[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz co Heraklit wymijał, to to samo,czemu m y dziś z drogi schodzimy: to zgiełk i demokratyczna gadanina Efezyjczyków, ichpolityka, ich nowinki o �państwie� (Persyi, rozumiecie mnie), ich kram jarmarczny �dniadzisiejszego�, bo my, filozofowie, potrzebujemy przedewszystkiem spokoju od jednego: odwszelkiego �dzisiaj�.Czcimy to, co ciche, zimne, dostojne, dalekie, przeszłe, wszystko wo-góle, na czego widok dusza nie musi się bronić i zasznurowywać, coś, o czem można mó-wić, nie mówiąc g ł o ś n o.Posłuchajcie tylko dzwięku ducha, gdy mówi; każdy duch maswój dzwięk, kocha swój dzwięk; Ten tam naprzykład to z pewnością agitator, to znaczy pu-sta głowa, pusty garnek: cokolwiek weń wejdzie, wychodzi zeń dudniąco i grubo, obciążoneechem wielkiej próżni.Tamten mówi prawie zawsze ochryple: czyżby siebie ochryple p o m yś l a ł? To możliwe zapytajcie fizyologów , lecz kto słowami myśli, myśli jako mówca, anie jako myśliciel (zdradza to, że w gruncie myśli nie o rzeczach, nie rzeczowo, lecz tylko ostosunku do rzeczy, że myśli właściwie o s o b i e i o swoich słuchaczach).Ten trzeci tumówi natarczywie, nazbyt przybliżą się do nas, wieje nam w twarz swym oddechem, mi-mowoli zamykamy usta, chociaż przez książkę mówi do nas: dzwięk jego stylu wyjawia po-wód tego, że nie ma on czasu, że mało wierzy w samego siebie, że dziś, lub nigdy już niedojdzie do słowa.Lecz duch, który jest pewien samego siebie, mówi cicho; szuka ukrycia,pozwala czekać na siebie.Filozofa poznaje się po tem, że schodzi z drogi trzem błyszczącymi głośnym rzeczom: sławie, książętom i kobietom; przez co jeszcze nie powiedziano, że onedo niego nie przychodzą.Unika zbyt jasnego światła; dlatego unika swego czasu i jego�dnia�.W tem jest podobny do cienia: im bardziej mu słońce zachodzi, tem większy się staje.Co się tyczy jego �pokory� to znosi pewną zawisłość i zaćmienie, jak znosi ciemność.Cowięcej, boi się zaburzeń od gromów, przeraża go bezchronność nazbyt wyosobnionego i napastwę wydanego drzewa, na którem każda burza daje upust swym gniewom, każdy gniewswej burzy.Jego instynkt �macierzyński�, tajemna miłość ku temu, co w nim wzrasta, wska-zuje mu położenia, w których odjęte mu jest myślenie o s o b i e; w tem samem znaczeniu, jakinstynkt m a t k i w kobiecie utrzymywał dotąd zależne stanowisko kobiety wogóle.Dośćmało wkońcu żądają ci filozofowie, ich hasłem jest �kto posiada, jest posiadany� : i t o n i54e, jak ciągle powtarzać muszę, z cnoty, z zasługą będącej woli przestawania na małem i pro-stoty, lecz ponieważ ich pan najwyższy t e g o od nich wymaga, mądrze i nieubłaganie wy-maga; pan, który jedno tylko rozumie i wszystko, czas, siłę, miłość, interes na to tylko gro-madzi i oszczędza.Ten rodzaj ludzi nie lubi być niepokojony przez nieprzyjazń, ani też przezprzyjazń; zapomina lub pogardza łatwo.Niesmacznem wydaje mu się grać rolę męczennika;�dla prawdy c i e r p i e ć�; to pozostawia ambitnym i teatralnym bohaterom duchowym iwogóle komukolwiek, kto ma czas po temu ( oni sami, filozofowie, mają coś dla prawdy u cz y n i ć).Oszczędnie używają wielkich słów; pono nawet słowo �prawda� nie przypada imdo smaku: ma brzmieć pyszałkowato.Co wreszcie �czystości�; filozofów dotyczy, to tenrodzaj duchów widocznie płodność swoją zasadza na czem innem, niż na dzieciach; może naczem innem też dalsze życie swego imienia, swą małą nieśmiertelność (jeszcze nieskromniejwyrażano się w dawnych Indyach między filozofami: �pocóż potomstwo temu, którego dusząjest świat?�).Niema w tem nic z czystości jakiegoś ascetycznego skrupułu i nienawiści zmy-słów, zarówno jak nie jest czystością, jeśli atleta lub dżokej powstrzymuje się od kobiet: takchce raczej, przynajmniej na czas wielkiej ciąży, ich dominujący instynkt.Każdy artysta wie,jak szkodliwe jest spółkowanie w stanach wielkiego duchowego napięcia i przygotowania;najpotężniejszym i pod względem instynktów najpewniejszym pośród nich nie potrzeba do-piero doświadczenia, złego doświadczenia, lecz właśnie ich instynkt �macierzyński� rozpo-rządza bezwiednie na rzecz stającego się dzieła wszelakimi zapasami i naddatkami siły, odjurności zwierzęcego życia począwszy: większa siła z u ż y w a wtedy mniejszą. Wytłu-maczmy zresztą wedle tej interpretacyi powyżej omówiony przykład z Schopenhauerem: wi-dok piękna oczywiście działał na niego, n a g ł ó w n ą s i ł ę jego natury, jako podnieta wy-zwalająca (na siłę namysłu i głębokiego wnikania); tak że siła ta wybuchała i za jednym za-machem opanowywała świadomość.Tem samem nie wyklucza się wcale możliwości, że owaosobliwa słodycz i pełnia, właściwa stanowi estetycznemu, mogłaby właśnie pochodzić z do-mieszki �zmysłowości� (jak z tego samego zródła pochodzi ów �idealizm�, w którym podo-bają sobie dziewczęta na wydaniu) że więc zmysłowość za nadejściem stanu estetycznegonie zostaje zniesiona, jak Schopenhauer sądził, lecz przekształca się tylko i uświadamia, alejuż nie jako podnieta płciowa.(Do tego punktu widzenia wrócę innym razem, w związku zjeszcze delikatniejszymi problematami tej dotąd tak nietykanej, tak niewyjaśnionej f i z y o l og i i e s t e t y k i).9.Pewien ascetyzm, widzieliśmy to, pewne twarde i pogodne najdobrowolniejsze wyrzecze-nie się należy do warunków, sprzyjających najwyższej duchowości, tak samo też do jej naj-naturalniejszych skutków: z góry więc nie będzie to żadną dziwotą, jeśli właśnie filozofowienie odnosili się nigdy do ideału ascetycznego bez pewnego dobrego uprzedzenia.Przy po-ważnym historycznym obrachunku okazuje się nawet, że węzeł między ideałem ascetycznyma filozofią byt jeszcze o wiele ciaśniejszy i surowszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]