[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Podniosła głowęznad stołu i łypnęła na mnie groznie.- Matka Finna.Jeśliprzyszłaś do niego, nie ma go tutaj.Gdybym nie była tak zaskoczona jej zachowaniem, pewniezrobiłoby mi się przykro.Cały czas miałam wrażenie, że mi cośzarzuca, tylko nie wiedziałam co.- Ja.nie - wyjąkałam.- Wyszłam na spacer, chciałamzaczerpnąć świeżego powietrza.- Jak zawsze - uśmiechnęła się gorzko.- Wcale mnie nie znasz.- Może i nie - przyznała.- Ale dobrze znałam twoją matkę.-Odwróciła się, położyła dłoń na oparciu krzesła.-1 znam mojegosyna.Dopiero teraz, zdecydowanie za pózno, zrozumiałam, skąd siębierze jej gniew.Przed laty jej mąż miał romans z moją matką.Nie sądziłam, że Annali o tym wiedziała.A teraz przychodzę ja, komplikuję życie jej syna, a przecież mojamatka o mały włos nie rozbiła jej małżeństwa.Z trudemprzełknęłam ślinę i zrozumiałam, że nie powinnam była tuprzychodzić.Nie powinnam zawracać Finnowi głowy anisprawiać jego rodzinie więcej cierpienia, niż już zaznali.- Mamo! - zawołał dziecięcy głos z sąsiedniego pokoju.Annalinatychmiast wzięła się w garść i uśmiechnęła ciepło.Do kuchni wbiegła mniej więcej dwunastoletnia dziewczynka zesfatygowanym podręcznikiem pod pachą.Miała na sobiezniszczoną sukienkę i wełniany sweter, ale wydawało się, że jestjej zimno, mimo ciepła panującego w kuchni.Miała niesforne,ciemne włosy, podobne do moich, i drobinkę ziemi na policzku.Na mój widok zamarła.- To królewna! - wysapała.- Tak, Ember, wiem, kto to - powiedziała Annali najspokojniejjak mogła.- Przepraszam, jestem taka zaskoczona.- Ember cisnęłapodręcznik na stół i dygnęła nisko.- Ember, nie musisz tego robić, nie we własnym domu - skarciłają Annali ze znużeniem.- Rzeczywiście, głupio mi, kiedy tak się mnie wita - dodałam.Annali łypnęła na mnie z ukosa i poczułam, że z niewiadomychpowodów to, że się z nią zgadzam, tylko potęgowało jej niechęćdo mnie.Jakbym kwestionowała jej metody wychowawcze.- O rany, królewna! - Ember z piskiem obiegła stół.- Nie mieścimi się w głowie, że jesteś u nas w domu! Co tu robisz? Chodzi omojego brata? Poszedł gdzieś z ojcem, ale wkrótce wróci.Zostańna kolację.Moje przyjaciółki w szkole oszaleją z zazdrości Orany! Jesteś jeszcze ładniejsza, niż Finn mówił.- Ember! - syknęła Annali, gdy wydawało się już, że Ember nigdynie przestanie paplać.Zarumieniłam się i uciekłam wzrokiem w bok.Sama niewiedziałam, co powiedzieć.Teoretycznie wiedziałam, co jestfajnego w spotkaniu z królewną, ale nie pojmowałam, co możebyć ekscytującego w spotkaniu ze mną.- Przepraszam - mruknęła Ember, co jednak wcale niezmniejszyło jej entuzjazmu.- Błagałam Finna, żeby mnie dociebie zabrał i.- Ember, do lekcji.- Annali nie patrzyła na żadną z nas.- Przyszłam tu, bo nie wiem, jak się do tego zabrać.- Emberwskazała podręcznik.- No to zajmij się czymś innym - burknęła Annali.- Mamo!- I to już - ucięła Annali ostrym tonem, który przywodził mi namyśl połajanki Matta i Maggie.Ember z westchnieniem zabrała podręcznik i poczłapała doswojego pokoju, mamrocząc coś pod nosem o niesprawiedliwymlosie, ale Annali puściła to mimo uszu.- Masz cudowną córkę - zauważyłam, kiedy Ember wyszła.- Ani słowa o moich dzieciach - warknęła Annali.- Przepraszam.- Rozcierałam sobie ramiona, nie wiedziałam, corobić, nie wiedziałam w ogóle, po co tu przyszłam.- Dlaczegozaprosiłaś mnie do środka, skoro mnie tu nie chcesz?- Jakbym miała wybór.- Przewróciła oczami i podeszła do pieca.- Przyszłaś po mojego syna.Wiem, że nie zdołam ciępowstrzymać.- Ja nie.- Nie dokończyłam.- Chciałam tylko porozmawiać zFinnem, nie chcę ci go odbierać.-Westchnęłam.- Chciałam się znim pożegnać.- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytała Annali, stając tyłem.Mieszałagulasz.- Nie, nie mogę się stąd ruszyć, nawet gdybym miała dokąd pójść.- Poprawiłam rękawy koszuli i wbiłam wzrok w podłogę.-Naprawdę nie chciałam cię zdenerwować.Sama nie wiem, czemutu przyszłam.Nie powinnam była tego robić.- Naprawdę nie chcesz go zabrać? - Annali przyglądała mi sięspod zmrużonych powiek.- Sam odszedł - powiedziałam.- Nie mogę go zmusić.Niechciałabym go zmuszać, nawet gdybym mogła.- Pokręciłamgłową.- Przepraszam, że zawracałam głowę.- Naprawdę jesteś inna niż twoja matka.- Wydawała się tymniemal zaskoczona.Podniosłam na nią wzrok.- Finn mówił, żetak jest, ale mu nie wierzyłam.- Dziękuję - mruknęłam.- To znaczy.Nie chcę być taka jak ona.Usłyszałam męskie głosy od strony drogi.Zciany chatki byłyzadziwiająco cienkie.Wyjrzałam przez małe okienko przydrzwiach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]