[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Connor zaklął pod nosem.To było idiotyczne.Musiał się stąd wyrwać i poukładać sobie wszystko wgłowie.Tyle było do zrobienia, a on uganiał się zakobietą.Nie potrzebował kotwicy, która by go zatrzymywała,po prostu musiał iść dalej.A Stacey powinna być zfacetem, który by o nią zadbał i zawsze wspierał.Connor wstał i podszedł do drzwi.Zadzwoni potaksówkę, która zabierze go z powrotem do Aidana, gdziepoćwiczy, aż tamci się obudzą.Za dzień albo dwa będziedaleko stąd.Musiał jedynie trzymać się z dala od Stacey.Jak tylko wszedł do domu, uderzył go zapachcynamonu, masła i jabłek, i to z taką mocą, że aż zaparłomu dech.Stał tak, rozglądając się po malutkim salonie.Zciany pomalowano na jasnożółty kolor, kanapa iprzesadnie duże fotele były przykryte narzutami wbiało-niebieskie pasy, a całości dopełniały niska staraława i małe stoliki.W tym miejscu można było sięzrelaksować.Panowała tu iście domowa atmosfera.Connor od razu pomyślał o swoich skromnie urządzonychkawalerskich komnatach w Zmierzchu, w których rzadkoprzebywał.Wolał swój wolny czas spędzać z Aidanem.Chciał zamieszkać w tym domu.Ze Stacey.Connor zacisnął zęby i usiadł na kanapie.Wziąłsłuchawkę i sięgnął do koszyka pod stołem, w którymleżała książka telefoniczna.Zaczął przeglądać strony znumerami taksówek.Wyczuł moment, w którym Staceyweszła do pokoju, i spojrzał na nią. Pójdę stąd, zanim&Urwał w pół zdania, oszołomiony.Kucyki zniknęły.Tak samo buty.A za chwilę i ogrodniczki miały zniknąć. Wybij to sobie z głowy. Wyszczerzyła zęby,sięgając do kieszeni po paczkę prezerwatyw, którą murzuciła. Nigdzie nie idziesz.Każdy mięsień w jego ciele napiął się do granicmożliwości.Widok opadających ogrodniczek,odsłaniających zgrabne nogi i malutkie koronkowemajteczki, spowodował, że członek Connora stwardniał&Kontrola? Sądził, że będzie się kontrolował, jeśliznowu się będą kochać? Zwariował? Co robisz, słodziutka? zapytał szorstko.Uniosła brew, chwyciła brzegi koszulki i zdjęła jąprzez głowę.Duże piersi podskoczyły pod wpływem tegoruchu.Były najpiękniejszymi cycuszkami, jakie w życiuwidział.Blade i zakończone twardymi, różowymisutkami.%7łądza ssania ich wypełniła mu natychmiast ustaśliną, którą głośno przełknął. Rozbieram się, żeby cię wypieprzyć odparła.W męce pożądania patrzył, jak Stacey zsuwamajteczki i odsłania starannie przystrzyżony trójkącikciemnych loczków.Nie mógł się poruszyć, nie chciał teżmrugać, by nie przegapić ani sekundy tego widoku.Byłapulchna tam, gdzie trzeba, i wystarczająco silna, żebywytrzymać, gdy będzie ją ujeżdżał.Błyskała zielonymioczami płonącymi z pasji.Oczywiście, połowa tej pasjiwynikała z gniewu, ale z tym sobie poradzi, o ile tylkozacznie jasno myśleć.Stacey podeszła do niego powoli.Wiedział, żeczekają go kłopoty.%7łołądek miał ściśnięty i oddychałzdecydowanie za płytko.Nawet walcząc z zastępemKoszmarów, nigdy tak się nie czuł.Był podekscytowany iprzerażony tym, co się za chwilę wydarzy.A potem usiadła mu na kolanach, a w nozdrza uderzyłgo cudowny zapach.Zapach podnieconej, pożądliwej,chętnej kobiety.Nigdy żadna kobieta tak nie pachniała.Delikatne ukłucia strachu, które odczuwał, naglezniknęły.Wiedział, że nie powstrzyma nieuniknionego.Nie obawiał się Stacey.Pożądał jej i tylko w jejramionach mógł się spełnić.Sięgnęła do guzika i suwakadżinsów.Dotyk zwinnych palców na jego twardympenisie wyrwał Connora z otępienia.Sięgnął pomiędzy jejnogi i rozchylił płatki warg sromowych.Była tam mokra igorąca. Tak. Westchnęła, mocując się z guzikiem spodni. Chcę cię wylizać syknął, desperacko pragnącpoczuć jej smak na języku.Znieruchomiała i spojrzała spod rzęs na jego usta.Zagryzł wargę, po czym zwolnił.Czuł, jak Stacey drżypod jego nieustępliwymi palcami.Pieścił jej łechtaczkę.Jęknęła, a jej sutki sterczały zachęcająco.Pochylił się do przodu, otworzył usta i wessał jeden znich.To mu nie wystarczało.Wolną ręką chwycił drugąpierś.Zciskał ją i ugniatał, aż nabrzmiała z pożądania.Nadal bawił się jej sutkiem, teraz dla odmiany lizał go idelikatnie kąsał.Wciąż też pieścił Stacey między nogami,rozkoszując się dzwiękami, jakie wydawała.Jęczała iwzdychała na zmianę, wbijała paznokcie w nagą skóręjego ramion.Przejechał dwoma palcami po wejściu do jej cipki, poczym wepchnął je do środka.Była cała mokra zpodniecenia, zaciskała się chciwie na pieprzących jąpalcach.Tam i z powrotem, tam i z powrotem.Pracowałnad jej cipką z taką wprawą, że Stacey zaczęła błagać go okutasa. Proszę& pieprz mnie&Był zachwycony.Mógł to robić bez końca, tak bardzochciał ją uszczęśliwić.Chciał być facetem zdolnym jąuszczęśliwić. Connor& błagam!Cały czas ją ssał, kąsając wargami i zębami twardysutek.Stacey zaczęła kołysać biodrami, opadać i unosićsię, ujeżdżając zanurzone w niej palce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]