[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Aha - odparła Carla.Odgarnęła włosy z oczu.- To znaczy, że jestemWłoszką.- Uhm.Oboje milczeli przez dłuższą chwilę.- Oczywiście, że dam ci pracę -powiedział w końcu Henry.- W NJTF.- W NJTF - zgodził się.- Dzięki.- Nie ma sprawy.Nic prostszego.Carla potrząsnęła głową, odrzucając w tył włosy.- Jest jeszcze coś -powiedziała.- Dobrze.- Henry głośno przełknął ślinę.Rozejrzał się posamochodzie.Czy poprosi o pieniądze? O coś.- Chcę pracować z Josie 0'Leary.Henry odwrócił się ku niejgwałtownie.- Co?- Chcę pracować z Josie 0'Leary.Chcę się od niej uczyć.- Josie 0'Leary - powtórzył Henry, parskając śmiechem.- Znasz ją?- Poznałyśmy się - odparła Carla.233- Bardzo się od siebie różnicie - oświadczył Henry, przypominającsobie, kiedy pierwszy raz zobaczył Josie u Walllace'a.- Właśnie - powiedziała Carla szybko.- Właśnie o to chodzi.Carla uznała, że jest całkowicie nieprzygotowana na swe nowe życie.Była za mało bezczelna, za mało czarująca, za mało przemyślna, za małoprzebiegła.Nie wiedziała, jak się bronić przed Jimmymi Stigwoodami,Gerrymi Simpsonami i ciągle nie mogła rozszyfrować języka grubych rybHollywoodu.Josie wydawała się idealną osobą do naśladowania.Nadinepowiedziała jej, że Josie pracuje w NJTF mniej więcej od miesiąca i jużznalazła jakiś świetny scenariusz, który jest realizowany wprzyśpieszonym tempie.Spotkanie w Ivy wywarło na Carli głębokiewrażenie.Nadal nie wiedziała, jak się zachować, kiedy ktoś jest bezpowodu tak nieuprzejmy.Ale ostatecznym katalizatorem przy podjęciu decyzji stał się łagodny,pojednawczy ton jej głosu, kiedy pomogła Carli wstać na premierze.Chyba w ogóle nie wzięła pod uwagę, że Carla może pamiętać, jak jązlekceważyła.Ta cecha charakteru wzbudzała w Carli nieomal niemypodziw.Tutaj ludzie nie chwytali dnia - chwytali sekundy.- Nie mam nic przeciwko temu - powiedział Henry.- I Josie też niebędzie miała.- Tego nie jestem pewna - zauważyła Carla.Uśmiechnęła się.- Niesądzę, że nie będzie miała nic przeciwko temu, ale ze względu na ciebiebędzie musiała udawać.- Doskonale sobie tu poradzisz - odparł.- Jeżeli zostaniesz.Po ukazaniu się artykułu Stigwooda Carla rozważała powrót doNowego Jorku, lecz coś kazało jej oprzeć się temu impulsowi.- Zostaję - powiedziała.- Jak na razie.Na jej twarzy odmalował się niepokój.- Nie zapytasz, co będę robiła?- Robiła? Gdzie?234- W twojej firmie.Gdybym nie była twoją.gdybym nie była twoją.krewną, chciałbyś wiedzieć, czym się zajmuję.- Rozumiem, że jesteś bardzo inteligentna.Moja matka jest z ciebiebardzo dumna.Zebrałaś tyle stopni naukowych, których mnie się nigdynie chciało zdobywać.Carla nie pomyślała wcześniej o tym, że uznanie Hen-ry'ego za ojcaoznaczało także pojawienie się całej chmary dodatkowych krewnych, jakta matka - jej babcia - o której właśnie wspomniał.- Można by o tym dyskutować.W ciągu czterdziestu jeden lat życiabynajmniej nie zbawiłam świata.Nie czytałeś tego artykułu Jimmy'egoStigwooda?- Tak, ale nie uwierzyłem.Co lubisz robić?- Co lubię? - Carla uśmiechnęła się.- Lubiłam być złośliwa ikrytyczna w stosunku do każdego, kto mi nie pomagał.- Ja tych ludzi nazywam krytykami filmowymi.- Przepadam za czytaniem scenariuszy.Lubię pisać.To chciałabym uciebie robić.to robiłam w FP.- A co tam się działo?- Chodzi ci o to, co się działo, jak przeczytali o mnie w gazecie?Roland mówił, że między tobą a Kirkiem powstanie taka synergia, jakbyzderzyły się dwie gwiazdy supernowe.- Tak mówił?- Coś w tym rodzaju.Przestałam rozumieć po tym, jak powiedział galaktystycznie" - przerwała.- Ale potem chyba mnie zwolnił.- Chyba? Czy na pewno?- Prawdę mówiąc nie wiem, czy mnie zwolnił.Tak czy inaczej,najwyrazniej z twojego powodu nie nadaję się już do pisania recenzji.Myślę, że pozwoliłby mi prowadzić firmę, mimo, że nie wiem absolutnienic o produkcji filmów.To zdaje się nie miało znaczenia.Wynika z tego,że moja przydatność wzrosła do którejś tam potęgi, ponieważ mogę dociebie zadzwonić, natomiast moja wartość jako kogoś,235kto potrafi krytycznie analizować scenariusze i powiedzieć mu, zktórego zrobić film, jest równa zeru - przerwała.- Ironia losu.- Jedno nie wyklucza drugiego.Związek z kimś i dobra ocenamateriału.- Myślę, że ich przeceniasz.- Wiem, że polubisz Esther, zobaczysz.Ona prowadzi moją firmę.Jestkapitalna.- Czy jest podobna do Josie?Henry pokręcił głową.- Nie.Różnią się jak dzień i noc.Byłabyprzerażona, gdyby ktoś uznał je za podobne do siebie.Zabębnił palcami po kierownicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]