[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Atlantic pochylił głowę i powiedział:– Baldwin, zależy nam przede wszystkim na tym, żebyś go odnalazł.Był zbyt zmęczony, by się kłócić, zresztą spieranie się z Atlantikiem nie miało sensu,o czym przekonał się już dawno temu.Zwrócił się więc do Garretta:– Jak mogłeś mi nie powiedzieć? Przecież wiesz, że do odnalezienia tego człowieka możesię przydać każda informacja, a ty zataiłeś przede mną tę najważniejszą.Jezu, Garrett, sądziłem, że mogę ci ufać.Atlantic odchrząknął, po czym oznajmił:– Garrett zrobił tylko to, o co go poprosiłem.Nie chcieliśmy, aby sprawy osobisteprzeszkodziły ci w trzeźwej ocenie sytuacji.Gdybyś wiedział, że jesteś celem Aidena, niemielibyśmy z ciebie żadnego pożytku.– No jasne.Bo nic innego się dla ciebie nie liczy, prawda? Mam robić swoje i się niewychylać.Wal się, Atlantic.Baldwin wypadł z pokoju i poszedł do biura.Do diabła z wami wszystkimi! – dudniło muw głowie.Kładziecie na szali ludzkie życie w imię swych brudnych interesów.Kij wam w oko.Nie pora o tym myśleć.Gdzieś tam, w sercu Stanów Aiden siedzi za kierownicąwynajętego samochodu, którym zmierza do swego celu.I Baldwin musi go znaleźć, zanim będzieza późno.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZYTaylor zleciła Lincolnowi zweryfikowanie informacji uzyskanych od Tony’ego Gormana,który na jej wyczucie nawet nie zdawał sobie sprawy, jak istotną wiedzą podzielił sięz policjantami.Natychmiast zrozumiała, że sprawa ma zadatki na szeroko zakrojone śledztwofederalne.Wiedziała też, że nie ma zbyt wiele czasu.Wypuściła Gormana.Marcus odprowadził go do wyjścia, a nawet złapał mu taksówkę.Gorman nieprędko wróci do gmachu policji.Nie odgrywał istotnej roli w sprawie, był tylkozbokiem, nieuleczalnym podglądaczem.Choć zbokiem w sumie niegroźnym, i tak też ujmuje toprawo.Oglądanie ludzi, którzy uprawiają seks, nie jest czynem nielegalnym, nie podpada podparagraf, chyba że któraś z tych osób jest nieletnia.Taylor była pewna, że Gorman będziegrzeczny i nie puści pary z ust.Dobrze trafiła, grożąc, że może go powiązać z pornografiądziecięcą.Gorman sprawiał wrażenie, że nie może się doczekać, kiedy wróci do domu i czymprędzej wykasuje zawartość twardego dysku, by komputer stał się czysty.Jeden zero dlaumiejętności czytania w ludzkich duszach.Jeśli nazwisko Gormana wypłynie na późniejszymetapie śledztwa i trzeba go będzie aresztować, Taylor zrobi to bez żalu.No, po prostu z ochotą.Zabębniła palcami o blat biurka, zastanawiając się, co dalej.Musiała odwiedzić miejsceupokorzenia, czyli pojechać do swojego domu.Nie mieszkała już w nim, ale nie potrafiła gosprzedać.Był to jej pierwszy prawdziwy dom i czuła się związana z nim emocjonalnie, dlategowynajęła go dwóm studentkom Uniwersytetu Belmont.W jednej z sypialni do dziś mogłaznajdować się kamera.Pomyślała o Baldwinie.Wiedziała, że musi mu powiedzieć, co się stało.Zdając sobiesprawę, że próbuje zyskać na czasie, postanowiła zadzwonić do niego wtedy, gdy znajdziewystarczająco dużo czasu, by spokojnie porozmawiać.Przecież nie mogła zadzwonić w środkudnia i wychlipać do słuchawki, jaki to miała gigantycznie, wręcz kosmicznie zły dzień.Gorszy, niż kiedy podejrzany poderżnął jej gardło.Gorszy, niż kiedy została porwana w dniu ślubu.Kurwa, nawet gorszy, niż kiedy musiała aresztować własnego ojca.Dość tego! Schowała emocje do szuflady, wrzuciła tam również bolesną pewność, żeBaldwin będzie nią bardzo zawiedziony, i przekręciła klucz.Praca czeka.Absolutnym priorytetem powinna być dla niej sprawa morderstwa Corinne Wolff.Czułasię, jakby po raz ostatni myślała o niej nie przed godziną, lecz przed rokiem.Ponieważ byłamocno wypompowana psychicznie, przez co czuła się również wyczerpana fizycznie, wolała narazie nie wlec się do pokoju przesłuchań.To musi poczekać, aż złapie oddech, a teraz zadzwoniła do Fitza.– No cześć – rzucił do słuchawki.Uff… Nic nie wiedział o szaleństwie, które rozpętało się w biurze.Nie potrafiła sobiewyobrazić konfrontacji z rozczarowanym Baldwinem, ale z jeszcze większym strachem myślałao reakcji Fitza, gdy dowie się o filmikach.Ale to później
[ Pobierz całość w formacie PDF ]