wcale odrzekła Klaudyna Fayot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]